-Jak dla mnie, to ciąża wcale nie jest taka frustrująca. – wzruszyła ramionami Nicole.
-Jeszcze, póki twój brzuch nie przypomina piłki. – wywróciła oczami na moją uwagę. Przez ten miesiąc zdążyła przywyknąć do swojej ciąży, zwłaszcza, że Matt'a zamknęli. Znowu była szczęśliwa.
-Nie jest źle, piękna, masz mnie... nas. – Dylan szybko się poprawił. Oficjalnie uznałam to za niewinną pomyłkę, ale nieoficjalnie moja mózgowa papka zaczęła robić transparenty na shipowanie Dicki.
Ten shipname idealnie oddaje tą dwójkę...
-Dobra, miejsce ciężarnej, kroczę do wyra. – Ian zerwał się i pomógł mi wstać z fotela, po czym zaprowadził do pokoju gościnnego. Uparli się, żebyśmy spały u nich. Jak za dawnych czasów.
W drodze na górę całkowicie się wyłączyłam. Myślałam o tym, co zobaczyłam na dole. Niby byliśmy przyjaciółmi od zawsze, ale kiedy teraz to wszystko analizowałam, to docierało do mnie to, że Dylan mógł czuć do Nicole coś więcej. Coś co braliśmy za przyjacielskie zmartwienie mogło być troską czy najzwyczajniej w świecie zazdrością. Może to tylko ciążowa paranoja, ale już zaplanowałam im ślub, dzieci i wybrałam kolor ścian domku nad morzem, do którego będą jeździć w wakacje.
-A żeby Ci dziecko na łeb nasrało, czy ty mnie w ogóle słuchasz?! – Ian pomachał mi ręką przed twarzą.
-Słucham, wybacz, co mówiłeś? – przewrócił oczami i zaśmiał się.
-Wspominałem, jak się poznaliśmy, a teraz patrzę na twoją piłkę do kosza i nie mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko leci. – Uśmiechnęłam się. – Wylałem na ciebie mój ulubiony sok.
-Wylałeś na moją ulubioną bluzkę sok. – szturchnęłam go, siadając na łóżku. Skrzywiłam się, bo naszła mnie dziwna ochota na sok pomarańczowy z płatkami.
-Zwyzywałaś mnie wtedy od ameb i innych pantofelków, a potem było coś o moim brodziku intelektualnym. – parsknął, kładąc się w poprzek łóżka, zakładając sobie moje nogi na brzuch. – Jak ty to robisz, że jesteś w ciąży, a dalej masz zajebiście seksowne nogi? – wzruszyłam ramionami.
-Prawda? Jest cudowna. – spojrzeliśmy w stronę drzwi. Nie zważając na brzuch, ani nic innego wstałam i rzuciłam się mu na szyję. Zaśmiał się i okręcił wokół własnej osi. – I nadal leciutka jak piórko. – cmoknął mnie w usta, a ja z przyjemnością pogłębiłam pieszczotę. Tak strasznie brakuje mi jego bliskości. Rozkoszując się sobą, nie zauważyliśmy, że Ian opuścił pokój i zamknął drzwi. Mike zaczął kierować nas w stronę łóżka, nadal nie przestając pieścić moich warg. Stanęliśmy przy łóżku, kiedy chwyciłam za krawędź jego koszulki. Spojrzał na mnie pytająco i pozwolił mi ją z siebie ściągnąć. Widok jego klatki zaparł mi dech w piersiach, ale nie zdążyłam się napatrzeć, gdyż zabrał się za ściąganie mojej sukienki.
-Tęskniłam.
-Ja bardziej. – położył mnie delikatnie na łóżko, uprzednio pozbywając nas reszty ciuchów. – Co z tradycją? – nadstawił swój członek przed moje wejście.
-Pierdolę to, brakuje mi całego ciebie. – warknęłam, poruszając biodrami.
-A dziecko?
-Seks w ciąży jest nawet wskazany. – po tych słowach w końcu we mnie wszedł. Poczułam wielką ulgę, zresztą to samo dostrzegłam na jego twarzy. Zaczął się powoli poruszać, wywołując u nas obojga niesamowitą przyjemność.
-Kocham Cię. – szepnął, całując mnie czule.
-Ja Ciebie też. – odszepnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie podoba mi się... Przepraszam za to, że krótki, po prostu... jakoś tak, znikam. Powoli zaczyna brakować mi sił na cokolwiek. Motywujecie mnie ogromnie swoimi komentarzami, jesteście cudowni. Dziękuję.
Kiedy skończy się ta masakra i ogrom zajęć, obiecuje bardziej się postarać.
Kocham was, do zobaczenia x
YOU ARE READING
Stay With Me || book 2 ✔
RomanceCzasami życie stawia nas w bardzo niekorzystnym położeniu. Kiedy nie masz pewności, czy dać kochanej osobie to czego potrzebuje, czy może pokierować się zdrowym egoizmem, bo w obecnej sytuacji ty potrzebujesz po prostu tej osoby. Druga część "I can...