Kolejne dni z tymi dzieciakami przemijały naprawdę szybko. Czy one nie chodziły do jakiejś szkoły?
Minęły trzy dni od mojego przyjazdu tutaj. Nie widywałam się z Gabrielem. Nie było go, a Zoe nie paliła się do rozmowy. Widywałyśmy się tylko przy jedzeniu, a nasze spotkania były totalnie przemilczane. Dzieci wcale jej nie słuchały, co mnie cieszyło, bo moje polecenia wykonywały z rozkoszą.
Grałam z Maksem w wyścigi samochodowe. Siedzieliśmy na podłodze z padami w rekach wpatrzeni w duży telewizor. Dean rozwiązywał zadania z matmy i co chwilę pytał mnie o pierwiastki i inne takie duperele, a ja wytrącona z równowagi przegrywałam z Maksem. Po chwili dostosowałam się do warunków, ale Anastazja przyniosła jakieś pierdoły do włosów i zaczęła mnie czesać. Była bardzo delikatna, a kiedy jej zimne palce muskały moją gorącą skórę, po ciele przechodziły mi ciarki. Po jakimś czasie w odbiciu ekranu telewizora zobaczyłam Gabriela, który przyglądał się całej sytuacji. Musiało to wyglądać zabawnie.
-Może byś się tak przestał gapić, Gabe i pomógł ograć mi tego niedorostka? -powiedziałam głośno.
-Myślę, że nie da się tego zrobić -odpowiedział Blondas na co Max zareagował dumnie wypinając pierś, co wyglądało komicznie.
I po chwili Złotooki odszedł. Usłyszałam przytłumione głosy w kuchni. Znowu rozmawiał z Pudlem. Ile można? Czemu nie powie mi gdzie wychodzi?
Kolacja zaczęła się ciszą, której dzieci nie mogły znieść i zaczęły bitwę na żarcie w której zaczęłam uczestniczyć.
-Przestańcie! -krzyknęła Zoe uderzając pięścią w stół -Jutro Alice z Gabrielem wyjeżdżają, więc to pierwszy i ostatni raz, gdy nie dostaniecie kary za takie zachowanie!
Teraz trzy pary oczu były wpatrzone we mnie. Anastazja wybuchnęła płaczem, podbiegła do mnie i usiadła mi na kolanach. Dean z Maksem zaczęli obrzucać Pudla ziemniakami. Zrobiło się wielkie zamieszanie. Gabriel uspokoił chłopaków i kazał im się rozejść do pokojów, ale oni nigdzie nie zamierzali się ruszyć. Stali przy mnie i czekali na jakieś rozkazy. Jakieś, czyli moje.
-Dean? Max? Ogłuchliście? -zapytałam.
Spojrzeli jeszcze raz na mnie i powoli odeszli, co chwila oglądając się za siebie. Anastazja nadal siedziała na moich kolanach, a po jej policzkach płynęły łzy. Wstałam trzymając Rudzielca nadal na rękach, spojrzałam wyzywająco na Gabriela i poszłam z dziewczynką do jej sypialni, gdzie czekali pozostali dwaj chłopcy.
Leżeliśmy razem na łóżku. Anastazja przestała już płakać i powiedziała z wyrzutem:
-Nie możesz nas zostawić!
-Ale ja nie chcę was zostawiać.
-To zostań.
-Ale muszę wrócić do szkoły. Wy pewnie też.
Przytaknęli. Zoe nie uraczyła nas w tym dniu kolacją, ale dzieciaki miały zapas słodyczy, a kiedy zeszliśmy na dół okazało się, że zostaliśmy sami. Postanowiliśmy więc zrobić sobie małą bitwę. Dom był duży, więc łatwo było znaleźć sobie bazy. Każdy działał w pojedynkę. Założyliśmy kombinezony moro i wzięliśmy po pistolecie strzelającym piankowymi nabojami. Zabawa trwała długo. Z gry odpadli Dean i Anastazja. Max był bardzo szybki i trudno było go trafić, gdyż miał dobrą kryjówkę pod stołem w kuchni. Moja natomiast była za kanapą w salonie. Do tego Anastazja umazała mi policzki jakimś brokatem, co niby miało być znamieniem wojennym. Zakradałam się do fortu Maxa, a on strzelał na oślep. W tym samym czasie otworzyły się drzwi domu, a w nich stały cztery postacie. Gabriel, Zoe i jak przypuszczam rodzice diabełków. Wyglądali bardzo elegancko, a na nasz widok ustali w drzwiach z osłupienia.
Spanikowałam. Co ja mam niby zrobić? Wyprostowałam się i posłałam im lekki uśmiech. Zostałam postrzelona piankowym nabojem. Max wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk, a gdy zobaczył swoich rodziców wchodzących do mieszkania, pistolet wypadł mu z ręki.
Kobieta o mocnych rysach twarzy i ulizanych włosach popatrzyła na mnie i rzekła:
-Możesz już się pakować. Zajmiemy się dziećmi.
Dzień dobry, a ja Alice. Miło Panią poznać. Nie ma za co dziękować. Przecież ja się tylko zajmowałam tymi dzieciakami!
Max posłał mi błagalne spojrzenie i podążył za swoją matką.
Czekam w samochodzie -powiedział Gabriel, a ja nie wiedziałam jak oderwać stopę od ziemi. Czy to działo się naprawdę? Po jakimś czasie ruszyłam się z miejsca. Przebrałam się i spakowałam wszystko do walizki, a gdy stałam przy drzwiach wejściowych spojrzałam w stronę schodów. W domu panowała nienaturalna cisza. Odjeżdżam bez pożegnania i nie wiem czy krzywdzę bardziej siebie, czy te małe urwisy. Kiedy wsiadłam do samochodu poczułam lekki ucisk w brzuchu. Moje płuca się skurczyły, a oczy szczypały. Co jest? To smutek? Czy będę się czuła tak samo jak po utracie poprzedniego życia? Mam nadzieję że nie. Przynajmniej te dzieciaki mnie zapamiętają.
-Czemu tak milczysz Alice? Obraziłaś się?
Spojrzałam na niego, gdyż wyrwał mnie z zamyśleń. Czułam jakąś wściekłość, ale skutecznie ją pohamowałam i tylko pokręciłam głową. Chyba wiedział, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, gdyż dalej nie rozwijał rozmowy.
Gdy dotarliśmy do szkoły było już ciemno. Razem z Gabrielem szliśmy do mojego pokoju w totalnym milczeniu. Kiedy weszłam zobaczyłam, że ktoś w nim posprzątał. Było bardzo czysto.
-Czy tu są sprzątaczki?
-Tak, a co?
-Nic.
-Jesteś na mnie zła, prawda?- powiedział zmieniając temat.
-Nie! Skądże ci to przyszło do głowy?! Przecież przywiozłeś mnie do jakichś obcych ludzi i zostawiłeś tam! Przychodziłeś tylko od czasu do czasu i nie zamieniłeś ze mną ani słowa! -patrzyłam mu wyzywająco w oczy, tak by poczuł się bardziej winny i ciągnęłam z narastającą furią- Odzywałeś się tylko do tego pieprzonego Pudla i ukrywałeś się przede mną! A gdy już polubiłam te dzieciaki zabrałeś mnie stamtąd! Myślisz, że jestem z kamienia i nic nie czuję?!
-Przepraszam. -powiedział spokojnie przyglądając mi się. Jego spokój też mnie denerwował.
-Czy ty mnie nienawidzisz?! Uważasz, że nie jestem człowiekiem?
-Ale ty jesteś głupia! -teraz to on był zdenerwowany
-Nie możesz tak mówić. Możesz tylko powiedzieć swoje zdanie, ale nic więcej.
Spojrzał na mnie przymrużonymi oczami i odpowiedział:
-Więc moim zdaniem jesteś głupia.
-W dupie mam twoje zdanie!
-Jesteś strasznie irytująca!
-A ty jesteś największym debilem jakiego znam i nie wiem po co tu jeszcze stoisz!
Gabriel z zadziwiającą szybkością podszedł do mnie i przycisnął mnie strasznie mocno do ściany.
-Nie igraj z ogniem -powiedział ostro i zadziornie się uśmiechnął
-To ty z nim igrasz i miażdżysz mi żebra.
Zaśmiał się cicho i oderwał się od mojego ucha przenosząc swoje spojrzenie na mnie, a swoje ręce dużo niżej niż bym sobie tego życzyła.
-Zabierzesz te łapy czy mam ci je podpalić żebyś zrozumiał?- powiedziałam materializując na swojej dłoni mały płomień
Zrezygnowany odsunął się ode mnie i wychodząc pożegnał mnie ostatnim spojrzeniem.
W mediach- Max
CZYTASZ
Między Piekłem a Niebem...
FantasíaAlice to dziewczyna, która już na pierwszy rzut oka wygląda inaczej niż wszyscy, ale sama nie zdaje sobie z tego sprawy. Uświadamia jej to Gabriel. Chłopak stawia naszą główną bohaterkę w obliczu prawdy. Aniołowie istnieją, a któryś z nich jest jej...