W piątek rano, koło w pół do ósmej, Nathan przyjeżdża po mnie samochodem.
-Cześć, myszko. -mówi, wysiadając.
-Cześć, Nate. -posyłam mu najszczerszy uśmiech, jaki jestem w stanie ułożyć z ust, ale on zdaje się zauważyć, że jestem zdenerwowana.
Zdejmuję torbę podróżną z ramienia. Stawiam ją na ziemi, a Nathan podchodzi bliżej mnie i przytula. Opieram głowę o jego klatkę piersiową, a on gładzi moje plecy.
-Czemu jesteś taka wkurzona? -pyta, kiedy się od niego odsuwam.
-Zmęczona. -poprawiam go.
-Znowu czytałaś do późna, prawda? -bardziej stwierdza niż pyta.
-Nie, po prostu nie mogłam zasnąć. -ziewam.
-Okej, mamy jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Głodna?
Posyłam mu niepewne spojrzenie.
-Dopiero jadłam. Ile można żreć? -pytam, uśmiechając się blado.
Wzrusza ramionami i chowa moją torbę do bagażnika.
-Gdzie będziemy spać? -wypala.
-U mojego wujka. Ojca Matthew. -odpowiadam spokojnie.
Wsiadamy do samochodu. Panuje niezręczna atmosfera, więc zbieram się na odwagę i dostaję słowotoku, a Nathan słucha mnie cały czas. Opowiadam o książce, którą ostatnio czytałam. Mówię, żywo gestykulując o liście, którą zostawiła głównej bohaterce jej przyjaciółka, ale zaraz zmieniam wątek. Kiedy kończę Nate dalej patrzy na mnie z zaciekawieniem.
-I poważnie wykonała wszystkie zadania? -pyta.
-Poważnie. -kiwam głową.
Odpala silnik i rusza w stronę szkoły.
-Fajnie tak dostać taką listę, no nie? -zagaduję do Nate'a.
-Nawet bardzo. -zapatruje się w przednią szybę.
Sięgam do radia i odgłaszam je, ponieważ słyszę głos wokalisty Green Day.
Dojeżdżamy na szkolny parking.
-Ależ ten tekst ambitny. -mamrocze Nathan, wyjmując kluczyk ze stacyjki.
-Zgłoś się do mnie, jeśli napiszesz lepszy. -posyłam mu zgryźliwy komentarz i chwytam klamkę.
-W porządku. -mówi, jak by przyjmował wyzwanie.
Wychodzimy z samochodu. Nathan zamyka samochód pilotem przy kluczykach. Sięga po moją dłoń i idziemy do szkoły. Ludzie nad korytarzu tworzą nam na środku zatłoczonego korytarza przejście. Posyłam kilka uśmieszków i kilka lodowatych spojrzeń, gdy idziemy pod odpowiednią salę.
-Tylko sześć lekcji. -mówię bardziej do siebie, niż do Nathana pocieszającym głosem.
-Pierwsza matma, później z górki. -Nathan ściska moją dłoń.
Schyla się i całuje mnie w czoło.
-Urośnij, kurduplu, bo twój chłopak będzie miał problemy z kręgosłupem. -słyszę głos Dorothy.
Posyłam Nathanowi spojrzenie proszące o wsparcie.
-Martw się o swój kręgosłup, Telona. -syczy do niej Nathan.
-Stajesz w obronie słabszych. To takie szlachetne, rycerzyku. Szkoda, że to jest tylko kurtyzana, nie księżniczka. -wypycha dolną wargę.
Tłum wokół nas zaczyna się powiększać. Kilka osób się zaśmiewa.
![](https://img.wattpad.com/cover/44470007-288-k696822.jpg)
CZYTASZ
Każdy kłamie, dziewczyno. ||n.h.||
FanfictionMam na imię Felicia, ale w szkole jestem znana jako Julia. Lubię spędzać piątkowe wieczory, obserwując ludzi w jednym z miejskich klubów i pić przy tym wodę gazowaną. Lubię czytać i spacerować ze swoim psem. Odliczam dni do zakończenia roku szkolneg...