4 - Jak gdyby nigdy nic

2.1K 136 9
                                    

Przestępowałam nerwowo z nogi na nogę, nie mogąc dostać się do tablicy ogłoszeń. W końcu tłum zaczął się przerzedzać, a ja wylądowałam z nosem na szybie i gorączkowo szukałam swojego numeru indeksu na liście z wynikami zeszłotygodniowego egzaminu.

"Piątka!" - nie dowierzałam własnym oczom.

Normalnie byłaby to pewnie oczywistość, ale po ostatniej przygodzie wszystko mogło się zdarzyć. Odeszłam na bok, biorąc kilka głębszych wdechów.

- Zaliczone, co? - usłyszałam za swoimi plecami.

- Tak - odpowiedziałam rozpromieniona i się odwróciłam.

Od razu też pohamowałam swój entuzjazm.

- U mnie niestety nie jest tak różowo - stwierdził Arek, z lekka się przy tym krzywiąc.

Nie wydawało się, by chciał wprawić mnie w poczucie winy, ale mimo to, zrobiło mi się głupio. W pewnym sensie naprawdę czułam się temu winna. Obiecałam mu pomóc na egzaminie. I nadal chętnie bym to uczyniła, podając odpowiedzi ze swojego testu, ale teraz było to już niemożliwe.

- Wiesz, wcale nie mam do ciebie żalu - rozchmurzył się, . - Sam sobie jestem winny. Jak widać, tak czy siak będę musiał przyswoić ten materiał, chociażby w stopniu miernym, tak by zdać poprawkę we wrześniu.

- Przykro mi - powiedziałam, spuszczając wzrok. - Nie mam się jak wytłumaczyć ze swojego spóźnienia na ten egzamin. Nigdy nic takiego mi się nie przytrafiło.

- Stało się i już - powiedział wesoło. - Ale i tak dziękuję, że przystałaś na moją prośbę, a nie wysłałaś mnie do wszystkich diabłów.

Spojrzałam na jego pogodną (i przystojną) twarz.

"Naprawdę chciałam ci pomóc. Naprawdę!" - zapewniałam samą siebie w myślach.

I nagle wpadłam na genialny pomysł.

- Posłuchaj, a może mogłabym ci pomóc! W nauce. No wiesz do tego poprawkowego egzaminu?

- Nie - powiedział z ociąganiem. - Dziękuję, ale nie będę ci zabierał wolnego czasu w wakacje tylko dlatego, że sam robiłem sobie wolne podczas semestrów. Poza tym to roczny przedmiot i materiału jest bardzo dużo. To miłe z twojej strony, ale muszę odmówić.

- Jesteś pewny, bo dla mnie to nie kłopot. Moglibyśmy spotykać się na przykład raz w tygodniu?

Patrzył na mnie tak niezrozumiałym wzrokiem, że zaczynałam żałować swojej nadgorliwości.

- Co tydzień? Przez wakacje? - powiedział. - Nie chcesz sobie odpocząć od nauki?

- No tak - zaczęłam się tłumaczyć. - Pewnie, że chcę. Tak tylko zaproponowałam. Czasami szybciej coś powiem, niż pomyślę.

Nadal patrzył na mnie z zaciekawieniem, ale w końcu się uśmiechnął i dodał.

- Słuchaj, to może zrobimy tak? Jak wezmę się za naukę i czegoś nie będę w stanie pojąć, to do ciebie zadzwonię i się spotkamy?

Następnie wyjął telefon z kieszeni i poprosił o mój numer. Podyktowałam go, dodając, że jak zacznie się uczyć na dwa tygodnie przed poprawką, to niech do mnie nie dzwoni, bo wtedy to już nikt mu nie pomoże.

- Ty tak na serio?

- Oczywiście - tym razem to ja patrzyłam na niego z niedowierzaniem.

Zaczynałam odnosić wrażenie, że rozmawiamy o całkiem różnych egzaminach i ilości materiału do jego zaliczenia.

- Widziałeś kiedyś skrypt z tego przedmiotu, prawda? - palnęłam bez zastanowienia.

- Chyba tak.

Śpiąca królewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz