*jeden dzień do koncertu*
Następnego dnia rano obudził mnie telefon. Ale nie znałam numeru, który się wyświetlił, więc nie odebrałam. Tym bardziej, że to nie był angielski numer, a David nie mówił, że zmienił. Poczekałam, aż połączenie zostało zerwane i poszłam do łazienki. Po krótkim prysznicu, ubrana w rurki i cropp top, pomalowałam się i zeszłam do restauracji na śniadanie.
***
-Luśka, co dzisiaj robisz?- usłyszałam pytanie brata, który właśnie wszedł do pokoju.
-Zakupy, a chciałeś coś konkretnego?- odparłam po chwili.
-Nie, tak spytałem. W takim razie dzwonie do znajomego.- powiedział i wyszedł. Nie dziwię mu się, że nie zaproponował, iż mógłby pójść ze mną. Zaczęłam się zbierać, bo była już czternasta. Wyszłąm z hotelu i wolnym krokiem szłam w stronę miejsca na zakupy. Nagle poczułam pchnięcie i przewróciłam się. 'Co za debil nie umie chodzić?', pomyślałam i podniosłam się.
-Nie umiesz chodzić?- spytałam spokojnie, bo bądź co bądź, byłam tu kilka dni i nie chciałam się narażać mieszkańcom.
-Przepraszam.- powiedział, a mnie zamurowało. Boże, jaka ja jestem głupia. Przecież oni mają jutro koncert, więc mogłam się spodziewadź, że będą wcześniej. Ale czemu akurat ja musiałam na niego wpaść?
-Leo...- szepnęła, za późno zdałam sobie sprawę ze swoich słów.
-Lucy...- powiedział po chwili moje imię i ściągnął kaptur. Z moich oczu poleciały łzy. Miałam okazję, żeby z nim porozmawiać, ale bałam się. Jak mam mu wyjaśnić? Jak, do cholery?
W głowie miałam kompletny mętlik.
-Przepraszam, ja... śpieszę się. Pa.- powiedziałam i odeszłam. 'Tchórz!', krzyczał głos w mojej głowie. 'Wiem!', odpowiedziałam sama sobie i weszłąm przez drzwi obrotowe galerii. Chodziłam po sklepach szukając wianka, tak, z dziewczynami umówiłyśmy się, że każda będzie miała wianek. I ktoś miał rzucić dwa na scene, wypadło na mnie. Znalazłam piękne, z pudrowo różowymi kwiatkami i kupiłam je. Z torbą wyszłam z powrotem, pod drodze kupując coś do picia. Cały ten czas miałam w głowie obraz Leo, który stał przede mną i uśmiechał się. Chciałabym go przytulić tak jak wtedy na M&G, ale to było nie możliwe. Nie mogłam. Wróciłam do hotelu i rzuciłam się na łóżko, była dopiero siedemnasta, ale byłam senna. Więc po kąpieli położyłam się i zasnęłam.
W środku nocy obudził mnie dzwoniący telefon. Przyszedł sms.
NZ 'No, hej, jak mijają wakacje? Już za niedługo się zobaczymy. Wiem o tobie więcej niż może Ci się wydawać.!'
Nie, tylko nie to. Całą noc niee mogłam zasnąć przez jeden głupi, ale zmieniający wszystko sms. Myślałam, że teraz będę szczęśliwa, te dwa miesiące wolności. Nie tylko od książek, ale też siniaków, wyzwisk. Jednak one mają inny plan mojej przyszłości co było niezwykle nieznośne. Ze łzami w oczach, ale jednak zasnęłam, po prawie dwu godzinnym wpatrywaniu się w sufit.
Dzisiaj kolejny, ale prawdopodobnie już od poniedziałku będą rzadziej, ponieważ kończą się ferie :(
Mimo to spokojnie, dalej tu będę xx
MIŁEGO DNIA ❤
YOU ARE READING
Be strong, please! ❤
FanfictionKolejny dzień w szkole. Kolejne wyzwiska. Kolejne blizny. łzy, których już nie potrafię hamować. Kolejne łzy, które pokazują moją cholerną słabość. Kolejny raz widzą jak się tym przejmuję. Przez to wszystko straciłam kontakt z rodzicami. Z pr...