Epilog.

7.2K 488 41
                                    

Dotarliśmy aż tu... Tak, my! Bo bez was, moich czytelników, nic bym nie osiągnęła!


Obudziłam się w nocy przez ruch na łóżku i płacz dziecka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy, po czym spojrzałam na Michaela.

-Śpij, ja sprawdzę. - cmoknął mnie w czoło, po czym ociężale wstał i wyszedł z pokoju. Ułożyłam się z powrotem i patrzyłam w stronę drzwi, wyczekując Mike'a. Po chwili jednak pojawiła się w nich malutka blondyneczka w piżamce króliczku, z pluszakiem w dłoni.

-Mamuś? - szepnęła, a ja znów się podniosłam.
-Co się stało, słoneczko? - gestem dłoni wskazałam jej, aby podeszła, co zaraz zrobiła. Wtuliła się we mnie jak małpka.

-Mogę z wami spać? Miałam zły sen - wymruczała, ziewając.

-Jasne, Chanel - również ziewnęłam, przekładając mojego czteroletniego zajączka na środek łóżka i przytulając ją od tyłu.

-A tatuś? - zapytała sennie.

-Tatuś przyniósł małego misia - w drzwiach pojawił się Mikey z małym Coltonem na rękach.

-Ja ce przytulić małego misia! - zachichotała Chan, wyciągając ręce w stronę chłopczyka. Mike obszedł łóżko z drugiej strony i położył Coltona w ramionach małej. Ta utuliła go delikatnie i pocałowała w nosek. Ten widok tak nas obojga rozczulił, że nie mogliśmy się nie uśmiechnąć. Michael położył się i przytuliliśmy nasze dzieci, splatając palce swoich dłoni razem.

-Kocham was - szepnął, całując mnie w czoło.

-I ja was też. - zaśmiałam się cicho.

-I ja! - zachichotała ponownie Chan. - Myślę, ze Col tes, ale on potrafi tylko dziwne dźwięki wydawać.

I tak przytuleni zasnęliśmy. Co było dalej? Kto wie. Tą historię zakończymy w tym momencie. Bo tak jest dobrze, prawda?

Stay With Me || book 2 ✔Where stories live. Discover now