43 - Niereformowalny fatygant

750 87 1
                                    

"Więc tego właśnie chcieli ludzie - pomyślałam. - Zemsty, a nie wolności. Rozlewu obcej krwi, a nie chleba i dachu nad głową." I wciąż wydawało mi się to niemożliwe. Jednak tak właśnie powiedział książę Igaz i wszelkie znaki wskazywały na to, że miał rację. Skąd mogłam o tym wiedzieć? Być może brak doświadczenia, mój młody wiek bądź wychowanie w obcej kulturze sprawiły, iż takie rozwiązanie w życiu by mi do głowy nie przyszło. Coś jednak podpowiadało mi, że nie tylko ja nie wyłapałam tego niuansu i przypadek sprawił, że wyszedł on na jaw.

Zdziwiona, usłyszałam pukanie do drzwi. Do spotkania z księciem Baskusem było jeszcze trochę czasu, ale być może książę Igaz chciał jeszcze, o czymś porozmawiać. W progu jednak ujrzałam Ariana i zaskoczona jego nieoczekiwaną wizytą, wpuściłam go do środka.

- Jak się czujesz? - zapytał, a ja od razu wiedziałam, że nie fatygowałby się do mnie tylko po to, by poznać odpowiedź na to pytanie.

Nie widziałam się z nim od dwóch dni. Od chwili, gdy razem byliśmy uwięzieni w tamtej stodole.

- Dobrze. Idę za chwilę na spotkanie z księciem Baskusem - zaryzykowałam takową odpowiedź, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Czy chcesz mi coś przed nią powiedzieć?

- Jaki jest twój plan względem niego?

- Mój plan względem niego? - zdziwiłam się na te słowa. - Nie mam żadnego planu. Chcę mu podziękować za pomoc.

Arian skrzywił się na te słowa.

- Nie po to go tutaj ściągałem, byś teraz się przez nim kajała. A już na pewno nie w tej sprawie.

- Więc to ty jesteś jego informatorem - powiedziałam od razu to, co pomyślałam.

- To chyba oczywiste, że ktoś musi grać taktycznie w tej drużynie na szerszą skalę. Inaczej już dawno przepadlibyśmy z kretesem - uśmiechnął się kpiarsko.

Niestety miał rację.

- I co z tego masz? - zapytałam.

- Jak na razie? Głowę na karku.

- Tylko tyle?

- A może po prostu chcę żyć w świecie bez wojen?

Patrzyłam na niego, mrugając oczami.

- I to mówi urodzony wojownik? Czyż twoim żywiołem nie jest walka? A co będziesz robił w takim spokojnym świecie?

- Dbał o to, by takim pozostał. Walka nie sprowadza się jedynie do pięści i stali - powiedział.

- W takim razie czego ode mnie oczekujesz?

- Musisz tak wpłynąć na księcia Baskusa, by zrozumiał, że nie wygra tej walki sam.

- Kiedy on z pewnością jest tego świadom, lecz problem tkwi w jego dumie.

- Nic podobnego. Jakoś udało ci się w końcu wyciągnąć go z tego lasu, prawda?

- Być może tak to wygląda, ale nie uczyniłam tego specjalnie. To był po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności.

- W tej grze nie ma czegoś takiego jak zbieg okoliczności. Myślałem, że już dawno to do ciebie dotarło. Ster od samego początku jest w naszych rękach, a to, że pogoda nie zawsze nam sprzyja, jest inną kwestią.

- Nawet gdybym chciała na niego jakoś wpłynąć, to niby jak? Nie mam mu nic do zaoferowania.

- Tak, to prawda. Dlatego powinnaś się skupić na uświadomieniu mu, że powinien zwrócić się o pomoc do kogoś innego.

Śpiąca królewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz