Rozdział 8

1.3K 77 16
                                    

Przepraszam ale zmieniłam koncepcję i opiszę tylko jeden dzień z całego miesiąca. Każdy dzień z tamtego miesiąca wygląda porównywalnie tak samo. Dopisze tylko pojedyńcze sytuacje.

Agra

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta i uspokojona. W powietrzu unosił się lekki zapach lawendy z nutką wanilii. Byłam przykryta choć jestem pewna, ze się nie okrywałam. Wstałam z łóżka i wzięłam lodowaty prysznic na pobudzenie. Gdy się ubierała kątem oka widziałam swoje odbicie. Podeszłam do lustra i dotknełam siniaków na mojej szyi. Nie chciałam na nie patrzeć a co dopiero je pokazywać więc nałożyłam dodatkowo czarny szal.
Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku z zamiarem zjedzenia śniadania. Pomimo pięknego wyglądu jedzenia zjadłam tylko kilka poziomek. Wtem usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko pobiegłam do nich i je otworzyłam.

- Witaj Mistrzu.- powitałam Kylo. Bez zbędnych słów pokazał, że ma iść za nim. Byłam na niego zła, że zachowywał się tak jakby nic się nie stało ale strach wziął górę i nie odezwałam się. Zaczeklałam, aż odejdzie kilka kroków i ruszyłam w ślad za nim.

Przez kilka godzin powtarzałam po Renie przeróżne pozycje, które później musiałam wykorzystywać w walce.

- Szybciej!- krzyknął gdy prawie nie przejechał mi mieczem po ramieniu. Przez chwilę dzięki ćwiczeniom zapomniała co się stało poprzedniej nocy. Teraz jednak poczułam jakby to wszystko wróciło ze zdwojoną siłą, ale zacisnęłam zęby obawiając się możliwego wybuchu gniewu ze strony Kylo.

- Skup się! Mogłem wziąć kogokolwiek na ucznia ale wybrałem ciebie! Dlatego staraj się, w przeciwnym razie wezmę kogoś innego na twoje miejsce!- problem w tym, że ja nigdy nie chciałam być jego uczennicą, chciałam tylko uchronić przed tym Rey.

- Na dzisiaj koniec.- zakończył i wyszedł. Wyłączyłem swój miecz i sam udałam się do swojego pokoju. Bez zastanowienia rzuciłam się na łóżko byłam tak wykończona, że nawet nie zwracałam uwagi na lecące ze zmęczenia i smutku łzy. Nie wiem dlaczego słowa Kylo bolały tak bardzo przecież jako niewolnica również byłam wyzywana. Dlaczego teraz wszystko jest takie skomplikowane?

    ▪▪▪                              

- Jeszcze raz!- znów się przewróciłam próbując zrobić salto w powietrzu. Nie jestem pewna czy to kiedykolwiek przyda mi się w walce ale nigdy nic nie wiadomo.

                                                                ▪▪▪

Dziś tak samo jak zawsze Kylo po mnie przyszedł a potem zaprowadził mnie na salę treningową. Dziś jednak czułam się trochę pewniej siebie.
Byłam też mille zaskoczona gdy na reszcie zostawiłam miecz i miałam się uczyć używania Mocy do podnoszenia przedmiotów. Zobaczywszy przed sobą wielki głaz lekko podupadłam na duchu. Dlaczego nie mogliśmy zacząć od czegoś prostszego? Po wysłuchaniu instrukcji Rena spróbowałam podnieść kamień siłą woli co nie przyniosło rezultatów. Czułam na sobie spojrzenie Kylo co jeszcze bardziej mnie dekoncentrowało. Gdy nareszcie udało mi się to zrobić byłam tak szczęśliwa, że momentalnie upuściłam głaz. Kolejne próby nie dały jednak oczekiwanych przez Kylo rezultatów co wzmagało jego gniew. Nie spodziewałam się że użycie Mocy może mnie aż tak wyczerpać. Skupiając się po raz kolejny podniosłam kamień na kilka metrów po czym go opuściłam.

- Jeszcze raz!- w jego głosie słyszałam rozczarowanie i gniew. On jest na mnie zły? To ja powinnam być wściekła (i tak byłam) na niego z powodu męczącego treningu i braku pomocy.

Spojrzałam na niego wsciekła co zrobiłam pierwszy raz od kilku tygodni, szybko jednak spuściła wzrok bojąc się jego reakcji. Nic jednak nie zrobił. Wróciłam do ćwiczeń wyciągając rękę i patrząc jak kamień się unosi. W tym momencie coś we mnie pękło. Nie dałam rady dalej trzymać w sobie gniewu. W tym momencie to nie ja kierowałam swoim ciałem, a czysty gniew to robił. Spojrzałam na Mistrza i jak na zawołanie głaz poleciał w jego stronę lecz on zatarzymał go i odrzucił.

- Co ty robisz?!- krzyknął i w mgnieniu oka znalazł się przy mnie.  Wtedy poczułam też ten zapach. Lawendy i wanilii. To on przychodzi do mnie każdej nocy. Ostry ból jednak przerwał moje przemyślenia i omało nie tracąc równowagi wyciągnęłam swój miecz i zadałam pierwszy cios, który bez problemu obronił. Każdy kolejny był coraz mocniejszy i przepełniony gniewem. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy przez maskę, ale wyczuwałam jego strach. Coraz łatwiej było mi zadawać ciosy natomiast Ren miał problemy je obronić. W końcu mój Mistrz stał przyparty do ściany.

- Mam cię dość! Nie wiem co się z tobą stało tamtej nocy ale od tego czasu jesteś na mnie zły. Poniżasz mnie, widzisz, że jestem u kresu wytrzymałości ale ty nie przestajesz! Nie odzywasz się do mnie jeżeli to nie jest konieczne! Nigdy nie chciałam być twoją uczennicą, zmusiłeś mnie do tego!- po tych słowach podciełam mi nogi i wyszłam z sali.

Skierowałem się do swojego pokoju i już miałam zamiar paść na łóżko gdy moją uwagę zwrócił siedzący ptak. Najciszej jak tylko potrafiłam zbliżyłam się do zwierzęcia, które o dziwo nie uciekło. Po bliższych obserwacjach wywnioskowałam, że to kruk. Jednak inny. Jego pióra zamiast czarnych były stalowo szare, a sam ptak nie bał się mnie ani trochę. Do nóżki miał przyczepiony maly liścik. Jak tylko od wiązałam tasiemkę kruk wyfrunął przez otwarte okno. Przez chwilę patrzyłam jeszcze jak ptak powoli znika mi z oczu.

Ner turo arientis et son
Cer corve morienti aro*

Droga Agro!

Przez jakiś czas obserwowałam Kylo, i stwierdziła, że jest świnią. Nie mam zamiaru patrzeć na twoje cierpienie. Pojawię się 23 maja o 5:30 w hangarze A39. Zabiorę cię do mojego Zakonu. Nosi nazwę Zakon Kruka. Nie martw się nie ma tam mężczyzn. Mogę nauczyć cię tego, czego po Ciemnej Stronie nie osiągniesz. To tylko i wyłącznie twój wybór.

Pozdrawiam

Crow

Dwa tygodnie.

* A śmierć będzie ostatnim
wrogiem, którego pokonamy.

Poprawione 27.07.2017

Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz