12.

6.4K 321 20
                                    

-Szczęśliwego Nowego Roku, skarbie... - szepnął mi na ucho, kiedy rozległy się okrzyki idźwięki wypuszczanych fajerwerków. – Kocham Cię.

-Będzie szczęśliwy, na pewno. – odszepnęłam, całując go krótko. – Ja ciebie też.

*

-Jak się bawisz? – kolejna osoba. Chyba to będzie najmniej ciekawy sylwester, jaki przeżyłam. Powolnie odwróciłam się w stronę Luke'a i mimo woli posłałam mu uśmiech. – Przynieść ci drinka, czy coś? – pokiwałam przecząco głową.

-Już wystarczająco na dziś wypiłam. – skłamałam, robiąc mu miejsce na ławce. Byliśmy na imprezie na plaży w Californii. Uznaliśmy, że będzie ciekawie, jak spędzimy go tu, a nawet niektórzy nasi znajomi, w tym Luke, również przylecieli. Chcieliśmy, żeby było choć w miarę ciepło. Ludzi było pełno, znajomych z uczelni Mike'a jak i obcych, moi przyjaciele byli już nieźle podpici, Michael poszedł za potrzebą, a ja na niego czekałam. Ubrałam obcisłą sukienkę, ale mój brzuch przez nią nie wyglądał na ciążowy, a wręcz płaski. Cud. Tak czy siak, alkoholu nie ruszałam.

-Jak chcesz, zmuszać Cię przecież nie będę. – wzruszył ramionami i się przysiadł. – Nie widziałaś gdzieś Victorii? Zgubiłem ją.

-Twojej dziewczyny? – skinął. – Z tego co wiem, wskoczyła do wody. – Luke zerwał się i przeprosił mnie, po czym poleciał w stronę brzegu. Zaczęłam się śmiać i obserwowałam jak znika. Postanowiłam wstać i poszukać Nicole, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Za to wpadłam na Dylana, który nie był w cudownym stanie.

-Ian, bierz wódkę i uciekaj, mama przyszła! – zaczął się chichrać, a ja założyłam ręce na biodra i zmierzyłam go wzrokiem pogardy. – I jest bardzo zła! – dodał, więc nie wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem i go przytuliłam. – Coś z nią nie tak, uciekaj, póki ciebie nie dopadła!

-Zamknij mordę, głos słyszę! – jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. – No cii!

-Co mówi kuna? – Dylan usiadł obok niego. Jacyś chłopcy obok palili zioło, jeszcze inni smażyli kiełbaski na ognisku.

-Cii! – powtórzył blondyn.

-Nie cii, kuna nie mówi cii. – Dylan oburzył się. Jeszcze raz się zaśmiałam, aż przypomniałam sobie cel mojego przyjścia tu.

-Widzieliście Nicole? – rozejrzałam się.

-Kuna mówi cii. – Zaśmiał się Dylan. Znów przeszyłam go spojrzeniem, na co momentalnie spoważniał. – Była przy tej budce obok ulicy. – wskazał w prawo, więc tam poszłam. Nic nie widziałam, oprócz paru niewyraźnych cieni po drugiej stronie. Kiedy byłam już niecałe dwadzieścia metrów od drogi, ktoś złapał mnie w pasie i delikatnie okręcił. Pisnęłam i zaczęłam się śmiać, bo wiedziałam kto to.

-Rączki umyłeś? – zachichotałam, kiedy postawił mnie na ziemi. Odwróciłam się w jego stronę i cmoknęłam jego usta.

-Umyłem. – wyszczerzył się. – Kocham Cię, skarbie.

-Ja ciebie też. – ponownie mnie pocałował. – Idę poszukać Nicki, a ty pilnuj chłopaków. – skinął mi, ale kiedy chciałam odejść, złapał mnie za nadgarstek.

-Uważaj na siebie, okey? – pokiwałam głową z uśmiechem. Cmoknął mnie jeszcze raz w usta i rozeszliśmy się w dwie strony. Kiedy ujrzałam Nicole po drugiej stronie ulicy, krzyknęłam jej imię, a ta spojrzała na mnie i zaczęła iść. Weszła na ulicę, a wtedy usłyszałyśmy głośny pisk opon. Spojrzałam w tamtą stronę. Nicole również. Samochód pędził prosto na nią.

-Nicole! Uciekaj! – Wydarłam się i zaczęłam biec w jej stronę, jednak ona się nie ruszyła. Wypuściła z ręki butelkę z piwem, a ta roztłukła się o asfalt. Auto zaczęło hamować, jednak wciąż było dość rozpędzone. Nie myślałam długo, dobiegłam do ulicy i wpadłam na nią, wypychając Nicole, w efekcie czego przeturlała się na chodnik. Chciałam uciec, ale poczułam przeszywający ból w nogach i utraciłam grunt pod nogami. Momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami, może po prostu je zamknęłam? Uderzyłam w coś śliskiego głową, po czym upadłam. Ból w czaszce był niemiłosierny, w tle słyszałam jedynie swój oddech i serce, bijące podwójnie. Dosłyszałam jakby przez ścianę czyjeś krzyki, zarówno męskie jak i żeńskie, a do moich nozdrzy doleciał ciężki, metaliczny zapach krwi.

Mojej krwi.

A potem zasnęłam. Chyba.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Z moją weną ciut lepiej, ale gorzej z czasem. Nauka znów zaczęła mnie stopniowo pochłaniać. Ale mam te parę wolnych godzinek i wykorzystam je na pisanie. 

Kocham was pysie,  idę budować schron >,< xx

Stay With Me || book 2 ✔Where stories live. Discover now