Zerwałam się nagle z posłania, siadając i chwytając się za szyję. Ciężko oddychałam i bałam się spojrzeć na swoje dłonie. Oczywiście nie było na nich krwi, a ja nie byłam ranna.
"To tylko sen - uspokoiłam się trochę. - Zaraz, ale gdzie ja jestem?"
Rozejrzałam się po małym pomieszczeniu. Czułam, jak wszystko delikatnie wibruje, więc musiałam znajdować się w jakiejś maszynie. Od razu też zauważyłam, leżącego na posadzce, śpiącego mężczyznę. Nie, nie śpiącego, a raczej nieprzytomnego, gdyż ręce i nogi miał związane sznurem. Usłyszałam chrzęst klamki i w niedużych drzwiach ukazał się Tal-go.
- Pani, obudziłaś się - powiedział zaskoczony. - A ja wyszedłem tylko na moment.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam od razu, odgarniając koc.
- Na statku. Lecimy do Cenru.
- Na statku?
- Tak, książę Igaz pożyczył jedną z maszyn swojego brata, albo raczej wypożyczył. Ten tutaj leżący pilot, zwróci mu ją, jak będziemy już na miejscu.
„Czyli wykradł" - dodałam w myślach, wstając z łóżka. Wyszliśmy z tego małego pomieszczenia wprost do kabiny pasażerskiej. Widać stąd było także kokpit i dostrzegłam, że za sterami siedzi Arian wraz z jednym ze swoich ludzi. Od razu też widząc mnie, książę Igaz wstał z miejsca i wskazał mi fotel naprzeciwko swojego.
- Długo spałam?
- Może z dwie godziny - odparł książę. - Niedawno wylecieliśmy.
- Twój brat będzie niezadowolony, bo zakładam, że nie pytałeś go o zdanie w celu pożyczenia tej maszyny?
- Cóż, zadowolony to on nie będzie, ale prawda jest taka, że i tak ich obecnie nie używa i nie potrzebuje. Chciałem się z nim ponownie spotkać, porozmawiać i być może zapytać o możliwość skorzystania ze statku, ale spotkała mnie tylko odmowa widzenia. Nie, to nie - wzruszył ramionami książę, mając przy tym beztroską minę. - Nie będę czekał na jego łaskę w nieskończoność. Poza tym zależało mi na locie w nocy, gdy jest ciemno, gdyż w dzień byłoby nas łatwiej wypatrzyć przez wroga. Kto wie, czy nie patrolują oni terenu z powietrza? Mają dużą flotę podniebną, gdyż to oni wspólnie z Apeironem, produkują i tworzą te maszyny.
- Tak więc wracamy do Cenru?
- Zgadza się. Czekają tam na nas ludzie Arian i Tal-go.
- I co dalej?
- Tego nie wiem. To ty podobno masz jakiś plan. Jednak zanim mi go zdradziłaś, zasnęłaś - uśmiechnął się do mnie.
- W sumie to nie plan, tylko pomysł. Skoro twój brat nie zamierza pomagać swojemu ludowi w bardziej bezpośredni sposób, to uważam, że ty powinieneś to zrobić. Oczywiście z naszą pomocą.
- Co masz dokładniej na myśli?
- Oboje doskonale wiemy, że samotnie nie wygramy tej wojny. Potrzebujemy do tego ludzi, którzy to rozproszyli się po całym kraju, nie rozumiejąc poczynań swojego dowódcy.
- Tak wiem. To samo mówiłaś przy moim bracie.
- Zgadza się. Dlatego spróbujemy odzyskać ich wiarę w swoich przywódców, pomagając im w lokalnej walce z wrogiem. Nie mamy jak prowadzić działań na szerszą skalę, ale możemy pomału wyzwalać kolejne osady. Ta część kraju jest słabo zamieszkana i większych miast jest bardzo mało. Dostrzegłam za to kilka większych osad. Jeśli dobrze to zaplanujemy, uda nam się je uwolnić z rąk Ignisu. Nie wierzę, że wieść o tym szybko się nie rozejdzie.
- Liczysz też na to, że być może ktoś się do nas przyłączy, poszerzając nasze szeregi?
- Tak. Nie znam się na wojennych strategiach, ale gdyby udało nam się spychać wroga, choć w jednym kierunku, oczyścilibyśmy jakiś fragment kraju, gdzie zwykli ludzi mogliby poczuć się bezpiecznie, gdzie mielibyśmy jakieś zaplecze i mogli zastanawiać się, co dalej.
CZYTASZ
Śpiąca królewna
FantasiMożna by powiedzieć, że to dziki tłum zepchnął mnie w te szalone odmęty mojej podświadomości. Ale to nie tłum, tylko upadek i nie moja podświadomość, a obcy mi świat, o którego istnieniu nikt z was nigdy nie słyszał, stał się powodem moich wszystkic...