18.

6.2K 342 18
                                    

*Casey's POV*

-A mówi ci coś zdanie: Pocałuj mnie w dupe? – jęknęłam do telefonu.

-Em, nie. – zaśmiał się Ian, a ja mu zawtórowałam.

-Ian, kotku, jestem tylko w ciąży. Poradzę sobie. No i Nicole ze mną mieszka. – Uśmiechnęłam się mimo tego, że przyjaciel mnie nie widział.

-No okey, po prostu Mike mnie zaraził tą nadwrażliwością. Martwi się o twój stan po wypadku. No i o studia. – westchnęłam na jego słowa.

-Pingwinku, Mike załatwił mi studia zaoczne, Nicole szybko wraca, co chwila mam też was. Nic mi nie brakuje. A wręcz przeciwnie, mam wszystkiego w nadmiarze, nawet brzuszka.

-Nie mogę uwierzyć, że za trzy miesiące wydalisz z siebie małe dzidziątko. – westchnął. – Będę je tulić i miziać, i tulić, i... miziać. – zaśmiałam się. – Dobra koniec przerwy, wpadnę dziś z żarciem, trzymaj się! – nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Mój rozmówca się rozłączył.

Wstałam z trudem z kanapy, idąc powoli do pokoju. Stanęłam przed lustrem. Miałam na sobie bokserki Mike'a z Batmanem, a na górze tylko czarny stanik z Nike. Chwyciłam szybko Iphone i zrobiłam zdjęcie, trzymając się jedną ręką za brzuch, po czym wysłałam je dla Michaela.

Ja: *załącznik*

Ja: Czekamy na Ciebie x

Od razu dostałam wiadomość zwrotną.

Mikey x: Cholera, Cas

Mikey x: Wyglądasz... kurwa.

Zaczerwieniłam się. Nie sądziłam, że będę go podniecać, nawet będąc w ciąży...

Ja: Wybacz, teraz będą Ci się koszmary śniły :c

Mikey x: Prędzej sny erotyczne. Ja pierdolę, Cas. Stwardniałem.

Ja: Bidulek ;(

Mikey x: Czy to są moje bokserki?

Mikey x: Tak, to są moje bokserki.

Ja: Tak, a wszystko pod nimi też jest twoje xx

Mikey x: Prowokatorka, jak cholera...

Zaśmiałam się na tę wiadomość. Zaraz usłyszałam dźwięk przychodzącego połączenia i odebrałam, wiedząc kto to.

-Halo? – specjalnie zniżyłam głos. Usłyszałam westchnięcie.

-Czy naprawdę będę musiał czekać ten miesiąc? I tak jesteś bardzo, ale to bardzo niegrzeczną dziewczynką, możesz złamać zasady. – Mruknął do słuchawki, a moje ciało przeszły dreszcze, zaznaczając się najbardziej w podbrzuszu. Jęknęłam.

-Niestety skarbie, tradycja to tradycja. Za to pomyśl, co będzie w noc poślubną. – zagryzłam wargę.

-Gryziesz wargę, prawda? – Szepnął.

-Tak, dokładnie to robię. – położyłam się na łóżku. – I wiesz co jeszcze?

-Och nie Cas, lepiej mi nie mów, bo wsiądę w najbliższy samolot, wrócę do domu i tak cię przelecę, że sam diabeł po nas przyjdzie. – jęknęłam jeszcze głośniej, słysząc jego słowa.

-Kuszące. – mruknęłam.

-Casey... - nie dokończył, bo usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami.

-Wróciłam! Gdzie moja najukochańsza ciężarna baba, dla której zapierdalałam po zieleninę na drugi koniec świata?! – zaśmialiśmy się oboje na wykrzyczane przez Nicole słowa.

-Chyba muszę kończyć. – szepnęłam.

-Czekaj do nocy poślubnej, Cas. Gdyby nie to, że jesteś w ciąży, nie byłoby taryfy ulgowej...

-Przestań robić mi ochotę, Mike. – zganiłam go.

-Ja tobie? To mi stoi na baczność! – zaśmiałam się.

-Wyobraź sobie, że twoja ręka, to moja. Kocham Cię.

-A ja Ciebie, seksualny potworzę, pa! – i rozłączył się.

-Malutka. – szepnęłam, głaszcząc się po brzuchu. – Nie słuchaj co rodzice mówią, oni tak na żarty. – zachichotałam. Momentalnie spoważniałam. – Ale ty tak nigdy nie żartuj! 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Dziś strasznie krótko, bo mam zapierdol, ale z humorem. No i przewinęło się parę informacji, zgadujcie, jakie to? :D NO I KTO POWRÓCIŁ?! 

No i kochani, mam apel. *uwaga uwaga, przemawiam!*

Mój profil obserwuje już ponad 200 osób. Wow. 

To jest dla mnie wielki szok, nigdy bym nie wróżyła sobie takiego sukcesu, jaki osiągnęłam, a do tego moje pierwsze opowiadanie jest tak wysoko... Jestem pod wrażeniem. 

Więc chciałabym pomóc też wam, maluszki. Jeżeli ktoś z was zaczął opowiadanie, albo ma znajomego/znajomą, który zaczyna, piszcie w wiadomości prywatnej, pomogę. Nie bójcie się, nie gryzę. :D 

Pamiętajcie, że was kocham, robaczki, do następnego! ;*

Stay With Me || book 2 ✔Where stories live. Discover now