Rozdział 6 ❤

3K 179 4
                                    

Tak, weszłam na twittera.

Jednak po chwili zablokowałam ekran komórki, ponieważ musiałam wejść do klasy. I jak zawsze usiadłam w ostatniej ławce.

-Witam, słyszałam, że mieliście lekcje z psychologiem.- powiedział nauczyciel, na co chłopaki zabuczeli i nastała cisza, w której słychać było tylko bicia serc i oddechy.- Rozumiem, że interesująca lekcja. Więc teraz wyciągamy karteczki.- dodał szeroko się uśmiechając. Podyktował dziesięć pytań i dał nam całą godzinę na ich rozwiązanie. Super! (Czujecie sarkazm?).

Uwinęłam się w pół godziny, więc przez pozostałe piętnaście minut siedziałam ze słuchawkami w uszach i patrzałam za okno. W pewnej chwili zauważyłam bruneta, który szedł wieszając się na blondynie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wtedy zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę. Wzięłam plecak i wyszłam przed szkołę, gdzie usiadłam na murku. Grzało słońce. Ze wszystkich stron dochodził śmiech, rozmowy, a ja siedziałam cicho i nie odzywałam się. Kolejny raz tego dnia wyciągnęłam małe urządzenie i odblokowałam je. Wiadomość na tt.

LeDe143 "Heej, powracam :)"

Lucy143 "Hej, cieszę się..."

Wtedy ktoś wyrwałam mi telefon. Kaya.

-Oddaj.- powiedziałam, a ta nic sobie z tego nie robiła i zaczęła oglądać wiadomości z Leo.

-Oo, widzę, ze jednak ktoś Cię lubi.- powiedziała i zaczęła coś pisać.- A teraz już nie, ups?- dodała i rzuciła nim o ziemię, na szczęście spadł na trawę skąd od razu go podniosłam. Odblokowałam ekran i zmroziło mnie.

Lucy143 "Hahaha, myślałeś, że cię lubię? Boże co za ironia."

LeDe143 zablokował użytkownika Lucy143.

Po policzku spłynęła mi łza. Wybiegłam ze szkoły i udałam się na plac zabaw. Usiałam na stojącej w rogu ławce i podciągnęłam nogi pod brodę. 'On mnie nienawidzi, ale nie wie, że dzięki niemu byłam szczęśliwa.', pomyślałam. Wyciągnęłam z kieszeni 'srebrnego przyjaciela' i podwinęłam rękaw. Ściągnęłam ściągacz i przejechałam nią po nadgarstku pierwszy, drugi... i jeszcze kilka razy, aż usłyszałam skrzypienie furtki. 'Czy ja zawsze muszę tu kogoś spotykać?'. Miałam z tego tyle pożytku, że siedziałam w najbardziej schowanym miejscu. Zawinęłam bandaż i założyłam ściągacz, żeby David nie doczepił się do jego braku. Nie miałam jak stąd wyjść, bo by mnie zobaczyli, więc musiałam tutaj poczekać. Założyłam słuchawki, w których leciała playlista "143". Prawie zasypiałam, gdy ponownie usłyszałam skrzypienie. Delikatnie się wychyliłam, a tam nikogo nie było. Wstałam i ruszyłam do domu. Cały czas miałam w głowie tą wiadomość i to, że jedyna osoba, której chciałam zaufać ma mnie gdzieś. Szłam ze spuszczoną głową. I tak weszłam do domu. Usiadłam na swoim łóżku i oparłam głowę na poduszce. Prawie zasypiałam, ale do pokoju weszła mama.

-Lucy, musimy porozmawiać.- powiedziała i spojrzała na mnie zła.

-Co znowu?- powiedziałam znudzona.

-Gdzie byłaś?- nie, tylko nie to.

-Umm, w szkole.- odparłam bawiąc się palcami.

-Ciekawe, bo jakąś godzinę temu dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni. I dowiedziałam się od niej ciekawych rzeczy.- powiedziała, a ja spojrzałam na nią przerażona.- Wytłumacz mi, do cholery, gdzie ty się szlajasz? Dwa dni nieobecności. Masz coś na swoją obronę?- krzyczała. Słuchałam jej, ale gdy podniosła głos zwinęłam się w kulkę i najchętniej zapadłabym się pod ziemię.

-Nie krzycz, proszę.- wydukałam dławiąc się łzami.

-Mam nie krzyczeć? Jesteś śmieszna, gówniaro.- powiedziała i uderzyła mnie. Moja mama, która zawsze była miła, podniosła na mnie rękę. Szybko podniosłam się i wybiegłam z domu. Chciałam iść gdziekolwiek, tak, żeby nikt mnie nie znalazł. Po raz drugi tego dnia znalazłam się na placu. Wokół było cicho, kawałek dalej szła ścieżka. Usiadłam na huśtawce. Chciałaby zniknąć, bo i tak nie mam już nikogo. Trzęsłam się szlochając. Do głowy wracały wszystkie wspomnienia. Tylko, że ja miałam tylko te złe. Nienawidziłam krzyku, bo zawsze był kierowany w moją stronę, a ja nie umiałam go odepchnąć.

Leo POV

Razem z Charliem cały dzień spędziliśmy w domu, dlatego dopiero teraz, gdy ruch był znacznie mniejszy wyszliśmy na miasto. Wracaliśmy z Galerii Handlowej, takie wyjście na pocieszenie. Jako mój przyjaciel wiedział, że piszę, a raczej pisałem z Lucy. Nie mogłem uwierzyć, że mnie oszukała.

Gdy szliśmy przez park wydawało mi się, że słyszę szloch, ale odgoniłem od siebie tę myśl. Nie chciałem sobie zawracać głowy jakimiś wymysłami.

Weszliśmy do domu o 21, bo Charls chciał odwiedzić jeszcze jakiegoś kolegę. A tam 'trochę' się zasiedzieliśmy. Od razu w progu powitała nas mama chłopaka z założonymi na piersi rękami. Czekała, aż się rozbierzemy i kazała nam zjeść kolację i iść spać. Wow, już się bałem, że będzie coś nie tak.

Umyłem się i ubrałem dres, położyłem się na łóżku i zasnąłem, ale godzinę później obudziłem się i musiałem wyjść. Natychmiast.

Ubrałem pierwszą lepszą koszulkę i bluzę. Ruszyłem do parku. Tak jak we śnie alejką szła dziewczyna, trzęsła. Nie widziałem jej rysów twarzy,a ona zapewne moich. Podszedłem do niej i zarzuciłem moją bluzę na jej ramiona. Ta odwróciła się i spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczyma. Starłem łzę.

-Co tu robisz, księżniczko?- spytałem, a ta się we mnie wtuliła. Później jakby zdała sobie sprawę, że przytula obcą osobę odskoczyła.- Nie bój się, nic Ci nie zrobię.- dodałem.

-Dziękuję.- powiedziała, miała śliczny głos.

-Mieszkasz niedaleko?- spytałem.

-Tak, przepraszam za kłopot.- powiedziała i chciała oddać mi bluzę.

-Nie weź ją, zrób to dla mnie.- poprosiłem, a ona cofnęła rękę i założyła za dużą bluzę, dopiero teraz zauważyłem jaka ona jest malutka.- Chodź, odprowadzę Cię.- dodałem i złapałem ją za rękę, ale szybko ją zabrała.

Lucy POV

-Nie weź ją, zrób to dla mnie.- powiedział, a po chwili dodał.- Chodź, odprowadzę cię.- szybko zabrałam rękę. Nie znałam go, a co dopiero mówić tu o zaufaniu. Szliśmy w całkowitej ciszy, która była krępująca. Bałam się, że coś mi zrobi, ale przez całą drogę szedł spokojnie obok, nie odzywając się.

-Dziękuję.- powiedziałam i chciałam odejść.

-Proszę.- odpowiedział i stał przed furtką do momentu, aż zatrzasnęłam za sobą drzwi domu. Wyjrzałam przez małe okienko, a jego już nie było. Jak najciszej potrafiłam weszłam na górę, a potem do swojego pokoju. Nie wiem, gdzie jest mama, ale na pewno nie chcę jej widzieć. Nie wiem czym sobie zawiniłam, ale nie ma takiego powodu, żeby uderzyć kogoś,a tym bardziej własne dziecko. Wzięłam szybki prysznic i ubrana w onesie zasnęłam, myślałam o chłopaku, którego spotkałam w parku. Wydawało mi się, że skądś go znam, ale po pierwsze było za ciemno,a po drugie byłam tak wstrząśnięta dniem, że nie wiem czy w ogóle kontaktowałam.

Nawet nie spodziewałam się tego co stało się dnia następnego.


Proszę, dokończyłam przed wyjściem do szkoły i od razu wam go dodaje. Mam nadzieję, że się podoba. Bajo i miluśkiego dnia :* :*

-


Be strong, please!  ❤‎Where stories live. Discover now