12. Małe Diabełki

262 27 0
                                    


Podróż trwała trzy dni. Jechaliśmy i jechaliśmy. Nie było końca. W drodze dowiedziałam się, że Gabriel wiezie mnie do swojej przyjaciółki, która pracuje u jakichś nadzianych ludzi jako niania i przyda jej się pomoc. Nie byłam tym zachwycona, ale nie dość, że będę mogła tam mieszkać, dostanę żarcie, to i jeszcze trochę zarobię. No i demony mnie nie znajdą, a Blondas ma niby do załatwienia kilka spraw w tej okolicy.

Zatrzymaliśmy się pod wielkim, żółtym domem z niesamowitym ogrodem, równo przystrzyżonymi drzewami przy płocie. Posiadłość była tak samo piękna z zewnątrz jak i wewnątrz. W środku czuć było zapach pieczonego kurczaka. W salonie trójka dzieci biegała za sobą i krzyczała przeraźliwie.

Przywitała nas brunetka z kręconymi włosami i fartuszkiem owiniętym wokół bioder. Przytuliła Złotookiego i przedstawiła mi się z uśmiechem na ustach. Miała na imię Zoe. Była bardzo ładna i wydawała się od nas trochę starsza.

-Dzieciaki! Goście przyjechali! -krzyknęła, a dzieci nawet na nią nie spojrzały -w ogóle mnie nie słuchają -powiedziała zrezygnowana

-Alice, muszę porozmawiać trochę z Zoe.

-A ja mam wam nie przeszkadzać?

-Jakbyś mogła...

-Ok. -powiedziałam wyczerpana i usiadłam na kanapie po czym trójka dzieciaków usiadła koło mnie wlepiając we mnie oczy -Jestem Alice -przedstawiłam się małym diabełkom.

-Ja jestem Anastazja -powiedziała mała dziewczynka o rudych włosach -To jest Dean -wskazała na chyba najstarszego chłopca o czarnych włosach i bardzo jasnej karnacji -a to Max -był mniejszym sobowtórem Deana

-Miło mi. Jesteście rodzeństwem?

-Tak. -przytaknęli wszyscy

-To ile macie lat?

-Ja mam 7, Max 10, a Dean 12, a ty? -Jak do tej pory odzywała się tylko Anastazja. Zdawało mi się, że bardzo różni się od swoich braci. Nie tylko wyglądem.

-Ja mam 16. Tak w sumie to niedługo 17.

-Jesteś dziewczyną Gabriela?

-Nie.

-Ale chyba się lubicie? -Ta mała już mnie wkurza.

-Nie wiem. Raczej tolerujemy...

-Jesteś aniołem, czy półaniołem, bo nasi rodzice są półaniołami.

-Półaniołem- powiedziałam trochę zbita z tropu. Myślałam, że to ludzkie dzieci.

-Masz bardzo ładne skrzydła. Też bym takie chciała -powiedziała rozmarzonym głosem. Zagrasz z nami w chowanego?

-Okej.

Godzinę spędziłam z tymi dzieciakami na różnych zabawach, ale musze przyznać, że bardzo je polubiłam. Zapomniałam o wszystkim, co się do tej pory wydarzyło.

Kiedy na piętrze graliśmy w piłkę usłyszeliśmy krzyk Zoe:

-OBIAD!!!

Spojrzałam na dzieciaki, które z niechętną miną spoglądały w stronę schodów.

-Anastazjo może masz ochotę zlecieć na dół?

-Jak to zlecieć?

Kucnęłam, żeby mogła wskoczyć mi na plecy. Mała automatycznie zrozumiała o co chodzi, a kiedy kurczowo obejmowała mnie swoimi rączkami i nóżkami, rozłożyłam skrzydła. Ustałam na progu schodów i rzuciłam się w ich kierunku osiągając niezłą prędkość. Kiedy wpadłyśmy do kuchni ledwo wyhamowując usłyszałam radosny pisk Rudzielca.

-Jeszcze raz, jeszcze raz. Było niesamowicie!

Spojrzałam w stronę Zoe i Gabriela. Uśmiechali się do siebie. Poczułam się trochę niezręcznie, ale razem z dzieciakami usiadłam do stołu. Dłubałam w jedzeniu intensywnie wpatrując się w mój talerz. Zastanawiało mnie kilka rzeczy: O czym rozmawiał Blondas z Pudlem (ach te kręcone włosy Zoe), gdzie są rodzice tych dzieciaków i jak długo tu zostanę?

-Alice, nie smakuje ci? -zwróciła się do mnie Zoe

-Nie, jest pycha -wszyscy wpatrywali się we mnie. Ich talerze były puste, a z mojego zniknęła tylko połowa surówki i trochę ziemniaków -po prostu nie jestem głodna.

Gabriel spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek i rzekł ze złością:

-Niemożliwe. Nie jedliśmy cały dzień.

Odwzajemniłam spojrzenie. Nie wiem ile się tak na siebie patrzyliśmy, ale jestem pewna, że gdyby wzrok mógł zabijać, oboje leżelibyśmy martwi na podłodze.

Po obiedzie wyszłam z dzieciakami na podwórko. Trochę pobiegaliśmy po ogrodzie, a potem ruszyliśmy w stronę bramki, gdyż Anastazji zamarzyła się jazda na rolkach. Kiedy już miałam przechodzić przez furtkę coś niebieskiego śmignęło mi przed oczami i odepchnęło do tyłu o mało co nie zwalając mnie z nóg.

-Nie wyjdziesz poza teren tego domu. Otoczyłem go zaklęciem. -usłyszałam za sobą głos Złotookiego, który coraz bardziej mnie irytował.

Anastazji gwałtownie odechciało się jeździć na rolkach, więc wróciliśmy do domu. I znowu...KOLACJA?!

Na szczęście dzieci miały ochotę na oglądanie bajek, dlatego wszyscy usiedliśmy w salonie przed wielkim telewizorem zajadając się kanapkami z Nutellą. Siedziałam pomiędzy Maxem i Deanem, a za mną stała Anastazja zachwycając się moimi włosami. Muszę przyznać, że Mała miała talent. Umiała zrobić kłosa, czego ja niestety nie potrafiłam.

Gabriel z Pudlem siedzieli na rogu kanapy, szeptali do siebie i śmiali się z czegoś cały czas. Możliwe, że ze mnie, ale nie spoglądali w moją stronę. Czy ona nie jest dla niego za stara i czy on musi podrywać wszystko co się rusza? Nie wiem, ale dzieciaki też miały już dosyć dlatego rozeszły się do swoich sypialni. Ja również poszłam do wyznaczonego mi pokoju.

Kiedy się wykąpałam usiadłam na łóżku przeglądając jakieś beznadziejne gazetki plotkarskie leżące na szafce nocnej. Po chwili usłyszałam szybkie dreptanie i zobaczyłam jak klamka od drzwi się przekręca. W drzwiach stanęła mała rudowłosa dziewczynka w piżamce i z jakimś misiem w ręku.

-Pooglądasz ze mną bajki, bo Max poszedł spać, a Dean gra w jakieś głupie gry.

Gdy kiwnęłam głową Anastazja podeszła do mnie i wzięła mnie za rękę prowadząc do swojego pokoju.

Leżałyśmy razem przez jakiś czas oglądając Krainę Lodu aż w końcu obie zasnęłyśmy.

Przebudziłam się czując jak ktoś bierze mnie na ręce. Chciałam już otwierać oczy, ale poczułam ten znajomy zapach delikatnych męskich perfum Gabriela i zapadłam w głęboki sen.


W mediach- Anastazja 

Między Piekłem a Niebem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz