10 - Mieszaniec

1.4K 138 7
                                    

" ... but the key is a question of control"

Depeche Mode "A Pain That I'm Used To"

Było mi ciepło i przyjemnie. Leżałam tak sobie spokojnie w wodzie, z głową na splecionych rękach. Być może zasnęłam na moment, zmęczona wrażeniami tego wieczoru. W oddali usłyszałam czyjś głos.

- Nie wiem. Nie widzę.

Zdziwiona uniosłam się lekko na rękach i spojrzałam przed siebie. I wtedy zrozumiałam, że wcale nie jestem w swojej łazience tylko w jakiejś jaskini. Leżę naga, na posadzce lekko schodzącej w dół. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam coś na kształt otworu wypełnionego ciepłą wodą. A kiedy usłyszałam odgłos zbliżających się w moim kierunku kroków, instynktownie odepchnęłam się na rękach w tył, tam, gdzie niecka była głębsza, by choć trochę się zakryć.

- Tak, już nie śpi.

Ujrzałam nad sobą tą ropucho kształtną postać ze strażnikiem.

- Dobrze, że się już obudziłaś, gdyż w przeciwnym wypadku musiałbym sam to zrobić - zwrócił się do mnie.

Wiedziałam już mniej więcej, gdzie jestem. Nie rozumiałam tylko, jak się tu znalazłam? Czyżbym podtopiła się w wannie i straciła przytomność? Nie miałyśmy piecyka gazowego w łazience, więc o podduszeniu tlenkiem węgla nie było mowy.

- Dlaczego jestem naga?

- Kiedy usnęłaś, kazałem sługom cię rozebrać i wykąpać. Nie mamy czasu do stracenia. Szybko, wychodź z basenu.

- Nie wyjdę. Jestem naga.

- I co z tego? Na mnie nie działają wasze ludzkie wdzięki. - Przeniosłam wzrok na strażnika, co zauważył żabol. - A z nim to nie wiadomo. No dobrze, zaraz kogoś zawołam - klasnął w dłonie.

Od razu pojawił się sługa z jakimś płótnem w dłoniach. Położył go na posadzce przed niecką, w której się ukrywałam i odszedł. Skulona, maksymalnie szybko wydostałam się z basenu i osłoniłam ciało materiałem, szczelnie się nim owijając. Strażnik od razu ruszył z miejsca, a zaraz za nim ja z moim gospodarzem.

- A gdzie jest moje ubranie?

- Dobre pytanie. Też chciałbym to wiedzieć. Szukaliśmy go, ale zniknęło. Zakładam, że podczas snu wróciłaś do swojego świata.

- Tak. A jak długo spałam ... tutaj?

- Około sześciu godzin, choć stawiam, że ty spędziłaś u siebie o wiele więcej czasu. A wnioskuję to po stanie twojej rany na nodze. Wydaje się już być zaleczona.

- Dodałeś do mojego napoju jakiś środek nasenny - powiedziałam z wyrzutem w głosie.

- Tak, ale to nie było nic szkodliwego, a ty musiałaś odpocząć.

Jakby na to nie spojrzeć - miał rację.

- W takim razie, czy dostanę jakieś inne ubranie?

- Oczywiście, tylko musimy się pośpieszyć. Sługa skontaktował się już ze swoim panem i mamy wyruszać natychmiast.

- Gdzie?

- No jak to? - Żabol wydawał się niezwykle rozpromieniony i uradowany z zaistniałej sytuacji. - Lecimy na Wyspy Samotne, do bogini Ravy. Tylko ona może nam wytłumaczyć, twoje pojawienie się tutaj.

Zauważyłam, że mój strażnik zniknął gdzieś w plątaninie wąskich korytarzy, a my weszliśmy do małego pomieszczenia, gdzie na niedużej, drewnianej ławie leżały jakieś ubrania.

Śpiąca królewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz