I tak to się zaczęło, czyli moja znajomość z Pawłem. Podałam mu mój numer telefonu i każde z nas poszło w swoją stronę. Wróciłam do mieszkania w dziwnym stanie odrętwienia. Nie byłam ani zadowolona, ani smutna. Chłopak wydawał się bardzo sympatyczny. Z wyglądu też niczego mu nie brakowało, ale czy na pewno był tym, kogo szukałam?
Z każdym naszym kolejnym spotkaniem umacniałam się w przekonaniu, że ma on w sobie wiele cech z wyglądu i zachowania mojego dawnego strażnika, a zarazem wiedziałam, że to nie ta sama osoba. Że to nie jego potrzebuję i że to nie jego pragnę. Zdawałam sobie sprawę z tego, iż podobałam się Pawłowi i nie traktuje on naszej znajomości stricte przyjacielsko. Spotykał się ze mną, gdyż chciał czegoś więcej i coraz częściej mogłam to dostrzec w jego słowach i zachowaniu. Tym, jak chciał mnie objąć, złapać za rękę, czy nawet pocałować. Jednak ja tego nie chciałam. Być może był to błąd, gdyż jak on miał sobie przypomnieć to, co wydarzyło się kiedyś, kiedy ja nie robiłam nic w tym kierunku? Przecież strażnik przebudził mnie pocałunkiem i tym, co stało się potem. A w każdym razie tak to wyglądało. Logika podpowiadała mi, że teraz ja powinnam wykonać podobny ruch, ale jak dotąd nie potrafiłam się na to zdecydować. Coś w mojej głowie, sercu, a może nawet w jakimś dziwnym zakamarku jednego z moich zmysłów, szeptało mi ciągle do ucha "to nie on". Nadal trwałam w moim początkowym postanowieniu, że nikt nie będzie mógł mnie dotknąć poza nim. Dotknąć w sposób, w jaki dzieje się to między kobietą a mężczyzną, którzy są w sobie zakochani. Nie kochałam Pawła. Nie czułam się nawet zadurzona, nie wspominając już o jakimś pociągu do niego. I bynajmniej nie była to jego wina, gdyż naprawdę niczego mu nie brakowało. Moje współlokatorki miały okazję go poznać, gdy kiedyś odprowadził mnie do mieszkania i nie mogły pojąć, dlaczego jest dla mnie tylko kolegą.
- Nie rozumiem, po co się z nim spotykasz - mówiła Patrycja, - skoro nie chcesz, by coś z tego było? Nie uważasz, że to trochę okrutne i niesprawiedliwe z twojej strony robić mu ciągle nadzieję, gdyż ewidentnie on jest tobą bardziej zainteresowany?
Wiedziałam, że moja koleżanka ma rację, ale cały czas tłumaczyłam się swoim niezdecydowaniem i tym, że potrzebuję więcej czasu. Kasia raczej nie komentowała tej znajomości, choć miałam wrażenie, że i jej zdanie jest mi znane. Zawsze uważała, że takie rzeczy wie się od początku. Ale chyba nie dla każdej pary stanowiło to regułę, prawda? To, że Paweł się starał, że okazywał zainteresowanie i swego rodzaju wytrwanie, nie pozostawało bez mojej uwagi. Jednak co z tego, kiedy ja ciągle nie chciałam jego bliskości. Być może była to wyłącznie kwestia przełamania się, zdjęcia jakiejś dziwne ciążącej na mnie bariery. Tak sobie to tłumaczyłam i miałam nadzieję, że jak już raz się odważę do niego zbliżyć, to reszta pójdzie jak z płatka.
Jak zauważyliście, Kasia wróciła z wyjazdu i zaproponowała mi pracę u swojego wujka. Zgodziłam się, by czymś wypełnić czas, choć nie zależało mi już na pieniądzach. Skoro sama odnalazłam osobę mieszkającą kiedyś w domu państwa Jakubowskich, to nie było już sensu wynajmować detektywa. Paweł także pracował dorywczo w różnych miejscach, chodził na treningi, a popołudniami spotykał się najczęściej ze mną. W sumie jego dzień był o wiele bardziej wypełniony zajęciami niż mój, zwłaszcza że w ostatnim czasie dorabiał sobie także przez weekendy, pomagając przy organizacji wesel w jakiejś firmie. Jego pracowitość była godna podziwu. Skończył on studia na wydziale historii i jak na razie pozostawał bez pracy, lecz zapisał się już na jakieś inne podyplomowe zajęcia i obawiał, że od października nie będzie w stanie tyle pracować, co obecnie. Dlatego też wziął tę pracę w weekendy. Zwłaszcza że od czerwca do października śluby były w modzie.
Niestety, każdy kolejny dzień był coraz bardziej podobny do poprzedniego. Miałam wrażenie, że już wkrótce zleją się one w jedną całość, przygniatając mnie swoją monotonią. I coraz bardziej chciałam powrotu do tamtego świata. Skoro nie dało się już odzyskać tego, co straciłam, cóż więcej mogło mnie tu trzymać? Prawdą było to, że moje zachowanie względem Pawła było nieuczciwe. Nie był on tym, kim kiedyś był i prawdopodobnie nie będzie. Najwyraźniej jakaś cząstka jego samego umarła wraz z tamtym życiem, a nowe nadało jego osobie odmienny charakter. Cieszyłam się, że żyje, że ma się dobrze i w pewnym sensie jestem kimś ważnym dla niego. Jednak to nie on był w stanie wypełnić pustkę w moim sercu i oboje nic na to nie mogliśmy poradzić.
CZYTASZ
Śpiąca królewna
FantasíaMożna by powiedzieć, że to dziki tłum zepchnął mnie w te szalone odmęty mojej podświadomości. Ale to nie tłum, tylko upadek i nie moja podświadomość, a obcy mi świat, o którego istnieniu nikt z was nigdy nie słyszał, stał się powodem moich wszystkic...