Obudziłam się następnego dnia, czując coś na brzuchu. A tym czymś był śpiący Leondre. Wyglądał uroczo, ale nie rozumiałam po co tu siedzi. Przecież my się nawet nie znamy.
-Mam coś na twarzy?- z transu wybudził mnie głos chłopaka, któremu się przyglądałam.
-Nie, po prostu zastanawiam się czemu tu siedzisz.- odpowiedziałam.
-Bo chciałbym, żebyś mi wytłumaczyła tą wiadomość.- powiedział, a mnie zmroziło. Nie powiem mu przecież o tym wszystkim.
-Nie. Napisałam, że to nie ja tylko... Uhh, wiesz co napisałam, więc nie drąż.- powiedziałam. Może za ostro zareagowałam, ale nic na to nie poradzę.
-Dlaczego? Chcę tylko zrozumieć dlaczego ktoś miałby chcieć twojego upokorzenia.
-Bo mnie nienawidzą, i mają rację. Jestem nikim. Rozumiesz?- krzyczałam. Nie wiem czemu, ale miałam tego dosyć. Wieczne pytania i wymijające odpowiedzi.- Zostaw mnie samą.-
poprosiłam, a chłopak wyszedł.
-Prosiłam, żebyś mnie zostawił.- wyszeptałam cicho.
-Chciałem porozmawiać o nim.- usłyszałam głos mojego drugiego aniołka.
-Ch... Charlie?- wydukałam odwracając się w stronę drzwi.
-Tak, możemy porozmawiać?- spytał wysoki blondyn siadając na krzesełku.
-Nie ma o czym.
-Jest, Lucy, uwierz mi, że jest.
-O czym wy wszyscy chcecie rozmawiać?- spytałam.
-O tobie. On cię naprawdę lubi i zależy mu, żebyś była szczęśliwa. Wtedy, ta wiadomość on nie mógł zrozumieć czemu mu to robisz.
-Nigdy bym go nie zostawiła. Nie chciałabym, żeby był smutny, bo doświadczyłam to i wiem jak to jest być odrzuconą przez kogoś na kim nam zależy.- odpowiedziałam, odwracając głowę.
Wyjdę stąd i wszystko wróci do normy, jeśli można nazwać tak moje dotychczasowe życie. A tym czasem poszłam spać, byłam zmęczona leżeniem tutaj. Nigdy nie myślałam, że ktoś kogo poznam będzie w rzeczywistości tym, który pomaga mi wstać. Bo on nim był bez względu na to co się wydarzyło.
Leo POV
Nie rozumiałem czemu nie chce mi powiedzieć co się takiego stało. Może mi nie ufa? Ale nie dziwię się jej. Widzieliśmy się pierwszy raz i na dodatek w szpitalu.
-Leondre, chodź. Jedziemy do domu.- powiedział Charlie wychodząc z sali.
-Super.- powiedziałem sarkastycznie i poszedłem w stronę wyjścia ze szpitala. Usiałem z tyłu i ze słuchawkami na uszach zasnąłem w aucie, przyjaciel obudził mnie kiedy zatrzymaliśmy się przed domem. Od razu umyłem się i poszedłem spać.
Lucy POV
Miałam nadzieję, że jeszcze wróci, ale z drugiej strony nie chciałam, bo wtedy będzie drążyć to co było, a tego nie chcę.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale miałam sen, który właściwie był koszmarem. Byłam sama z nimi. To było w parku, niedaleko mojego domu. Szły za mną od dłuższego czasu, a kiedy chciałam uciec potknęłam się i upadłam. A one wykorzystując to podeszły i zaczęło się, obudziłam się.
Resztę nocy spędziłam na patrzeniu w sufit, przeglądaniu social mediów. Nie sądziłam, że swoich idoli poznam w taki sposób. Owszem, cieszę się, że ich poznałam, że mi pomogli, ale jednak wolałabym, żeby to wszystko się nie wydarzyło, a ja poszłabym na ten koncert nieświadoma tego, że z nim pisałam. Leondre nie wybaczyłby mi, a ja dalej żyłabym tak jak do tej pory. Może powinnam o nim zapomnieć? Przecież on ma miliony fanek, a ja jestem jedną z nich, ale to nie ma znaczenia. On powinien żyć swoim życiem, a ja swoim i tak będzie. Ja się o to postaram.
Zanim się zorientowałam była 9.30, a do sali wparował David wypytując co się stało.
-Nic, po prostu zemdlałam i znajomy mnie przywiózł.- odpowiedziałam.- Spytaj lekarza o wypis, bo ja nie mogę tutaj zostać, mam szkołę.- dodałam i wygoniłam chłopaka. Wrócił po chwili z informacją, a ja musiałam się tylko przebrać i mogliśmy wyjść. Nie chciałam informować Leondre. Zapomni o mnie, a ja nadal będę pamiętać o nim.
-Idziemy gdzieś?
-Nie, chcę iść do domu i spać.- powiedziałam i usiadłam na tylnym siedzeniu. W domu poszłam do siebie. I usłyszałam dźwięk wiadomości, twitter.
LeDe143 "Hej, księżniczko. Wyszłaś ze szpitala?"
Lucy143 "Leo, to nie tak."
Lucy143 "Przepraszam, ale musimy przestać pisać. Zawsze chciałam was poznać, ale nigdy nie w taki sposób."
LeDe143 "O czym ty mówisz? Przecież tu nie chodzi o to, że jesteś BAMBINO."
Lucy143 "Wiem, ale ty jesteś sławny, a ja zwykłą dziewczyną. Przepraszam."
Lucy143 zablokowała użytkownika LeDe143.
W tym momencie rozpłakałam się jak małe dziecko. Polubiłam go, ale nie mogłam tego ciągnąć. To był koniec znajomości, ale nie koniec pamięci z mojej strony. Na zawsze BAMBINO, mimo wszystko.
Wstałam z łóżka zanosząc się szlochem, poszłam do łazienki i znów sięgnęłam po żyletkę. To było za dużo. Zrobiłam nacięcie i kilka następnych, żałowałam, że zaczęłam odpisywać, ale skąd miałam wiedzieć, że to on? Zawsze marzyłam, żeby go poznać, ale nie tak.Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi odkręciłam wodę i postanowiłam się umyć. Umyłam ciało i głowę, zawinięta w ręczniki wróciła do siebie i ubrałam bieliznę, dres i jakąś bluzkę. Była dopiero dwunasta, miałam cały dzień wolny, a jutro do szkoły. Za niecałe dwa tygodnie wakacje, a wraz z nimi koncert i... M&G z chłopakami. Nie, nie pójdę. Owszem koncertu nie odpuszczę, ale M&G tak. Spotkałam ich, nie koniecznie w warunkach jakie chciałam, ale jednak, rozmawiałam, nie tak jak chciałam, ale jednak. A za dwa tygodnie usłyszę ich głosy.
-Halo, ziemia do Lucy.- powiedział mój brat, machając mi ręką przed oczami.- Co jest?
-Nie śmieszne, nic mi nie jest.
-Czemu i jak trafiłaś do szpitala?- spytał siadając na brzegu łóżka.
-Nie wiem. Lekarz coś tam gadał, ale wyszłam i czuję się dobrze.- odpowiedziałam.
-A kto cię tam zawiózł?
-Znajomy, wracałam z nad rzeki i zemdlałam, a on mnie po prostu znalazł.
-Znam go?
-Nie, i nie licz, że poznasz, bo już nie mam z nim kontaktu.
-Lu, o co chodzi?- spytała podejrzliwie.
-O nic, po prostu jest zajęty- odpowiedziałam i wstałam z łóżka, opierając się niewłaściwą ręką o ramę łóżka, a on to zauważył. Tylko nie to.
-Lu?
-Wyjdź, muszę się naszykować do szkoły.- odrzekłam szybko i podeszłam do biurka, wkładając do worka książki. Wyszedł zostawiając mnie samą. Zostawiłam zajęcie i położyłam się na łóżku, zasnęłam.
Miłego dnia :* :*
YOU ARE READING
Be strong, please! ❤
FanfictionKolejny dzień w szkole. Kolejne wyzwiska. Kolejne blizny. łzy, których już nie potrafię hamować. Kolejne łzy, które pokazują moją cholerną słabość. Kolejny raz widzą jak się tym przejmuję. Przez to wszystko straciłam kontakt z rodzicami. Z pr...