23.

5.5K 345 20
                                    

Obudził mnie brzęk zamka. I tak nie zapadłam jeszcze w głęboki sen, bo wróciłyśmy z dziewczynami do domu trochę po północy. 

-Mikey? - przetarłam twarz i podniosłam się do pozycji siedzącej. - Mike, to ty? - serce zaczęło kołatać nieco szybciej. Spuściłam powoli nogi z łóżka i poszłam do korytarza. Tam zastałam niecodzienny widok, mianowicie Mike próbujący trafić kurtką na wieszak. W pierwszej chwili stałam w ciszy, aby zaraz wybuchnąć perlistym śmiechem. Mój narzeczony obrócił się w moją stronę i skrzywił. 

-Nie chciałem cię obudzić. - wydukał, finalnie wieszając ubranie. Podszedł do mnie powoli i ułożył ręce na moich biodrach. 

-Śmierdzi tu gorzelnią, wiesz czemu? - uniosłam brew. 

-Wybacz. - podrapał się po karku. - Miałem zostać u chłopaków, ale... Wolałem być przy tobie. - przytulił się do mnie, a ja objęłam go ramionami. 

-Weź prysznic, jeszcze jesteś pijany. Poszukam ci jakichś tabletek. - westchnęłam i poszłam do kuchni, ziewając przy okazji.

-Kocham Cię. - krzyknął za mną, na co tylko pokręciłam głową. Nie miałam mu niczego za złe, w końcu to ostatni dzień wolności. 

Weszłam do pomieszczenia i zapaliłam światło, które poraziło mnie w przyzwyczajone do ciemności oczy. Z szafki wyciągnęłam aspirynę i, słysząc wodę pod prysznicem, postanowiłam jeszcze zaparzyć mu herbaty. Nastawiłam wody i z dolnej szuflady wyjęłam rumianek, po czym zaczekałam chwilę i zalałam go w kubku. Posłodziłam jedną kostką cukru i w tym momencie Mike wszedł do kuchni, z ręcznikiem przewieszonym przez biodra i włosami w nieładzie. 

Kurwa.

-Mówiłem ci już, jak bardzo Cię kocham? - Dorwał się do tabletki, po czym popił ją herbatą. Skrzywił się lekko i syknął, gdyż była za gorąca. 

-Parę razy mi się obiło o uszy. - cmoknęłam go w czoło i skierowałam się do pokoju. - Ja się kładę, potrzebujesz czegoś jeszcze? - stanęłam w drzwiach.

-Jutro żenię się z najwspanialszą kobietą na ziemi. - podszedł do mnie. - Która urodzi drugą, równie piękną dziewczynkę. - położył dłoń na moim brzuchu, drugą ręką mnie przytulając. - Niczego więcej nie potrzebuje. 

-To idziemy spać? - ziewnęłam, a Mike zaraz powtórzył mój czyn, po czym ze śmiechem pokiwał głową. 

Skierowaliśmy się do sypialni. Wgramoliłam się od razu pod kołdrę, rozkoszując się jej przyjemnym ciepłem, a Mikey w tym czasie przebierał się w piżamę. Mam tu na myśli, że założył na swój seksowny tyłek świeżę bokserki. Po chwili poczułam jak kołdra się unosi i materac ugina się pod ciężarem chłopaka. Przysunął się do mnie i przylgnął do moich pleców jak łyżeczka, przekładając swoje ramię nad moją talią. Szybko chwyciłam jego dłoń i splotłam nasze palce, po czym cmoknęłam delikatnie jego knykcie i ułożyłam nasze ręce pod swoim policzkiem. Mike złożył delikatny pocałunek na mojej szyi, po czym zatopił twarz w moich włosach i westchnął cicho.

-Casey? - szepnął. 

-Mhm? - mruknęłam w odpowiedzi, leniwie się ociągając.

-Na pewno chcesz za mnie wyjść? - na jego słowa obróciłam się i spojrzałam na niego ze ściągniętymi brwiami. 

-Skąd wytrzasnąłeś to pytanie? - chłopak westchnął.

-Czy ty naprawdę mnie kochasz? Nie chcę, żebyś uciekła mi sprzed ołtarza, albo... Albo po prostu mnie zostawiła. - posmutniał i spuścił wzrok. 

-Mikey, kochanie. - cmoknęłam jego nos. - Nigdy w życiu nie kochałam nikogo, tak jak ciebie. To ja powinnam martwić się o to, że znajdziesz kogoś lepszego ode mnie. - dodałam ciszej. 

-Cas... - złączył nasze usta w czułym pocałunku, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. - Nie ma nikogo lepszego od ciebie. - uśmiechnęliśmy się oboje. - Mogę Cię o coś poprosić? 

-O wszystko. - cmoknęłam jego nos. 

-Zostaniesz ze mną? Już zawsze? - szepnął, całując moje czoło. Nie zastanawiałam się nad odpowiedzią ani chwili. Moje życie było przeznaczone właśnie jemu, Chanel, a nawet dzieciom, które może będziemy mieli  w przyszłości. 

-Tak. Na zawsze. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W nocy sprawdzany, także wiecie x

Jeszcze jeden, ewentualnie dwa rozdziały i epilog :'( 

Kocham xx

Stay With Me || book 2 ✔Where stories live. Discover now