Przestępowałam nerwowo z nogi na nogę, nie mogąc dostać się do tablicy ogłoszeń. W końcu tłum zaczął się przerzedzać, a ja wylądowałam z nosem na szybie i gorączkowo szukałam swojego numeru indeksu na liście z wynikami zeszłotygodniowego egzaminu.
"Piątka!" - nie dowierzałam własnym oczom.
Normalnie byłaby to pewnie oczywistość, ale po ostatniej przygodzie wszystko mogło się zdarzyć. Odeszłam na bok, biorąc kilka głębszych wdechów.
- Zaliczone, co? - usłyszałam za swoimi plecami.
- Tak - odpowiedziałam rozpromieniona i się odwróciłam.
Od razu też pohamowałam swój entuzjazm.
- U mnie niestety nie jest tak różowo - stwierdził Arek, z lekka się przy tym krzywiąc.
Nie wydawało się, by chciał wprawić mnie w poczucie winy, ale mimo to, zrobiło mi się głupio. W pewnym sensie naprawdę czułam się temu winna. Obiecałam mu pomóc na egzaminie. I nadal chętnie bym to uczyniła, podając odpowiedzi ze swojego testu, ale teraz było to już niemożliwe.
- Wiesz, wcale nie mam do ciebie żalu - rozchmurzył się, . - Sam sobie jestem winny. Jak widać, tak czy siak będę musiał przyswoić ten materiał, chociażby w stopniu miernym, tak by zdać poprawkę we wrześniu.
- Przykro mi - powiedziałam, spuszczając wzrok. - Nie mam się jak wytłumaczyć ze swojego spóźnienia na ten egzamin. Nigdy nic takiego mi się nie przytrafiło.
- Stało się i już - powiedział wesoło. - Ale i tak dziękuję, że przystałaś na moją prośbę, a nie wysłałaś mnie do wszystkich diabłów.
Spojrzałam na jego pogodną (i przystojną) twarz.
"Naprawdę chciałam ci pomóc. Naprawdę!" - zapewniałam samą siebie w myślach.
I nagle wpadłam na genialny pomysł.
- Posłuchaj, a może mogłabym ci pomóc! W nauce. No wiesz do tego poprawkowego egzaminu?
- Nie - powiedział z ociąganiem. - Dziękuję, ale nie będę ci zabierał wolnego czasu w wakacje tylko dlatego, że sam robiłem sobie wolne podczas semestrów. Poza tym to roczny przedmiot i materiału jest bardzo dużo. To miłe z twojej strony, ale muszę odmówić.
- Jesteś pewny, bo dla mnie to nie kłopot. Moglibyśmy spotykać się na przykład raz w tygodniu?
Patrzył na mnie tak niezrozumiałym wzrokiem, że zaczynałam żałować swojej nadgorliwości.
- Co tydzień? Przez wakacje? - powiedział. - Nie chcesz sobie odpocząć od nauki?
- No tak - zaczęłam się tłumaczyć. - Pewnie, że chcę. Tak tylko zaproponowałam. Czasami szybciej coś powiem, niż pomyślę.
Nadal patrzył na mnie z zaciekawieniem, ale w końcu się uśmiechnął i dodał.
- Słuchaj, to może zrobimy tak? Jak wezmę się za naukę i czegoś nie będę w stanie pojąć, to do ciebie zadzwonię i się spotkamy?
Następnie wyjął telefon z kieszeni i poprosił o mój numer. Podyktowałam go, dodając, że jak zacznie się uczyć na dwa tygodnie przed poprawką, to niech do mnie nie dzwoni, bo wtedy to już nikt mu nie pomoże.
- Ty tak na serio?
- Oczywiście - tym razem to ja patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
Zaczynałam odnosić wrażenie, że rozmawiamy o całkiem różnych egzaminach i ilości materiału do jego zaliczenia.
- Widziałeś kiedyś skrypt z tego przedmiotu, prawda? - palnęłam bez zastanowienia.
- Chyba tak.
CZYTASZ
Śpiąca królewna
FantasyMożna by powiedzieć, że to dziki tłum zepchnął mnie w te szalone odmęty mojej podświadomości. Ale to nie tłum, tylko upadek i nie moja podświadomość, a obcy mi świat, o którego istnieniu nikt z was nigdy nie słyszał, stał się powodem moich wszystkic...