ROZDZIAŁ 2

296 24 1
                                    

Stałam nie ruchomo na chodniku, a mężczyzna podchodził coraz to bliżej mnie. Z tego całego strachu straciłam przytomność, oczy mi się zamknęły ale zdążyłam zobaczyć że ten ktoś do mnie podbiega. Wiatr zwiał mu kaptur...zaraz, zaraz przecież ja znam tą twarz...

...i pustka film mi się urwał...

...W oddali słyszałam jakieś głosy z tego co udało mi się zarejestrować to były głosy dwóch osób: damski i męski ale dokładnie nie wiem kogo. Tak mi się nie chce wracać do rzeczywistości tu nie mam tylu problemów co tam...Tak w skrócie podsumujmy.
1. Kilka razy dostawłam anonimowe telefony z treścią grorzenia mi, no ale potem okazało się ze to kurwa jest żart...i lipa.
2. Spotkałam pod domem jakiegoś zakaptużonego gościa który nie wiem co chciał zrobić bo zemdlałam Ale potem jak się okazało że ja go znam.
A teraz jestem nie wiadomo gdzie...
...O matko gdzie ja jestem przez to wyliczanie moich problemów które nie wiadomo czemu zaczęły się dopiero w tedy, kiedy skończyłam szkołę. Zapomniałam gdzie jestem może ten gościu którego znam, wywiózł mnie za miasto i zaraz mnie zgwałcił, pobije i nie wiem co jeszcze. Nagle zaczęłam się budzić bo czułam jak ktoś mną szturcha. Po mału owieram oczy i co widzę...
- A co Wy do cholery tutaj robicie!?
- No wiesz trochę nie zręcznie...Ale...
- Noo...
- Więc tak...' Nie mogłem nigdzie znaleźć JIN dzwoniłem, pisałem do niej i nic. No to pomyślałem że może jest u cb więc zadzwoniłem ale Ty też nie odbieralaś, miałaś zajęty numer. Później wpadłam na pomysł żeby pojechać do cb. Wiesz chciałem się dowiedzieć czegoś o tym gdzie jest JIN Ale Ciebie też nie było w domu. Postanowiłem że trochę poczekam pod twoim domem. W oddali zobaczyłem Ciebie i zacząłem podchodzić do Ciebie no ale Ty no straciłaś przytomność. A potem się okazało ze JIN była w spa.'
- I to wszystko?
- No tak...
- Na miłość boską Lucas po co był Ci ten kaptur. Tak to byśmy zaoszczedzili tego całego cyrku i przedewszystkim czasu, Lucas czasu znasz to słowo prawda ale żebyś je lepiej zapamiętał powtórzę je jeszcze raz CZAS to bardzo ważne zapamiętaj sobie!!!
- Lee spokojnie- JIN próbowała mnie uspokoić
- JIN proszę nie rób tego to tylko pogorszy sprawę. A teraz proszę abyście oboje wyszli z mojego domu bo mam zamiar się uspokoić a jak narazie to jest nie możliwe bo jest tu Lucas.
- Mogę z tobą zostać
- JIN proszę nie, chce pobyć sama, miałam dziś ciężki dzień.
- Ooo chcesz o tym pogadać.
- Nie przynajmniej nie teraz, muszę pomyśleć i chce być sama. Opowiem Ci to JIN kiedy indziej.
- Nie ma sprawy. A teraz już idziemy...CHODŹ LUCAS!!!
No i takim sposobem zostałam znowu sama. Po malu zaczyna mi się nudzić ta samotność. Ale długo nie trwała ta moja cisza bo z moich rozmyśleń na temat dzisiejszego dnia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się TEN NUMER ( pewnie domyślacie się jaki Ale dla tych którzy nie łapią to jest numer tego kolesia który od 2 dni mnie prześladuje, chyba dwóch...nie wiem...)
- Część Lee nie mamy dużo czasu przyjdź pod ten numer. Wyśle Ci SMS.
- Dobra ale miałam inne plany.
- To nie jest teraz ważne. Do zobaczenia...
- Pocze...
Rozłączył się...chwilę później przyszedł SMS z adresem pod który mam się udać. Nie czekając ani chwili dłużej zaczęłam się szykować po 20 minutach byłam już na miejscu. A to było przy jakiejś starej fabryce czy coś tam. Podsumowując słabe miejsce na spotkania.
- No no w końcu zobaczymy się na żywo.
Usłyszałam męski głos za sobą i aż podskoczyłam ze strachu.
- Ty wiesz jak ludzi straszyć i co to jest za miejsce?
- Mogę robić co mi się podoba, a to miejsce to nasza kryjówka i przyokazji Stara fabryka Ale tę historię opowiem Ci kiedy indziej.
- My...
- Tak my...Ja i parę moich kumpli.
- okey a teraz do rzeczy. Co ja tu robię.
- No właśnie. Mam na imię Hyun Ki i chcę Cię przeprosić za te moje żarty.
- Dobra...jesteś koreańczykiem tak?
- Tak to takie dziwnie.
- Nie, ale możesz mówić w swoim ojczystym języku.
- Nie nie trzeba muszę podszkolić swój angielski.
- A jeszcze jedno pytanie?
- No słucham...
- Jak zdobyłeś moje dane osobowe?
- To akurat był Pikuś ale nie powiem Ci.
- Dlaczego?
- Można powiedzieć że zajmuje się tym zawodowo.
- Pracujesz w jakiejś agencji?
- Eee...yyy...choć poznam Cię z moimi kumplami.
- Nie odpowiedziałeś mi...- spojrzał na mnie zimnym spojrzeniem. - ...nie ważne...
Weszliśmy jakimś bocznym wejściem do środka fabryki (starej chyba nawet bardzo starej). O matko jak tu śmierdzi.
- Czemu tu tak śmierdzi i czym? - zapytałam zatykając nos.
- A przyzwyczaisz się...a Tak na marginesie to nawet nie wiem czym śmierdzi. Jakoś mało mnie to interesuje ale przynajmniej nikt tu nie przychodzi.
Szliśmy jeszcze jakieś 2 minuty aż doszlismy do długiego korytarza tam gdzie było około 15 drzwi. Ciekawe do jakich pomieszczeń prowadzą. My weszliśmy do pomieszczenia z numerem 213. Czemu akurat 13 to pechowa liczba.
- Zapamiętaj tę drogę Lee
- Po co?
- Bo od dzisiaj to też twoje miejsce
- Nie czemu, nie mam zamiaru godzinami przesiadywać w tej śmierdzącej i obleśnej fabryce.
- Okey nie ważne...jesteśmy na miejscu.
W pomieszczeniu była tablica, kilka ławek (chyba szkolmych) Ale one były porozrzucane po całym pokoju (jak mogę to tak nazwać ) a na krzesłach siedziało pięciu młodych, chyba około 20 lat mężczyzn. Najbardziej w oczy mi się rzucił blondyn w długich włosach, można go pomylić z dziewczyną ponieważ miał urodę podobną do damskiej ale nie jestem taka ślepa żeby go pomylić z kobietą. Tylko debil zrobiłby taki błąd. Reszta wyglądała normalnie.
- Ten blondasek to Ren i jest moim młodszym bratem, po prawej siedzi Baekho, dalej siedzi Aron, na podłodze siedzi Minhyun, a ten na środku to JR jego głos już słyszałaś w parku kiedy rozmawialiśmy przez telefon.
- Boże jacy Wy jesteście piękni.
wszyscy popatrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Eee Hyun czy ona podrodze przypadkiem nie walnęła się w głowę? - spytał ten który siedział na podłodze chyba miał na imię Minhyun.
- Nie dlaczego?
- Bo uważa że jesteśmy piękni.
- Oj przepraszam...chyba powinnam już iść. - zmieszana odwróciłam się i miałam już wychodzić ale jeden znich zatrzymał mnie
- Poczekaj, dlaczego idziesz? - spowrotem odwróciłam się w ich stronę i ujrzałam przed sobą chyba Baekho. Miał błąd włosy z nutą bieli gdzie nie gdzie. Wpatrywałam się w niego dotąd aż ktoś mną nie szturchną.
- Co?
- Nic Ale zadałem co pytanie i nie odpowiedziałaś mi na nie.
- A jakie było to pytanie bo sobie nie przypominam?
- Czemu idziesz i czemu nie zostaniesz?
- To są dwa pytania Ale okey. Już Ci mówię. - lekko oburzona tą sytuacją zaczęłam mówić - Idę bo muszę i chcę się spotkać z przyjaciółką, a czemu nie zastanę a to dla tego że nie chcę przesiadywać tu tyle czasu co Wy bo przez to zgłupieję. Ale Hyun to już wie bo mu odpowiadałam na to samo pytanie. A teraz wybaczcie ale wracam do domu. Wyrwałam się z uścisku Baekho i wyszłam z pomieszczenia.
- A i jeszcze jedno- wróciłam tam i zadałam ostatnie pytanie. - pomoże ktoś mi wrócić do wyjścia?
- Ta jasne. - powiedział JR - Ren idź z nią.
- Jasna sprawa.
Szliśmy w ciszy gdy doszliśmy do wyjścia Ren mnie wypuścił z fabryki. Poszłam w stronę Centrum, myślami byłam daleko od rzeczywistości...o niczym inny nie myślałam...Tylko o tym jak dużo poświęciłam czasu na ich towarzystwo Ale nie mogę zaprzeczyć że mi się nie podobało tylko nie mogę tego po sobie poznać. Chłopcy lecą na kobiety niedostępne bo takie ich najbardziej kręcą. Nie wiem ile czasu minęło Ale byłam już prawie w centrum nagłe znalazłam się na przejściu. Tak byłam zajęta myśleniem o tamtych chlopakach że zapomniałam rozejrzeć się czy coś nie jedzie. Z nienacka, nie wiadomo z której strony bo straciłam orjetacje w terenie usłyszałam trąbienie samochodów i pisk chamujacych samochodów, w oddali usłyszałam jeszcze jedynie krzyki...chyba krzyki kierowców i ludzi którzy byli w pobliżu.
A NAGLE POCZUŁAM MOCNY ODRZUT W BOK, A NASTĘPNIE CIEMNOŚĆ (I ZNOWU STRACIŁAM PRZYTOMNOŚĆ. NIE WIEM CO SIĘ ZE MNĄ DZISJE. JEDEN PROBLEM SIĘ ROZWIĄZUJE A KOLEJNY SIĘ ZACZYNA I TAK W KÓŁKO).

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

I JAK WAM SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ 2. POSTANOWIŁA WSTAWIĆ GO WCZEŚNIEJ PONIEWAŻ Z NUDÓW NIE MIAŁAM CO ROBIĆ. MOŻE NIE JEST DŁUGI ALE WIEM TYLE ŻE JEST CIEKAWY. ROZDZIAŁ 3 POJAWI SIĘ W WEEKEND NAPEWNO. KOMETUJCIE PROSZĘ TO NAPRAWDĘ MOTYWUJE. A O JAKBYŚCIE MOGLI JESZCZE OBSERWOWAĆ MNIE. BO TO NIE BĘDZIE JEDYNE OPOWIADANIE KTÓRE NAPISZĘ. Z GÓRY DZIĘKUJĘ.

Hope-NU'EST Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz