Rozdział 5.5

374 10 0
                                    

Agra

Obudziłam się w ciemnym pokoju, ale czułam się bezpiecznie pod warstwą ciepłych pościeli. Dawno nie było mi tak wygodnie i nie chciałam przerywać tego stanu.

- Jak miło.- wyszeptałam do siebie będąc nadal w półśnie. Przewróciłam się na drugi bok znajdując ponownie wygodne ułożenie.

- Ciesz się póki możesz.- na głos Kylo momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej.- Jutro rozpoczynamy trening.

- Nie za wcześnie? Co z twoimi ranami?- zapytałam w kierunku, w którym teoretycznie był mężczyzna.

- Do jutra będę już w pełni sprawny, a ciebie byłbym w stanie pokonać nawet teraz.- jego głos przepełniony był pogardą dla mojej osoby.

- Zdaję sobie z tego sprawę, chciałam być po prostu miła.- nie otrzymawszy odpowiedzi zaczęłam inny temat byle tylko nie siedzieć z nim w ciszy.- Czego będę się w takim razie uczyła?- byłam tego ciekawa pomimo strachu. W głowie nadal miałam słowa Lor San Tekki, że Ciemna Strona sprowadza na jej użytkownika jedynie cierpienie.

- Zaczniemy od prostego kontaktu z Mocą, musisz się przyzwyczaić do wyczuwania i wykorzystywania jej nieustannie.- to nie brzmiało jak coś prostego.

- Czyli, że ona jest cały czas wokół mnie?

- Tak, dzięki niej wiem, że patrzysz się tam gdzie mnie nie ma.- na te słowa zaczerwieniły mi się policzki i utkwiła wzrok na moich kolanach.- Możemy zacząć w sumie już teraz. Zamknij oczy i powiedz mi co czujesz.

Lekko zbita z tropu zrobiłam to o co prosił i skupiłam się na moich odczuciach. Wciąż przykryta czułam miękkość materiału, na policzkach lekkie podmuchy wentylacji oraz słyszałam szum aparatów medycznych. Powiedziałam mu o tym wiedząc jednak, że to nie jest to czego oczekuje. Tak czy inaczej czekałam cierpliwie na jego dalsze wskazówki.

- Dobrze, a teraz poczuj swoje bijące serce, krew krążącą w żyłach i siłę, która również tam jest.- raz jeszcze się skupiłam i czekałam na jakiekolwiek inne uczucie.

Minuty mijały, a ja nadal nie znalazłam w sobie tej Mocy. Wszystko wydawało się normalne, a stres zaczął we mnie narastać. Gdzieś tam w ciemności siedział Kylo i byłam pewna, że mi się pilnie przygląda. Musiałam szybko coś zrobić, coś poczuć, aby tylko zdjąć z siebie ten palący wzrok. Nic jednak nie dawało rezultatów.

- Nie mogę, nic nie czuję.- wyszeptałam zawstydzona. Usłyszałam ciche prychnięcie i wiedziałam, że nawet jeśli miał związane ze mną jakieś nadzieje to teraz nie pozostało już nic.- Przepraszam.

Po moich słowach Kylo opuścił pokój wpuszczając na chwilę trochę światła, które jednak znikło tak szybko zostawiając mnie na powrót w ciemności. Przynajmniej nie widziałam zrezygnowania na jego twarzy.

Pewnie gdyby nie to, że chciałam uratować Rey on nawet by na mnie nie spojrzał. Byłam marnym zastępstwem i dopiero teraz zaczynało to do mnie docierać. Nie jestem nikim potężnym, to od Rey biła ta niesamowita siła. Wiedziałam, że nie jest zwykłą zbieraczką złomu jak ja, ona coś w sobie miała. To właśnie przez to łatwiej było mi się zgodzić na propozycję Kylo, byłam pewna, że Rey za nic nie przyjmie oferty, więc wolałam by chociaż jedna z nas była wolna.
Nie mając co robić próbowałam ze wszystkich sił ponownie i ponownie nawiązać połączenie z Mocą, ale  ostatecznie się poddałam. Podeszłam po omacku do drzwi, ale gdy przez nie wyjrzałam zobaczyłam dwóch szturmowców, więc zrezygnowałam z próby pójścia na krótki spacer. Nie byłam pewna jakie rozkazy otrzymali, ale wolałam tego nie testować i narażać się na możliwe niebezpieczeństwo. Usiadłam na łóżku i postanowiłam poczekać na powrót Kylo.

Każdy zasługuje na drugą szansę.| Kylo Ren ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz