Rozdział 13

1.1K 71 24
                                    

Agra

Rozsunęłam kremowo przezroczysty baldachim i usiadłam na podwójnym łóżku. Pokój utrzymany był w jasnych barwach podobnych do baldachimu. Pod ścianą stała mała komoda a n przeciwko były drzwi do łazienki, która tak samo jest w beżowych kolorach. Ostatnio bardzo często zmieniam miejsce zamieszkania. Obym została tu na długi czas. Kładę się na stosie poduszek i momentalnie zasypiam.

Time Skip - jeden miesiąc

Od dokładnie miesiąca uczę się u Crow i poczyniłam duże postępy. Bez ciągłego stresu i obaw na każdym kroku. Yuki uczy mnie medytacji i opanowania. Na początku nie mogłam się odnaleźć w siedzeniu przez wiele godzin bez ruchu ale wraz z upływem czasu przekonałam się do tego. Parę razy siedziałam sama w pokoju i ćwiczyłam medytacje. Czułam się po tym spokojna i wyciszona. Za tydzień miałam zacząć drugi etap szkolenia czyli miecz świetlny. Tym razem Mei będzie mnie szkolić czego nie mogę się doczekać. Jeszcze nie wiem jak wiele będzie etapów ale będę za to nie powtarzalna.

Moje ćwiczenia są tak dopasowane abym miała później czas dla siebie i po treningu nadal mam siłę na własne zainteresowania. Najczęściej chodzę pływać w jeziorze lub penetruje lasy. Yuki miała rację mówiąc, że pantery są takimi większymi kotami. Dają się głaskać a jedna nawet chodzi za mną gdy tylko spędzam czas na powietrzu. To niesamowite widzieć jak dzikie zwierzę ci ufa. Jestem tu bardziej szczęśliwa poza momentami gdy się zapominam i myślę o nim. Myślę co robi, czy znalazł sobie nową uczennicę? Czy może on też o mnie myśli? Staram się jednak zapomnieć o nim i żyć przyszłością nie przeszłością.

Następnego dnia podczas lekcji z Yuki po raz pierwszy czułam, że mam wizję. Już miewałam takie odloty ale zawsze dotyczyły tylko osób z najbliższego otoczenia. Widziałam w tedy co robią członkinie Zakonu. Teraz jednak czułam jakbym przenosiła się gdzieś dalej. Obraz na początku był jak przez mgłę ale szybko się wyostrzył.

Stałam pośrodku jakiejś biednej osady znajdującej się na pustynnym stepie. Panował chaos a mieszkańcy biegali we wszystkich kierunkach. Obróciłam się i serce mi na chwilę zamarło. Kylo Ren dusił wodza osady zadając mu pytania, na które ten nie znał odpowiedzi. Podeszłam bliżej i zaczęłam słuchać tego co mówi.

- Gdzie jest planeta Ihar? Gdzie ona jest?!- krzyczał a nieszczęśnik kiwał przecząco głową. Kylo powtórzył pytanie ale za każdym razem nie dostawał odpowiedzi.

Wódz wydał ostatnie tchnienie na co mój były Mistrz odrzucił go daleko od siebie. Miałam nadzieje, że to już koniec. Wioska wybierze nowego przywódcę ale to było by zbyt piękne aby mogło być prawdziwe. Ren podpalił chaty ze słomy, które błyskawicznie zajęły się ogniem. Chciałam zamknąć oczy nie patrzeć na tak wielką ludzka tragedię ale coś zmuszało mnie abym na to patrzyła. Kylo odchodzi do swego statku i w tym momencie znajduje się ponownie w sali. Leżę na brzuchu i cała drżę. Po policzkach spływają mi gorzkie łzy.

- On mnie szuka.- mówię. Powtarzam to w kółko coraz to głośniej. Yuki bierze mnie na kolana i gładzi po włosach. Myślałam, że się od niego uwolniłam gdy przy byłam do Zakonu ale nie tak łatwo odciąć się od przeszłości. Teraz giną jeszcze bezbronni ludzie. To wszystko moja wina. Mogłam zostać tam i znosić te jego humorki.

- Nie znajdzie cię. A nawet jeżeli to my cię obronimy. Jesteśmy teraz jak jedna wielka rodzina a rodzina się wspiera.

- Nie. Ty nie rozumiesz. On zabija niewinnych, was też to czeka jeżeli z wami zostanę. Ja nie chcę znów uciekać ale jeżeli tak będę mogła was ochronić to...- tu przerwała mi Yuki.

- Nigdzie się nie wybierasz. Przecenisz jego siły. Wszyscy się go boją tylko dlatego, że potrafi zabijać bezbronnych i nikt nie ma prawa mu się sprzeciwić. Natomiast prawdziwa siła jest w grupie. Nas jest więcej i nie da nam wszystkim rady. Jesteśmy wyszkolone w przeciwieństwie do osób, które padły jego ofiarą.- patrzyła na mnie troskliwie i czułam, że znalazłam swoje miejsce w galaktyce. Przytaknęłam głową i wstałam aby udać się do swojego pokoju.

Dlaczego on mnie prześladuje? Gdybym tamtej nocy została w wiosce to zginęła bym razem z innymi i nigdy bym go nie poznała. Moje życia zakończyło by się tej cholernej nocy i nikt by przezemnie nie cierpiał. To straszne myśleć jak wiele osób przez ciebie zginęło, ile dzicie zostało sierotami. A to wina jednej decyzji. Nie potrafię zasnąć a medytacji aby się uspokoić nie spróbuję za bardzo boję  się, że znów coś zobaczę. Zobaczę co będzie mnie prześladować do końca życia. Nawet w tym momencie żałuję, że widziałam wspomnienia Kylo a potem jeszcze dzisiejsza scenę. Jak wiele podobnych scen odegrało się w przeciągu tego miesiąca?

Wstaję i wychodzę w ciemną noc. Lekki wiatr rozrzuca moje potargane włosy po twarzy zasłaniając mi widoczność. Wchodzę w gąszcz roślinności a tam wita mnie moja pantera. Spaceruje po lesie bez celu aby tylko znaleźć ukojenie. Wielki kot idzie krok w krok za mną.
W końcu przesiaduje na jednym z kamieni w cicho płynącym strumieniu a moja pantera siada obok i cicho mruczy gdy tarmoszę ją po brzuchu.

- Powinnam cię jakoś nazwać.- odzywam się do kota. Opieram się i spoglądam w gwiazdy.

Konkurs!
Kto wymyśli jakieś fajne imię dla mojej pantery. Nie wiem czy to on czy ona więc sami zdecydujecie!

Pozdrawiam
Agata

Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz