ROZDZIAŁ 9

144 17 2
                                    

- MÓWIĄ ŻE MIAŁ OPERACJĘ BO JEGO STAN SIĘ POGORSZYŁ ALE PANUJĄ NAD SYTUACJĄ...A I JESZCZE JEDNO LUCAS PONOWNIE ZAPADŁ W ŚPIĄCZKĘ I W KAŻDEJ CHWILI MOŻE SIĘ Z NIEJ WYBUDZIĆ.

- I co tylko tyle, nic więcej nie powiedzieli?! - Jin podniosła na mnie głos...jestem zdziwiona bo nigdy tego nie robiła.

- Jin uspokój się, ta cała presja źle na ciebie działa. Chodź, usiądziemy i porozmawiamy o czymś miłym.

- Lee, proszę nie uspokajaj mnie...jak będę chciała to sama to zrobię, a teraz wyjdź z mojego domu i na razie nie wracaj...chcę pobyć sama!!! - wow ja jej po prostu nie poznaję, żeby najlepsza przyjaciółka tak mnie traktowała. Do tej pory to się nie zdarzało, bardzo mi przykro z jej powodu ale żeby się na mnie wyżywać to już lekka przesada.

- Jin, to jeszcze raz, ja nie chcę dla ciebie źle ale to całe twoje zachowanie, odcinanie się od świata to już lekka przesada nie sądzisz? - próbowałam ją uspokoić i wyjaśnić jej że to co ona robi jest śmieszne i nie dorzeczne.

- Lee, uszanuj moją decyzję i wyjdź...zobaczymy się kiedy indziej, jak ci przejdzie.

Co to mi ma przejść, no sorry ja się nie wydzieram na swoją przyjaciółkę za nic...i to ma mi przejść, śmieszna jesteś Jin ale skoro tego chcesz to proszę wyjdę, a będziesz chciała pomocy to tak samo udzielę ci jej jak ty potraktowałaś mnie dzisiaj.

- Okey, wyjdę...a będziesz czegoś chciała.

- Jakoś mi to wisi. - dodała z pełną ignorancją w głosie

- Wiesz że ja chcę dla ciebie jak najlepiej, jesteś moją przyjaciółką i zrobię dla ciebie wszystko.

- Wyjdź... - chciała jeszcze coś dodać ale zrezygnowała

Po wyjściu z jej domu, Jin szybko i mocno zatrzasnęła drzwi...naprawdę nie mam pojęcia co się z nią dzieje przez ostatnie kilka dni. Co to za wakacje...nic, tylko same problemy, ja to mam pecha. Była godzina dość późna aby gdziekolwiek iść, jednak postanowiłam się przejść do tego przeklętego parku, w którym wszystko się zaczęło. Miałam ochotę teraz tylko na ciepłą kąpiel z tysiącami bąbelek piany, niestety jest coś ważniejsze od kąpieli...moje problemy, chcę to sobie wszystko poukładać, to się dzieje tak nagle...coś się kończy, a zaczyna się kolejne. Czy ja nie mogę mieć normalnego życia? Doszłam do dużej bramy głównej parku, weszłam do niego i udałam się w jedno miejsce, które od początku wydaje mi się magiczne ale to mogą być tylko moje odczucia. Po drodze podziwiałam krajobraz parku nocą i uważam że jest cudowny. Nie które uliczki wydawały się trochę straszne i mroczne ale co poradzisz, z taką wyobraźnią wszystko jest możliwe...nawet wampiry, które nie istnieją. Po krótkim spacerku doszłam do mojej ulubionej ''atrakcji'' w parku...''fontanny życzeń''. W kieszeni znalazłam jakąś monetę, usiadłam no murku i chwilę myślałam nad życzeniem...chcę sobie życzyć tylu rzeczy ale to jest nie możliwe, powoli wstałam, odwróciłam się tyłem do fontanny i wrzuciłam monetę do wody.

- Proszę, proszę wrzucamy monety? - usłyszałam za sobą znajomy głos, było w nim słychać lekkie rozbawienie ale też żal do samego siebie. - Co tu robisz o tej porze, sama?

- mogłabym cię spytać o to samo. - odpowiedziałam dość niegrzecznie ale sorry to USA tu można wszystko.

- Zabawna jak zwykle.

- Co cię tak bawi...co?

- To nie jest teraz ważne, przyszedłem tu z jednego powodu...

- a mianowicie?

- ...daj mi skończyć...wiedziałem że to twoje ulubione miejsce w parku, a park to jest miejsce najczęściej odwiedzane przez ciebie w ostatnim miesiącu.

Hope-NU'EST Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz