21.

5.8K 320 22
                                    

Mój żołądek ściskał się dzisiaj niemiłosiernie. Stres zjadał mnie z każdej strony, a nie działało to na korzyść dziecka w żaden sposób.

-To tylko przymierzanie sukien, nic strasznego. – jęknęła Nicole, biorąc mnie pokrzepiająco za rękę. Splotłyśmy swoje palce, uśmiechając się do siebie. – Przed USG też się tak bałaś i co? I nic strasznego się nie stało.

-Masz rację. – wypuściłam głośno powietrze. Nicki puściła moją rękę, żeby zmienić biegi.

-Twoja i moja mama dojadą do nas później, załatwiają wystrój Sali. – powiedziała, zjeżdżając pod sklep z sukniami ślubnymi. Kiedy spojrzałam na wystawę, znowu ścisnęło mnie w środku.

Jasna cholera, będę mężatką.

Nicole wygramoliła się z auta i obeszła je, pomagając mi się wyczołgać.

-Zazdroszczę Ci, że jeszcze możesz się swobodnie poruszać. – bąknęłam, rozprostowując plecy.

-Za jakiś czas będę miała to samo. – spróbowała mnie pocieszyć.

-Tak, a ja wtedy będę krzyczała na porodówce. – przewróciłam oczami i wkroczyłyśmy do pomieszczenia, w którym od razu uderzyła w nas charakterystyczna woń.

Forsy. Grubej forsy.

-Czy ja aby na pewno nie wyjdę stąd biedna? – rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wystrój był stonowany, na ścianach dominowała biel, a meble były grafitowe. Przejechał wzrokiem po manekinach z sukniami. Niektóre zapierały dech w piersiach, ale nadal nie widziałam tej, którą chciałabym założyć na swój ślub.

-Wyjdziesz biedna, ale w pięknej sukni. – skwitowała Nicole.

~*~

-Siedzimy tu już czwartą godzinę, raczyłabyś może się na coś zdecydować? – Nicole walnęła się na fotel, a ja, wraz z asystą pracowniczki salonu, ściągałam kolejną, nieodpowiednią kreację. Przejechałam wzrokiem po propozycjach, które pokazała mi mama Nicki, a moja rodzicielka poszła pałaszować między wieszakami.

-Mam dla ciebie zajebiste zajęcie. – odwróciłam się do Nick, w samej bieliźnie. – Pocałuj mnie w dupę.

-Spieprzaj. – bąknęła, wyciągając telefon. Mój telefon. – Zagłodzę twojego Pou.

-Ani mi się waż. – rzuciłam jej gniewne spojrzenie, kiedy dwie kobiety zakładały mi kolejną kreację.

-Dlaczego przymierzanie sukien odbywa się beze mnie?! – W pomieszczeniu nagle znalazł się Ian.

-Mieliście załatwiać Mike'owi kawalerski. – odburknęła Nicole. – Tak dziwko, wpierdalaj więcej, bądź grubym ziemniakiem. - uśmiechnęła się psychopatycznie do telefonu, na co cicho się zaśmiałam.

-Załatwiliśmy. – powiedział zachwycony, wystawiając jej język. – Miejsce dla mnie, ja znajdę Ci suknię.

Pokiwałam głową przecząco, kiedy obejrzałam się w lustrze. To nadal nie było to, czego szukam. W końcu jednak usłyszałam słowa przyjaciela, które na nowo obudziły we mnie nadzieję, że kiedyś stąd wyjdę.

-Mam, kurwa, ideał!

I miał. Sukienka z długim, trójkątnym dekoltem, góra w delikatne wzory, przylegająca, aż do bioder, za nimi rozkloszowana, do ziemi. Piękna w swojej prostocie.

Wszyscy podzielili moje zdanie. Była idealna. Cena nie grała roli, musiałam ją mieć na swoim ślubie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Akuku! x (W mediach dałam Casey w tej sukni) 

Muszę wam coś wyjawić... Nie będę ciągnęła tego opowiadania, żeby go nie zepsuć. Osiągnęłam z nim naprawdę wiele, więc skończę je tak, jak planowałam. Także niedługo pożegnamy się z historią Michaela i Casey ;( 

Do następnego, kocham was! 

Stay With Me || book 2 ✔Where stories live. Discover now