Wchodzę do domu Very, który jest ogromny. Schodzę po schodach do piwnicy. Okropny odór wszelkiego alkoholu, trawki i papierosów uderza we mnie niemal od razu. Czuję się zagubiona, więc kieruję się za tłumem i w ten sposób trafiam do ogromnego pomieszczenia. Stawiam ozdobną torebkę z książką, pluszowym misiem i czekoladą w środku, na stoliku, na którym już jest pełno prezentów.
Ciemność przeszywają ostre światełka laserów i lampek przy barku, za którym stoi sam Austin Laurence, mój drogi sąsiad.
Podchodzę do barku i siadam na wysokim, barowym krześle.-Cześć, Felicia. -kiwa do mnie głową, skupiony na wycieraniu szklanki.
-Spierdalaj, Austin. -mamroczę pod nosem.
-Co dla ciebie? -pyta profesjonalnym głosem, zarzucając ręcznik na ramię.
-To, co zawsze. -mamroczę i opieram łokcie na barze, a bronę na dłoniach.
Obserwuję każdy jego zgrabny ruch, kiedy nalewa mi do szklanki wody i wrzuca do środka plasterek cytryny i stawia szklankę przede mną.
-Dziękuję. -mówię szybko i prostuję plecy.
Powoli piję wodę, co chwila ją odstawiając na blat. Obserwuję uważnie Matta Danielsa. Pije jednego shota po drugim i chyba nie zamierza przestać. Odwracam się na krześle i opieram plecami o blat, obserwując tańczących na parkiecie ludzi.
Dostrzegam gdzieś w tańczącym tłumie Nathana, więc w pierwszej chwili uśmiecham się sama do siebie. Kiedy widzę, jak jakaś dziewczyna z fioletowymi włosami się do niego klei, uśmiech opuszcza moje usta. Czuję coś, jakby ukłucie. Patrzę wnikliwie na Nathana i dziewczynę.
Zaczynają się całować i to nie jest zwykły buziak. Jest zachłanny i obleśny.Czuję, że chcę się na nim zemścić. Czuję dziwną złość pomieszaną z zazdrością. W sekundzie siadam na barze i odwracam się do Austina. Zwieszam nogi po drugiej stronie baru. Austin patrzy na mnie podejrzliwie. Kiwam do niego głową, żeby do mnie podszedł. Podchodzi szybko i staje między moimi nogami.
-Udawaj, że się całujemy. -warczę do niego władczo.
Posyła mi bezczelny uśmieszek i zbliża swoją twarz do mojej. Schylam się delikatnie i zasłaniam nasze twarze włosami. Żeby nie było widać, ze tak naprawdę, nawet nie dotykam go ustami, zasłaniam nasze twarze jeszcze dłońmi, jakbym pogłębiała pocałunek. Prawie czuję oddech wszystkich, którzy się na nas gapią. Odsłaniam twarz Austina i przenoszę swoje usta na jego szyję. Nie całuję go, tylko odpowiednio poruszam głową, a on dla lepszego efektu pomrukuje cicho.
-Znajdźcie sobie pokój! -krzyczy ktoś.
-O, patrzcie! To Julia! -krzyczy ktoś inny.
Zanim odrywam się od szyi Austina, dyskretnie drapię i szczypię ją w jednym miejscu, żeby wyglądało to choć trochę tak, jak malinka.
Odwracam zadowolona z siebie głowę i patrzę na tłum niekoniecznie trzeźwych ludzi wokół nas. Mówią coś między sobą, a mój wzrok wreszcie pada na Nathana i uwieszoną na jego ramieniu dziewczynę krótkich fioletowych włosach. Patrzy na mnie bez emocji, a później jego spojrzenie diametralnie się zmienia i patrzy z wściekłością na Austina, który tylko wzrusza ramionami i cmoka mnie w ramię. Zeskakuję z baru na podłogę, a później siadam z powrotem na krzesło i opieram plecy o blat, a łokcie na nim. Obserwuję dziewczynę z fioletowymi włosami, która właśnie trzyma dłoń na kroczu Nathana. To obrzydliwe. Patrzę na nią bez wyrazu, a później mój wzrok spada na Nathana, który patrzy akurat na mnie z politowaniem. Pokazuję mu środkowy palec i uśmiecham się złośliwie. Odpowiada mi, zaciskając swoją dłonią dłoń fioletowego łba na swoim kroczu i potrząsając nią. Fioletowy łeb zaśmiewa się i szepcze mu coś do ucha, na co ten się szczerzy i przytakuje głową.
![](https://img.wattpad.com/cover/44470007-288-k696822.jpg)
CZYTASZ
Każdy kłamie, dziewczyno. ||n.h.||
FanficMam na imię Felicia, ale w szkole jestem znana jako Julia. Lubię spędzać piątkowe wieczory, obserwując ludzi w jednym z miejskich klubów i pić przy tym wodę gazowaną. Lubię czytać i spacerować ze swoim psem. Odliczam dni do zakończenia roku szkolneg...