Rozdział 32

212 14 1
                                    

W trakcie jedzenia zaczęłam płakać. Zszokowany tao niewiedzac co zrobić mnie przytulił.
-Lili powiedz ci się stało-powiedział glaszczac mnie po plecach.
-czemu wy się o tym dowiedzieliscie teraz po co wogule się o tym dowiedzieliscie i pytaliscie-powiedziałam dlawiac się powietrzem (xd)
-posłuchaj to nie wina laya my go zmusiliamy on nie chciał nam powiedzieć więc nie bądź na niego zła po teraz gdzieś wyszedł-powiedział tao.
-gdzie?!-zapytałam w szoku.
-nie wiem ale nie przejmuj się powiem chłopakom ze nie chcesz o tym rozmawiać okej tylko nie płacz już-powiedział glaskajac mnie po głowie. Lekko się usmiechnelam.
-okej. Morzesz mi dac numer laya-zapytałam. Tao od razy dał mi numer i wyszedł. Nie zwlekajac ani chwili napisałam do laya.
Ja:
Lay gdzie jesteś?

Po chwili dostałam odpowiedź.
Lay:
Lili ją przepraszam ją nie chciałem im tego mówić.
Ja:
Teraz się tym nie przejmuj wiem że cię zmusili więc wracaj do domu?
Lay:
Ale ja nie wiem jak wrócić.
Ja:
Coo!!!!!!!!!.lay powiedz mi gdzie jestes.
Lay:
Gdzieś w lesie za domem.
Ja:
Aish lay zostań tam gdzie jesteś okej już po ciebie idę.
Lay:
Dobrze i Lili ją naprawdę przepraszam.

Już postanowiłam mu nie dopisywać, szybko wstałam założyłam glany nie sznurowalam ich zbieglam na dół popedzilam do drzwi wyjściowych nagle ktoś mnie złapał za rękę odwróciła się i zobaczyłam krisa.
-co?-zapytałam.
-gdzie idziesz?-zapytał.
-szukać laya-odpowiedziałam.
-po co przecież sam wróci.-powiedział.
-nie wróci napisał do mnie ze sie zgubił bo poszedł do lasu-powiedziałam i wybieglam z domu i popełniłam w stronę lasu.

Biegnę już tak kilka minut przed siebie.
-lay!!-krzyknelam. Żadnej odpowiedzi. Zaczęłam znowu biec i krzyczeć aż nie usłyszałem jak on mnie woła. Okazało się że siedzi przy jeziorze. Podbieglam do niego i go przytulilam.
-lay nie znikaj już tak-powiedziałem dyszac.
-przepraszam-powiedział znowu.
-weź już przestań przepraszać bo to się staje nudne-powiedziałam i się cicho zaśmiałam.
-chodź wracamy-powiedziałam.
-a wiesz jak-zapytal.
-nie ale jakoś wrócimy-powiedziałem i się uśmiechnęła. Zdążyliśmy iść w przeciwną stronę od jeziora nagle mój telefon zaczęli dzwonić odebrałam i przylozylam telefon do ucha.
-do jasnej cholery Lili gdzie ty jesteś i czemu nie mogliśmy się do ciebie i laya dodzwonić!!-zaczęli krzyczeć kris.
-bo jestesmy w lesie i staramy się jakoś wrócić.-powiedziałam i sie rozlaczylam.
-czy to był dobry pomysł się rozlaczac? -zapytał po chwili lay.
-pewnie nie ale i tak jak już to potem mnie zabije-
Powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Po 5 minutach postanowiliśmy iść dalej. Było już ciemno. Westchnelam i usiadłam na ziemi.
-kurwa-powiedziałam. Koło mnie usiadł lay opierając głowę o moje ramię.
-przepraszam przeze mnie się zgubilismy-powiedział i się poplakal.
-wyglądasz jak zdychajac koza-powiedziałam(tak bardzo romantycznie).
-no przepraszam że mam taką twarz-odpowiedział a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili się uspokoilismy. Załapałam jego głowę i usadowilam ją na swoich nogach.
-ić spać i przestań płakać-powiedziałam.
-dobrze-powiedział. Wyjęłam telefon i napisałam do Krisa.
Ja:
Kris ja i lay jesteśmy zmuszeni nocować w lesie nie musisz się martwić.
Kris:
Jak to nie muszę sie martwic jesteś w lecie z layam.
Ja:
Chcesz mi powiedzieć że lay jest niebezpieczny.
Kris:
Nie oto mi chodziło martwię się o ciebie
Ja:
To trzeba było nie zaczynać tego tematu
Kris:
Aish no przepraszam ale chciałem się po prostu dowiedzieć a to była okazja.
Ja:
Dobra weź ja kończę bo jestem zmęczona.
Kris:
Dobrze, tylko wróć cała.

Nie opisując mu już telefon scholalam do kieszeni oparła się o drzewo i zasnelam.

Tak jest kolejny rozdział przepraszam że tak długo. I mam nadzieję że się podoba a i proszę gwiazdkujecie i komentujcie xd .

ChłopczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz