ROZDZIAŁ 1

317 27 11
                                    

Nie mam pojęcia która jest godzina ale wiem że nie śpię już jakieś 3h. Przeraziłam się rozmową z tym człowiekiem...kim kolwiek on był. Zadaje sobie to pytanie od jakiegoś czasu 'dlaczego ja?'. Podeszłam do biurka które stało pod oknem, zapaliłam lampkę i wzięłam do ręki portwel. Chciałam go jeszcze raz przejrzeć...może znajdę coś ciekawego, co mi da podpowiedź co to jest za człowiek...może to jakiś kryminalista albo gorzej...gwałciciel. Na samą myśl o tym przeszły mnie ciarki i aż się wzdrygnełam. Przez 10 minut oglądałam ten portwel ale nic tam był tylko numer, nawet nie wiem kogo gdyby dalej mówić to było jeszcze zdjęcie jakiegoś koreańczyka i trochę kasy...no i może jeszcze jakaś karta kredytowa ale nawet nie podpisana. Totalnie zniechęcona do dalszego prowadzenia śledztwa, wzięłam telefon i włączyłam sobie muzykę następnie położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Po mału zaczęłam zapominać o tej całej sytuacji która miała miejsce dzisiaj wieczorem. Po paru minutach zasnęłam.

Otworzyłam po mału oczy. Nic nie widziałam tylko jasne światło...gdy obraz zaczą mi się wyostrzać zauważyłam że znajduje się przed wielką czarną bramą do parku. Byłam zdziwiona bo nie wiem czemu się tu znalazłam. Nie myślałam nad tym długo...szłam uliczkami i nagle zauważyłam że stoję przed fontanną życzeń (przynajmniej ja ją tak nazywam). Zaczęłam się zastanawiać jak ja się tu znalazłam przecierz szłam w przeciwnym kierunku. Usłyszałam dzwoniący telefon, podskoczyłam ze strachu. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam telefon ale pożałowałam tego bo po drugiej stronie usłyszałam ten sam głos co wczoraj wieczorem.
- No no widzę że jesteś, myślałem że nie przyjdziesz bo będziesz się bała. Brawo. Punkt dla Ciebie. Tylko że Ty masz jeden punkt a ja mam ich znacznie więcej.
- Czemu tak uważasz? Przecież ja mam twój portwel i zdjęcie.
- Ale Ty mnie teraz nie widzisz i nie wiesz gdzie mnie znaleźć a ja owszem. Wiem gdzie mieszkasz, gdzie chodzisz do szkoły i nawet wiem co robisz codziennie...
Aż mi się oczy z wrażenia i strachu szerszej otworzyły.
- ...mam wymieniać dalej?
- Nie!!! Nie musisz.
- A tak wracając do sprawy to masz mój portwel?
- Mooże...
- Tak! Czy nie!
- Mmam
- A więc zrobimy tak...ja podejdę do Ciebie, a Ty nie masz prawa się odwrócić jasne!!!
- Jak słońce
I się rozłączył...nagle do moich uszu dobiegły odgłosy kroków. Były bardzo ciche prawie że nie słyszalne. Po paru sekundach poczułam na swojej szyi ciepły ale zimny oddech.
- A teraz nie odwracając się do mnie przodem oddaj mój portwel.
- A jak nie to co!
- Uuu niegrzeczna dziewczynka...mamusia wie jak się wyrażasz do starszych osób...a teraz oszczędźmy innym cyrku i oddaj mi ten zasrany portwel.
Zaczęłam się go bać nie to że wcześniej się nie bałam. Po mału wysunęłam rękę za siebie. Chłopak, mężczyzna nie wiem jak mam go nazywać miał już brać rzecz należącą do niego ale ja zabrałam rękę i odwrociłam się w jego stronę. Nie wiem czemu to zrobiłam, taki przepływ adrenaliny.
- KURWA TY SUKO NIE ROZUMIESZ SŁÓW 'NIE ODWRACAJ SIĘ'
Nie zwracając na niego uwagi, wyrzuciłam portwel na ziemię i zaczęłam biec. W oddali słyszałam jeszcze jego krzyki. Wolałam o pomoc ludzi których mijałam ale nikt jakby mnie nie słyszał. Wybiegłam z parku i zatrzymałam się przy małym prywatnym sklepiku. Nagle poczułam że ktoś mnie łapię od tylu i zatyka mi buzię że nie mogę krzyczeć.
- GDZIEŚ SIĘ WYBIERASZ ZŁOTKO. JAK NIE ROZUMIESZ W TYM JĘZYKU TO TRZEBA CI WYTŁUMACZYĆ W INNYM!

I W TYM MOMECIE PRZY MOJEJ SKRONI POJAWIŁ SIĘ CZARNY PISTOLET. SŁYSZAŁAM TYLKO ŻE POCIĄGNĄ ZA SPUST...

- NASEPNYM RAZEM BĘDZIE NAŁADOWANY.

Gwałtownie otworzyłam oczy i podniosłam się...Byłam cała obława potem. Przynajmniej mam o tyle szczęście że to był tylko sen...zły sen. Spojrzałam na zegarek była godzina 8:30. Postanowiłam że zejdę na śniadanie. W całym domu było pusto...Nie wiem czemu przecierz rodzice powinni już wrócić z pracy, a może mi się pomyliły godziny. Nie wiem ale to jest mój najmniejszy problem w tej chwili. Weszłam do kuchni. Z daleka zdołałam zobaczyć różową kartkę na której było coś napisane. Podeszłam bliżej aby ja przeczytać.

,,Chyba nie obrazisz się że wszedłem do Twojego domu jak spałaś. W twojej lodówce jest naprawdę pusto więc pozwoliłem sobie uzupełnić ją najpotrzebniejszymi produktami.
PS. Naprawdę słodko śpisz.
XXX''

Aż mi się oczy rozszerzyły. Szybko zajrzałam do lodówki...buzia mi aż opadła w dół. Moja lodówka nigdy nie była tak zapełniona jak teraz. Jestem pod wrażeniem. Ale nadal nie mogę uwierzyć że ten człowiek tutaj był...co za zboczeniec. Jedna rzecz mnie zastanawia skąd on miał klucze do mieszkania. I kaby na zawołanie przyszedł SMS od tego gościa.

,, A i na przyszłość naucz się zamykać drzwi na klucz, ktoś mógłby wejść''
@
Jeszcze bardziej się przeraziłam. Nie wiem jak mam się zachowywać przecież on mnie obserwuję może nawet 24h na dobę. To jest chore a nawet i przerażające. Nie mam pojęcia co w tej sytuacji mam robić...czy powiedzieć komuś czy dzwonić na policję.

Gdy zjadłam już śniadanie poszłam do salonu i włączyłam TV. Do 15:00 jest jeszcze dużo czasu. Włączyłam sobie mój ulubiony film z Johnnym Deppem " Piraci z Karaibów klątwa czarnej perły".
W pewnym czasie rodzice wrócili do domu ale nawet się mną nie zainteresowali tylko odrazu poszli spać. Po skończonym filmie poszłam na górę po mojego laptopa i zaczęłam przeglądać różne strony na Internecie. Codziennie wchodzę na FB więc teraz tradycyjnie też musiałam wejść...trzeba wiedzieć co się dzieje na świecie. Mam znajomych nawet z Europy np. Francja, Włochy, Niemcy i Wielka Brytania. Przeglądając dłuższy czas Facebooka postanowiłam napisać do Jin do 15:00 zostało około 3h. Znając życie z Jin będę gadać około 30 min, a resztę czasu przeznacze na szykowanie się na spotkanie z moim przesladowcą o ile można tak Ci nazwać.

Sprawdziłam telefon gdy byłam przed głównym wejściem do parku, zegarek wskazywał godzinę 14:50 więc mam jeszcze czas aby dojść. Nie wiem jak opisać to uczucie i to co się ze mną dzieje w tej chwili. Po moim dzisiejszym koszmarze nie wiem czego mam się spodziewać, nawet nie mogę o tym z kimś porozmawiać. Boję się jak nigdy dotąd, nie mam pojęcia czy to widać ale chyba się pocę, a ja rzadko się pocę no chyba że na WF. No ja nie mogę...Ale Mam stresa.
Okey jestem na miejscu teraz tylko czekać na telefon. Czekałam jeszcze około 5 minut, telefon zadzwonił kiedy na zegarku była 15:10. Nie wachałam się ani trochę, odebrałam telefon i przyłożyłam go do ucha.
- Jesteś nie punktualny.
- Hahaha
- Co Cię tak śmieszy? Co? Grozisz mi, szantażujesz i nie wiem co jeszcze i to Cię bawi? Jesteś posrany. Miałeś tu być 10 minut temu.
- haha no i byłem. Żebyś widziała swoją minę. A poropo punktualność to przyszłaś 15:01. I to ja mówiłem abyś była o 15, ja nic o sobie nie mówiłem równie dobrze mógłbym przyjść o 16:00.
- A za kogo Ty się uwarzasz? Wydaje Ci się ze możesz tak ludźmi manipulować.
- Ty nic nie rozumiesz.
- A właśnie ze rozumiem dużo. I jak nie dasz mi spokoju to będę musiała zaangażować w to policję. A tego nie chce.
- Okey ta sprawa zaszła za daleko- usłyszałam drugi męski głos po drugiej stronie. - Połóż portwel na fontannie i będzie po sprawie.
- Nic z tego nie rozumiem. O co Ci chodzi.
- Zrób to i będzie po sprawie, wszyscy zapomnimy o tej sprawie. Okey.
- No nie wiem...
- A i jeszcze jedno nikomu nie mów, nie długo sama się o tym dowiesz. Do zobaczenia.
I się rozłączył. Podeszłam do fontanny i położyłam tam czarny portwel ( wspominałam że jest czarny?).
Czyli co oni se ze mnie jaja robili. Jak ich tylko spotkam to nie daruje im tego.
Nienawidzę siebie za to i to jest moja wada jestem czasami taką niwna. Następnym razem jak coś znajdę oleję to i nie bede miala tylu problemów . Chociarz jest Plus całej tej sprawy...żaden kryminalista nie istnieje na samą myśl mi ulżyło. Do domu wracałam wolnym krokiem gdy byłam już na mojej ulicy pod drzwiami mojego domu stała jakąś czarna postać wyglądała N mężczyznę.
O nie kolejny problem.
NAGLE TA POSTAĆ ODWRÓCIŁA SIĘ W MOJĄ STRONĘ, ZAUWAŻYŁA MNIE POMAŁU ZESZŁA ZE SCHODÓW I ZACZĘŁA IŚĆ W MOJĄ STRONĘ. NIE MOGŁAM NIC ZROBIĆ, NIE MAM JAK SIĘ BRONIĆ...NIE UMIEM. MUSZĘ ZACZĄĆ ĆWICZYĆ SZTUKI WALKI...CHWILA...JAKIŚ GOŚCIU W KAPTURZE PODCHODZI DO CIEBIE A TY MYŚLISZ O ZAJĘCIACH SZTUK WALKI LEE OGARNIJ SIĘ. ON BYŁ NAPRAWDĘ BLISKO. O NIEEE!!!!

×××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××

OKI TAK SIĘ PREZENTUJE ROZDZIAŁ 1. JAK WAM SIĘ PODOBA TO PROSZĘ PISZCIE W KOMENTARZACH. NATEPNY ROZDZIAŁ DODAM PRAWDOPODOBNIE W WEEKEND ALE TO NIC PEWNEGO. NO TO DO NASTĘPNEGO.

Hope-NU'EST Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz