-Lucy, wstawaj...- poczułam rękę na ramieniu, a chwilę później ktoś mną potrząsnął. Szczerze? Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, choć zdawałam sobie sprawę, że jest już grubo popołudniu.
-Czeego?
-Wstawaj, idziemy.- powoli podniosłam się z łóżka, rozejrzałam dookoła i zdałam sobie sprawę, gdzie jestem.
-Jeśli mogę spytać to gdzie?- odparłam, podniosłam gitarę i skierowałam się do siebie.
-Do parku, na pizzę.- nie miałam ochoty.
-Mogę iść do parku.- powiedziałam i biorąc telefon i jakieś drobne zeszłam z chłopakiem na dół, założyłam buty i całą czwórką wyszliśmy, droga minęła o tyle przyjemnie, że wszyscy złapaliśmy wspólny język. Śmialiśmy się z nieśmiesznych żartów chłopaków, choć chwilami byliśmy całkiem poważni.
-W takim razie, gdzie teraz?- spytałam, kiedy zatrzymaliśmy się koło fontanny. Przekręciłam głowę i spojrzałam na trójkę przyjaciół, którzy jak jeden mąż patrzyli na mnie.
-Oniee...- krzyknęłam i biegiem rzuciłam się do ucieczki, jak najdalej fontanny.
-Hahaha... Cha... Charlie... Łapcie... Ją!- wydarła się Ronnie i ze śmiechem z resztą towarzystwa biegła za mną. Schowałam się za jednym z drzew. Serce biło mi cholernie mocno jakby zaraz miało wyskoczyć, zsunęłam się na trawę i łapiąc oddech, próbowałam go unormować. Może i udało mi się uciec, ale to nie zmienia faktu, że mam słabą kondycję.
-Tu jes... Co jest?- spytała Ro pochylając się nade mną.
-Nie, słaba kondycja.- powiedziałam już normalnie. Po chwili byli przy nas chłopcy, ich miny były przekomiczne, a twarze całe czerwone ze zmęczenia. Dosiedli się do nas, żeby po chwili znowu wstać.
-Dziewczyny, idziemy po picie, chcecie coś?- spytał Blondynek.
-Wodę dla mnie.- odparłam, przymknęłam powieki, chcąc ochronić je przed słońcem. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam.
Leo POV
Idąc po napoje spotkaliśmy kilka fanek, więc zatrzymaliśmy się, porobiliśmy zdjęcia, pośmialiśmy się i wróciliśmy pół godzinie. Zastaliśmy leżącą z zamkniętymi oczami Lucy, która jak się później okazało zasnęłam i Ronnie siedzącą koło niej. Wziąłem brunetkę na ręce i razem z resztą wróciliśmy do domu dziewczyny, położyłem ją u niej w pokoju i wróciłem do Ro i Charlsa. Rozmawiali w najlepsze, toteż nie chcąc im przeszkadzać, znów poczłapałem do góry do Lucy. Po cichu wszedłem do jej pokoju i usiadłem w fotelu, przyglądając się spokojnej twarzy dziewczyny. Uśmiechnąłem się sam do siebie i zamknąłem oczy, po dłużej chwili odpływając.
Rzucam wam rozdział, mam nadzieję, że mimo nudnej akcji się spodoba :) Miłego wieczorku, dzieciaczki xx
YOU ARE READING
Be strong, please! ❤
FanfictionKolejny dzień w szkole. Kolejne wyzwiska. Kolejne blizny. łzy, których już nie potrafię hamować. Kolejne łzy, które pokazują moją cholerną słabość. Kolejny raz widzą jak się tym przejmuję. Przez to wszystko straciłam kontakt z rodzicami. Z pr...