10.

7.1K 329 12
                                    


Święta, święta i po świętach. Jedno wielkie zamieszanie przez prawie miesiąc, a potem trzy dni i z głowy. Spędzaliśmy ten czas w dużym gronie, mianowicie rodzina moja i Mike'a. Wszystko spowodowane naszymi zaręczynami, rodzice stwierdzili, że muszą się oswoić z przyszłymi członkami naszego najbliższego grona. W ten oto sposób wylądowałam z Mike'iem w moim pokoju, bo nasze mieszkanie użyczyliśmy dla Drew i Ashley wraz z Noel, swoją drogą wspaniały maluch. Nasz dom okupowała moja rodzina, dzieciaki spały w salonie, a oba pokoje gościnne zostały zajęte przez dziadków. Reszta umiejscowiła się w mieszkaniach najbliższych z Bradford. Rodzina Michaela napadła dom jego rodziców, dlatego jego bratu musieliśmy odstąpić swój kącik.

-Mike, zgniatasz mnie. – jęknęłam, próbując zwalić z siebie bruneta. Ten tylko zamruczał uroczo i poprawił się, nadal błogo śpiąc. – Anders, rodzę. – Błyskawicznie poderwał się i spojrzał na mnie.

-Nie śmieszne, pani Anders, nie śmieszne. – jęknął, gwałtownie znajdując się nade mną. – A propos, myślę, że można ogłosić już dobrą nowinę. – pocałował mnie w czoło i pomógł wstać. Brzuch wcale nie był jakiś spory, ale uciążliwy, mimo wszystko.

-Nie wiem, jeżeli uważasz, że tak trzeba. – wzruszyłam ramionami. – Trochę mnie to stresuje...

-Jesteśmy w tym razem, skarbie. Poza tym myślę, że przyjmą to z równym szczęściem, co my. – przepuścił mnie do łazienki. Zajął się sobą, kiedy ja szykowałam się do kąpieli. Na dole już było słychać głosy rozradowanych dzieci, więc niedługo powinno być śniadanie. Razem z moim przyszłym mężem uznaliśmy, że powiemy o tym wszystkim członkom rodziny przy dzisiejszym pożegnalnym obiedzie. – Mogę dołączyć?

-Jasne, wchodź – zrobiłam mu miejsce w wannie, a on od razu po usadowieniu się za mną przyciągnął mnie do swojej klatki. Otulił mnie ramionami i oparł głowę o bark. – Kocham Cię, Mikey.

-A ja Ciebie, Minnie. – ucałował mój policzek i oboje się zaśmialiśmy.

~*~

-Nie stresuj się, to szkodzi dziecku. – Mike przytulił mnie od tyłu i szepnął mi na ucho, kiedy na chwilę zostaliśmy sami w kuchni.

-Jak mam się nie stresować, nie wiem czy mój ojciec cię zasztyletuje, czy może powiesi na ganku za genitalia, a mnie nie wyrzuci z domu. – odszepnęłam, co wywołało śmiech Michaela.

-Tak na pewno się nie stanie, twój tatuś mnie uwielbia. – cmoknął moją szyję i gdyby nie mama wchodząca do pomieszczenia, jęknęłabym głośno.

-Gołąbeczki, do stołu nakryte, idźcie już. – pogoniła nas. – Casey, w końcu założyłaś coś kobiecego, a nie, ciągle te luźne koszulki i dresy. – Mama wskazała na moją sukienkę. To prawda, po prostu chciałam ukryć rosnący brzuszek, ale dziś już mogłam założyć coś innego. Kreacja nie była mocno opinająca, ale i tak miałam wrażenie, że moją małą piłeczkę już strasznie widać.

-A może pani w czymś pomogę, huh? – Mike podszedł do blatu, ale mama zaraz pogoniła go, uderzając ścierką w tyłek.

-Dopilnuj żeby Cas coś zjadła, a teraz zmykać! – Wyszliśmy do jadalni, gdzie przy wielkim stole siedziało grono ludzi. Dzieci nadal szalały, ale kiedy moja mama wyszła z kuchni pogoniła ich do stołu. Kiedy wszyscy już siedzieli i tata chciał coś powiedzieć, Mike go uprzedził.

-Teraz albo nigdy – szepnął do mnie i wstał, odchrząknąwszy. – Czy mógłbym coś ogłosić? Właściwie, moglibyśmy? – widziałam, że się spiął, dlatego chwyciłam jego rękę. Tata mu skinął, wyraźnie zainteresowany. – No więc... Nie wiem od czego zacząć, po prostu... Wiecie już wszyscy, że mamy z Casey zamiar się pobrać... I planowałem się jej oświadczyć od dawna, ale nie potrafiłem zebrać w sobie odwagi, no żadna dziewczyna do tej pory nie peszyła mnie tak bardzo, jak właśnie moja przyszła Pani Anders. – uścisnął moją dłoń i spojrzał prosto na mojego tatę. – Nie zrobiłem tego od razu, bo bałem się, że mnie odtrąci. Ale nie zrobiła tego, co mnie bardzo cieszy. Dodatkową uciechą dla nas obojga jest to, że w wyniku naszej bezgranicznej miłości powstało coś jeszcze. – Spojrzał na mnie z uśmiechem, po czym znów powrócił wzrokiem do zniecierpliwionych gości i niektórych zszokowanych, którzy już się domyślili. – Chcemy wam ogłosić, że spodziewamy się dziecka, Casey jest w czwartym miesiącu ciąży.

Na jego słowa mój tata opluł się sokiem, a mama niemal pogubiła oczy, które wyszły jej na wierzch. Reakcja rodziców Mike'a była dokładnie taka sama.

-Casey, to prawda? – spojrzałam na rodzicielkę. W jadalni zapadła głucha cisza.

-Ja... Tak, to prawda. – uśmiechnęłam się niepewnie. Mama wstała i podbiegła do mnie, więc również podniosłam się i wpadłyśmy sobie w objęcia. Tata zaczął się śmiać i razem z rodzicami Mike'a również do nas podeszli.

-Córciu, tak się cieszę. – załkała w moje ramię. – Dlaczego nic nie widziałam?

-Bo zakrywałam – zaśmiałam się przez łzy, a zarówno moja, jak i Mike'a mama obmacały mój brzuch przez materiał sukienki.

-No synu, gratuluję. – odwróciłam się w stronę mężczyzn, którzy ściskali Michaela. Mój tata miał łzy w oczach, ale starał się to ukryć.

-Teraz już jej nie zawiedź, synu – poklepał mojego narzeczonego po ramieniu, po czym odwrócił się do mnie. – Córciu...

-Tato... - załkałam i rzuciłam mu się na szyję. Przytulił mnie mocno.

-Jestem szczęśliwy razem z tobą, kochanie, Mike to dobry chłopak.

-Wiem tato, dlatego zostanę jego żoną. – uśmiechnęliśmy się oboje.

Życzeniom i gratulacjom nie było końca. Kiedy w końcu zasiedliśmy do obiadu, dyskutowaliśmy o płci i imieniu dziecka. Michael zgodził się ze mną, że dziewczynkę powinniśmy nazwać Chanel, ale dla syna wolał imię Harry. Obstawałam przy Johnie, ale tata stwierdził ze śmiechem, że będą się mylić, więc padło na Harrego. Kiedy pożegnaliśmy całą rodzinę, udaliśmy się z Michaelem na wieczorny spacer. Podsumowałabym ten dzień jednym zdaniem: Moje życie to idealna bajka.

Ale jak to mówią, nie chwal dnia, przed zachodem słońca...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tajemniczo *u* 

Postanowiłam pominąć opisywanie świąt, bo już weszliśmy w luty, haha

Kocham i do następnego xx

UWAGA UWAGA, CHAMSKA REKLAMA

Kto jeszcze nie zajrzał, ma zaszczyt być zaproszonym na moje ff o Luke'u Hemmingsie pt. "Troublemakers"! I tym akcentem, koniec wizji! *wychodzi w akompaniamencie braw* 

Stay With Me || book 2 ✔Where stories live. Discover now