Wspaniale bawiliśmy się na parkiecie przy bitach muzyki Calvina Harrisa ,od czasu do czasu popijając alkochol,który krążył w naszych żyłach dając poczucie braku takiego czegość jak granica czy stop,bawiliśmy się do upadłego.Pijana już zadzwoniłam do Zayna.
-Eve?Jest 4 rano,dlaczego nie śpisz?Co to za hałasy?-zdziwił się,a ja zaśmiałam się
-Przyjedź do nas!Świetnie się bawimy!A ile mamy alkoholu!-darłam się do słuchawki
-Nie ruszaj się z tamtąd,zaraz przyjadę, gdzie wy jesteście?-zapytał i słyszałam jak się ubiera na co ucieszona podskoczyłam.
-W klubie yyy czekaj moment..Madryt,wisz gzie?-wybełkotałam
-Ta za 15 minut będę-rozłaczyła się,a ja przyłączyłam się do przyjaciół siedzących w jednej z loży gdzie popijali jakiś alkohol.
-Zayn!Jetes!-z trudnością wymówiłam jego imię,miałam już serdecznie dość i chciała wrócić do domu.-Zayn nie dobsze mmi-wyjąkałam,a Zayn pożegnał się z Harrym,Niallem iAmy,którzy też się już zbierali i poszedł ze mną do auta i pojechał do jak się okazało jego domu.W pół przytomna z pomocą chłopaka położyłam się na łóżku z którego od razu zbiegłam kierując się biegiem do łazienki.Szybko uklęknęłam przed muszlą i zwróciłam wszystkie toksyny z mojego organizmu.Wypłukałam i przemyłam twarz zimną wodą.W lustrze widziałam rozbawioną minę Zayna.
-Mogę wiedzieć co Cię tak śmieszy?!-warknęłam,a on tylko słodko się zaśmiał.przez co się lekko uśmiechnęłam.
-Chodź złośnico idziemy spać,musisz się wyspać,bo jutro będzie ciężko-obiął mnie i zaprowadził do łóżka gdzie szybko zasnęliśmy.
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy..Zayn miał racje,jęknęłam i wstałam kierując się do kuchni gdzie zastałam Zayna w samych krótkich spodenkach przyrządzającego naleśniki z owocami.Pocałowałam go w policzek i zabrałam się do jedzenia,które popijałam mocna kawą i sokiem pomarańczowym.Podziękowałam mojemu chłopakowi za wczoraj i dzisiejsze śniadanie i zadzwoniłam po Jima aby do mnie przyjechał,oczywiście nie obyło się bez małej kłótni z Zaynem dotyczącej podwiezienia mnie do domu ale ostatecznie wypadło na Jima.Kiedy z bratem przyjechaliśmy do domu,poszłam wziąć orzeźwiający prysznic i zadzwonić do Megan.Odświeżona weszłam do mojego pokoju skąd dochodził dzwonek mojego telefonu,na ekranie pojawiło się zdjęcie mojej przyjaciółki.Przesunęłam palcem po ekranie i przystawiłam telefon do ucha.
-Hej,Eve!Boże nawet nie wiesz jak tu jest pięknie!-powitała mnie podekscytowana Meg.
-No hej Wariatko,to opowiadaj gdzie zabrał Cię Twój książe?-zapytałam,a Megan zaczęła cholernie długą opowieść zaczynając od podroży kończąc na ich dzisiejszej randce.Ale nagle zrobiła się poważna i nieźle mnie tym wystraszyła.
-Eve muszę Ci coś powiedzieć,o czym nie mówiłam Amy-nastała chwilowa cisza.-My..to znaczy..Ja..Ugh jestem w ciąży Eve.-wydusiła z siebie,a mnie opadła szczęka.Moja mała Meg jest w ciąży?!
-Max wie?..Czekaj!Jesteś z nim w ciąży prawda?!-wystraszyłam się,a po drugiej stronie usłyszałam tylko śmiech na co odetchnęłam.
-Tak Max jest ojcem ale..Nie powiedziałam mu,dowiedziałam się o tym wczoraj Eve,boję się jak on zareaguje.-odpowiedziała,a ja westchnęłam tylko bezradnie.
-Maggie,Max jest odpowiedzialnym facetem..Jestem przekonana,że będzie się cieszył.-pocieszyłam ją,rozmawiałyśmy jeszcze chwilę i pożegnałyśmy się.Runęłam na łóżko od natłoku informacji i zasnęłam z myślą,że zostanę ciocią.
Ktoś się tego spodziewał? haha