20.Impreza

195 25 2
                                    

Lucas przyszedł punktualnie, a kiedy otworzyłam mu drzwi potrafił powiedzieć tylko to:

-WOW. Wyglądasz....WOW.

-Dzięki, ty też dobrze się prezentujesz. -Przystojny jak zawsze, nawet gdyby ubrał się w szmaty.- Idziemy?

-Tak.

Muzykę było słychać wszędzie. Na Sali były już tańczące i obściskujące się pary. W rogu zauważyłam dwoje nauczycieli żywo rozmawiających ze sobą.

Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach i krótki pisk. Oczywiście była to Rachel z jakimś wysokim chłopakiem u boku, który przybił piątkę z Lucasem. Po chwili wziął moją rękę i ją pocałował przedstawiając się:

-Will.

-Alice- odpowiedziałam patrząc się w jego ciemnozielone oczy. Miał na sobie koszulę w kratkę i jeansy. Był przystojny. Czy w tej szkole nie ma brzydkich chłopaków?

Po godzinie sala zapełniła się całą trzydziestką osób przebywających w tej szkole, ale zabawa była do kitu. Zatańczyłam kilka razy z Lucasem i Willem. Potem do naszej grupy dołączyli Harry i Zac. Przez jakiś czas wpatrywałam się w Gabriela i Grace siedzących na kanapie ze swoją paczką skrzydlatych dzieci. Blondas w końcu zauważył moje spojrzenie i podszedł do mnie. Moje grono (Rachel, Will, Lucas, Zac, Harry i jego partnerka do tańca) odsunęli się ode mnie widząc nadchodzącego chłopaka. Ta szkoła była jak jakieś wielkie popieprzone stado wilków w którym raz byłam alfą, a raz omegą.

-Hej.- przywitał się na co odpowiedziałam uśmiechem i skinieniem głowy- jak się bawisz?

-Fatalnie- powiedziałam szczerze- czy u was każda dyskoteka jest taka nudna? Bo mam wspaniałych ludzi do zabawy, a ta zabawa wcale się nie rozkręca.

-Nie każda, ale pomyśl. Mamy trzydzieści osób w szkole i zero alkoholu. Jak mamy się dobrze bawić?

-No nie wiem...

-Dlatego mam plan- nie pozwolił mi dokończyć- rozejdziemy się wszyscy do swoich pokoi pod pretekstem zmęczenia, mój kumpel zmontuje kamery i o 23.00 ruszamy na miasto. Zabawy z ludźmi w klubach są o wiele lepsze. Przekażesz to dalej tej swojej „bandzie"?

-Pewnie.

Już odwrócił się z zamiarem odejścia, ale spojrzał się na mnie i powiedział:

-A tak po za tym, to nieźle wyglądasz.

Niby jego opinia nie była ważna, ale i tak uśmiechnęłam się pod nosem. Mój uśmiech się pogłębił kiedy zauważyłam moją grupkę zmierzającą w moim kierunku. Plan Złotookiego bardzo im pasował. Byli równie znużeni co ja.

-Uwaga, na piątej. Wścibskie spojrzenie rudowłosej małpy!- wyszeptała Rachel.

Odwróciłam głowę w kierunku w którym była zwrócona głowa mojej srebrnowłosej towarzyszki. Rzuciłam przelotne spojrzenie na burzę rudych włosów Grace i wyszczerzyłam się do Rachel.

-Czemu się tak uśmiechasz?

-Obczaja mnie.

-Chyba dzisiaj każdy to zrobił- rzuciłam jej pytające spojrzenie- przecież wiesz, że wyglądasz nieziemsko.

-Dzięki?

-I powinnaś częściej chodzić na obcasach. Masz takie piękne, długie i zgrabne nogi! Nie dziwię się, że tamten klusek ci zazdrości. To tak jakby zobaczyć kopciuszka przed i po 24.00.

-To zabawne, bo ty chyba jesteś moją dobrą wróżką.

-Żebyś wiedziała!

Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę, a był to Lucas uśmiechnięty od ucha do ucha.

-Wszyscy się już zbierają. Chodź, odprowadzę cię do pokoju.

-Okej.

-To widzimy się za pół godziny.- powiedział, gdy już byliśmy przy drzwiach.

-Do zobaczenia.

Gdy to powiedziałam i naciskałam już klamkę moich drzwi usłyszałam swoje imię.

-Alice?

-Tak Lucas?

-Wyglądasz ślicznie- powiedział to i cmoknął mnie w usta. Zaskoczona patrzyłam jak zmierza pewnym krokiem do swojego pokoju. Poczułam jak moje policzki płoną, a nogi odmawiają posłuszeństwa. Do tego wszystkiego chmara motyli wynurzyła się z kokonów i detonowała mój brzuch.

Niezauważeni wyszliśmy ze szkoły. Trzydzieści osób wędrujących ulicą o tak późnej porze? Normalka. Weszliśmy do jakiegoś pełnego klubu. Śmierdziało potem pomieszanego z perfumami, alkoholem i papierosami. DJ ledwo stał na nogach tak jak i reszta nastolatków, którzy ochoczo krzyknęli na widok tylu osób wchodzących na parkiet.

Po kilku tańcach z Lucasem podeszłam do baru przy którym przywitała mnie Rachel pijąca drinki z Willem.

-Zamówić ci?- zapytała wskazując na swój kieliszek.

Podeszłam bliżej i wyszeptałam:

-Rachel, ja nigdy nie piłam alkoholu.

-To czas najwyższy spróbować. Nie uważasz?

-No...nie wiem- ledwo to wypowiedziałam, a miałam w ustach już trzeci pucharek napoju, a Will załatwiał nam „coś mocniejszego". Czułam przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele. Byłam wyluzowana, a kiedy zobaczyłam Lucasa wyciągającego mnie na parkiet miałam ochotę rzucić mu się w ramiona. Tańczyliśmy, piliśmy i tak na zmianę. Nikt nie przejmował się, że większość z nas miała po 17 lat. Zabawa trwała do upadłego. Przy srylionowym tańcu z moim partnerem poczułam jego ręce na moich pośladkach i usta zbliżające się do moich, nie protestowałam. Chłopak przyssał się do mnie, a ja odwzajemniłam jego mocny pocałunek chwiejąc się na nogach. Straciłam równowagę i byłam pewna, że gdyby Fioletooki mnie nie trzymał, to dawno leżałabym plackiem na ziemi.

Po chwili oderwałam się od niego czując palące spojrzenie na moich plecach, które rzucał oczywiście nie kto inny jak Gabriel. Przewróciłam oczami i odwróciłam swą głowę w stronę Lucasa zarzucając mu ręce na szyję. On natomiast oparł swoje ręce o moje biodra kołysząc je raz w lewo, a raz w prawo. Potem delikatnie całował moją szyję, co sprawiało mi niesamowitą przyjemność, którą przerwała Rachel mówiąc, że już wychodzimy.

Szłam przez korytarz trzymając się Lucasa. Nogi same mi się plątały. Weszliśmy do pokoju. Zdjęłam sukienkę i założyłam jakąś pierwszą lepszą koszulę. Położyłam się na łóżko, a po chwili poczułam cieple ciało Lucasa wchodzące pod kołdrę. Przytuliłam się do niego i poczułam pocałunek złożony na moim czole.


Między Piekłem a Niebem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz