Obudziły mnie promienie wpadające przez odsłonięte okno. Zasłoniłam oczy ręką i chwilę później wstałam.
Zasnęłam w ubraniach, super. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam rurki i cropp top, oraz bieliznę. Z zestawem poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Ubrałam się i ze związanymi w koka włosami zeszłam na dół, gdzie nikogo nie było, ale nie dziwię się skoro była już dziesiąta, a brat i ciotka pracowali. Nalałam sobie soku i wróciłam do siebie. Pomalowałam się i usiadłam na łóżku, zastanawiałam się co mogę zrobić, żeby zabić nudę, ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Więłam telefon, pieniądze i deską, zawiązałam bandamkę, po czym wyszłam z domu zamykając go na klucz i skierowałam się na rampy. Stanęłam kawałek przed nimi i rozejrzałam się. Ani żywego ducha, więc wskoczyłam na deskę i zaczęła się zabawa. Dawno nie jeździłam, ale nic się nie zmieniło. Z uśmiechem na twarzy zatrzymałam się i podjechałam pod sklep niedaleko. Kupiłam sobie wodę i usiadłam na jednej z ławek. Powoli do parku zaczęły się schodzić mamy z dziećmi, grupki nastolatków, a to oznaczało, że powinnam wracać do domu i tak zrobiłam. Powoli odjechałam z miejsca, w którym siedziałam.
***
Znowu siedziałam na łóżku, wpatrując się w okno. W ręce trzymałam telefon, który był chyba najważniejszą rzeczą jaką miałam, bo dzięki niemu wiedziałam co dzieje się na świecie i czasami przez chwile pisałam z innymi bambino, ale tylko chwilę. Dlaczego? Bo bałam się, że będę musiała im powiedzieć za dużo. A tego nie chciałam za żadne skarby.
Zaczęłam odliczać minuty do powrotu brata, ponieważ napisał, że dzisiaj wychodzi wcześniej i ma dla mnie niespodziankę. Nie lubiłam, wręcz nienawidziłam niespodzianek, ale nie miałam nic do gadania. Za pół godziny będzie, więc wlączyłam telewizor i zaczęłam przełączać z kanału na kanał. Nie było nic ciekawego.
*dzwonekdodrzwi*
-No więc? O co chodzi?- spytałam, gdy chłopak usiadł przy kuchennym stole.
-Wyjeżdżamy.- powiedział, a mnie zamurowało.
-C... co?- wydusiłam po chwili.
-No w sensie na dwa tygodnie. Jedziemy do Polski.- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-O czy ty mówisz? I jak Polska?
-Tam będzie kolejna niespodzianka, a teraz się pakuj, bo wieczorem wyjeżdżamy.- odpowiedział i cmoknął mnie w policzek, po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł i poszedł do siebie. Miałam parę godzin, żeby spakować walizki, więc od razu wzięłam się za to.
***
Usiadłam na łóżku zastanawiając się o co może chodzić. Nigdy nie byłam za granicą, a już w ogóle nie wiem gdzie jest Polska. Byłam trochę przerażona, że jedziemy tak daleko. Ale chyba nie miałam wyboru, bo już wszytsko było załatwione. Wyciągnęłam małą, czarną walizkę i zaczęłam wrzucać do niej ubrania, czyli czarne rurki i bluzki, kilka bluz i naturalnie bransoletki i bandamki. Dorzuciłam kosmetyczkę i jakieś buty. Zapięłam ją i odstawiłam koło drzwi. Wyciągnęłam spodnie, białą koszulkę i bordową bluzę, które położyłam na krześle. Wzięłam prysznic i w onesie usiadłam na łóżku z telefonem w ręce. Z włączonym ff o chłopaka, zaczęłam czytać.
Byłam ciekawa jak tam jest, ale jednocześnie bałam się opuszczać miasto, dom. Bo to jest daleko, tak pzynajmniej twierdzi wujek google, a kłócić się z nim nie będę.
-Lucy, za godzinę wyjeżdżamy na lotnisko.- powiedział David uchylając drzwi pokoju.
-Okey.- odpowiedziałam i gdy drzwi zamknęły się, wstałam i ubrałam na siebie naszykowane rzeczy. Pomalowałam się i rozczesałam włosy. Do worka spakowałam drobne rzeczy i z walizką w ręce zeszłam, albo raczej próbowałam zejść na dół.
-Daj mi to.- powiedział chłopak, śmiejąc się z próby zniesiania przeze mnie walizki. Nie moja wina, że jest ciężka, a specjalnie dużo rzeczy nie spakowałam.- Wsiadaj do auta, a ja zaraz przyjdę.- dodał. Założyłam białe airforce i wyszłam z domu. Wsiadłam do range rovera Davida i czekałam na niego około pięciu minut, w tym czasie spakował bagaże i odjechaliśmy. Na dwa tygodnie. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy, wsłuchując się w głosy w słuchawkach.
Po odprawie wsiedliśmy do samolotu i tam znowu przymknęłam powieki, powoli zapadając w sen z uśmiechem na ustach.
Proszę misie :* :*
YOU ARE READING
Be strong, please! ❤
ФанфикKolejny dzień w szkole. Kolejne wyzwiska. Kolejne blizny. łzy, których już nie potrafię hamować. Kolejne łzy, które pokazują moją cholerną słabość. Kolejny raz widzą jak się tym przejmuję. Przez to wszystko straciłam kontakt z rodzicami. Z pr...