W życiu tak dobrze mi się nie spało. Poruszyłam zadowolona głową, ocierając policzek o ... kołdrę? Od razu się przebudziłam i lekko uniosłam na rękach. Moje ciało oplatała pościel, a łóżko było puste. Nagle drzwi skrzypnęły i do środka wszedł Tal-go.
- Wybacz pani - powiedział niby to zmieszany. - Myślałem, że już wstałaś i jesteś gotowa do porannego sprawozdania.
- Gdzie ja jestem? - powiedziałam zaspanym głosem.
- W pałacu pani - Tal-go mierzył mnie podejrzanym wzrokiem. - W swojej komnacie.
Odrzuciłam kołdrę i usiadłam, podkurczając nogi. Podparłam dłonią głowę, opierając łokieć na kolanie. „Dlaczego już wróciłam? Tylko nie teraz, kiedy go znalazłam!"
- Czyżbyś pani była w swoim dawnym świecie? - usłyszałam ponownie głos sługi. - Przecież to niemożliwe.
- A jednak - spojrzałam na niego z łzami w oczach, a wtedy on jakby zmieszał się, domyślając jedynie tego, kogo mogłam tam spotkać.
- Rozumiem - dodał ciszej i jakby chciał się wycofać.
- Poczekaj - zatrzymałam go. - Gdzie jest Mira? - zapytałam, rozglądając się dookoła i rozpoznając znajome mi ściany komnaty. Przeważnie była ona już obecna przy moim boku, gdy tylko się budziłam.
- Zaraz się dowiem, pani - sługa skłonił się lekko. - Czy mam jej także coś przekazać?
Zaprzeczyłam, a Tal-go zniknął za drzwiami. Wstałam wolno z łóżka i podeszłam do okna, rozsuwając wolno kotarę. Było już jasno, a stolica tętniła życiem. Następnie podeszłam do toaletki i usiadłam przed lustrem. Widząc swoje tutejsze oblicze, nie mogłam się mimowolnie nie uśmiechnąć. Zdecydowanie wolałam je od tego ziemskiego. Dziwnie się czułam, jakby nie wiedząc, co z sobą teraz zrobić. Odruchowo sięgnęłam po szczotkę do włosów i zaczęłam je rozczesywać.
Co było poradzić? Wróciłam. I tak miałam szczęście, że dane mi było go zobaczyć i spędzić z nim, chociaż tę jedną noc. Postanowiłam nie rozpaczać i nie płakać. I tak by to nic nie dało. Żył i to było najważniejsze. Najwyraźniej los od samego początku nie sprzyjał temu, byśmy mogli być razem.
Cichy chichot wyrwał mnie z rozmyślań. Uniosłam głowę, widząc w tafli lustra swoją uśmiechnięta twarz. „To ja się uśmiecham?" - pomyślałam zdziwiona, no ale przecież odbicie nie może kłamać. Może?
Wstałam z miejsca, odkładając szczotkę i ruszyłam w stronę drzwi. Zderzyłam się w nich prawie z Mirą. Ta dygnęła prędko, przepraszając za spóźnienie. Uśmiechnęłam się jedynie do niej, wymijając ją i wychodząc kolejnymi drzwiami na korytarz. Do winy, kolejny korytarz, schody, drzwi i dziwna jasność rażąca w oczy. Znalazłam się na ulicy. To było chyba to samo wyjście, podczas mojej pierwszej wizyty w tym zamku, którym wydostałam się ze strażnikiem z budynku, zmierzając na spotkanie z Tal-go. Rozejrzałam się w prawo i w lewo, ale nie zobaczyłam nic ciekawego. Pojazdy poruszały się po jezdni, a ludzie szli po chodniku. Mimo tego, że byłam ubrana jedynie w cienką koszulę nocną, nikt na mnie nie zwrócił specjalnej uwagi. Ruszyłam ulicą w tym samym kierunku, co wtedy. Z oddali widziałam już schody prowadzące do stacji kolejki nadziemnej. Zatrzymałam się w pobliżu nich, ustępując drogi niedużej grupie ludzi, która właśnie opuszczała przystanek. Przypatrywałam się im uważnie, jakbym miała zobaczyć wśród nich kogoś znajomego. Jednak twarze były mi obce i już sama nie wiedziałam, po co tu przyszłam. Obejrzałam się za siebie, wiedząc, że pora wracać do pałacu. Ostatni raz spojrzałam na schody, dostrzegając, jak pomiędzy szczeblami zmienia się światło i cień, gdyż ktoś jeszcze zbiega w dół.
I wtedy go zobaczyłam. Ubrany jak zawsze na czarno, lecz bez swoich mieczy, uśmiechnął się do mnie prawie niedostrzegalnie i przyśpieszył nieco schodzenie. Ja również poderwałam się z miejsca i już po chwili byłam ponownie w miejscu, z którego wyrwał mnie ranek.
- Wróciłeś do mnie - powiedziałam zdławionym głosem.
- Nie, to ty wróciłaś po mnie - pogładził mnie po plecach i ramionach, a następnie przytulił do siebie jeszcze mocniej.
I jeśli sądzicie, że to koniec, to po części macie rację. Ten rozdział właśnie się skończył. Jednak gdy coś się kończy, inne się zaczyna. Chyba nie sądzicie, że fakt, iż królowa jednego z potężniejszych państw tego świata, wybrała sobie na małżonka, byłego mordercę na usługach, poprzedniego krwawego władcy był komukolwiek mile widziany?
Poza tym, jak się później okazało, to moja prababka jak zawsze minęła się z prawdą, odnośnie naszych podróży między światami. Akurat w tym przypadku może nie specjalnie, ale bardziej z niewiedzy.
To nie ja byłam podróżnikiem między światami, a mój strażnik. To dlatego znalazł się w tej krainie, gdyż kiedy czar przeniósł mnie na Ziemie, jego moc automatycznie się przebudziła i bezwiednie trafił do Archezji. Był to ciekawy dar, z którego potrafił swobodnie korzystać i nie da się ukryć, że gdy oboje byliśmy zmęczeni dworem i codziennymi obowiązkami, to lubiliśmy uciekać w ten inny, ziemski wymiar. A było to dosyć zabawne. Jednak to, co działo się później: tutaj w Archezji i tam na Ziemi, jest całkiem inną historią, którą być może opowiem wam innym razem.
><><><KONIEC><><><
CZYTASZ
Śpiąca królewna
FantasyMożna by powiedzieć, że to dziki tłum zepchnął mnie w te szalone odmęty mojej podświadomości. Ale to nie tłum, tylko upadek i nie moja podświadomość, a obcy mi świat, o którego istnieniu nikt z was nigdy nie słyszał, stał się powodem moich wszystkic...