Razem w trójkę usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Na zegarze dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, więc spojrzałyśmy na sobie zdziwione. Ktoś ponownie zadzwonił. Wstałam z miejsca i podeszłam do drzwi, pytając jednocześnie:
- Kto tam?
- To ja, Arek. Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz.
„Arek?" - pomyślałam zdziwiona i przekręciłam zamek. Wszystko się zgadzało - w progu stał mój obiekt westchnięć.
- Przepraszam, że cię nachodzę z wieczora, ale musiałem przyjść, by powiedzieć ci to osobiście. Zdałem egzamin i to na czwórkę!
- Wow - powiedziałam. - To wspaniale! Moje gratulacje! Przecież wyniki miały być dopiero po weekendzie?
- Widocznie profesor uwinął się z tym szybciej, w końcu nie było nas wiele do poprawki.
- Może wejdziesz dalej? - zaproponowałam.
- Tylko na moment - uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi.
W przedpokoju pojawiła się także Patrycja z Kasią, a gdy dowiedziały się o jego zdanej poprawce, także mu pogratulowały. Nawet w głosie Patrycji nie wyczułam nutki goryczy czy kpiny.
- Tak naprawdę to gratulacje i wszelkie pochwały należą się tobie. Jestem ci bardzo wdzięczny za to, co dla mnie zrobiłaś.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
- Najlepszą nagrodą dla nauczyciela jest dobry wynik ucznia - zawyrokowała filozoficznie Patrycja.
- Pewnie masz rację - zwrócił się w jej stronę Arek. - Jednak mimo wszystko jakoś inaczej także wypada podziękować. - Ponownie spojrzał na mnie. - Może dałabyś się zaprosić na pizzę w piątek? Jeśli oczywiście nie koliduje to z twoją pracą.
- Nie, nie koliduje. Jest wrzesień i moja praca zwinęła się razem z ogródkiem piwnym - odparłam.
- Ach, no przecież. Wspominałaś o tym ostatnio. Czyli jesteśmy umówieni?
- Dobrze. Podaj tylko adres i czas - starałam się to mówić swobodnie, chociaż w środku skakałam cała z radości.
„Mój sen zaczyna się spełniać!"
- To ta nowa pizzeria? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Kasi. - Słyszałam, że jest świetna.
- Dokładnie - odparł Arek. - Też tak słyszałem. A może wy dziewczyny także się przyłączycie? W końcu jakby na to nie patrzeć, w pewnym sensie także musiałyście znosić moje wizyty.
„Co takiego?!" - krzyczałam w myślach, starając się ze wszystkich sił, trzymać emocje na wodzy.
- Pewnie - głos Patrycji sprawił, iż włosy na głowie zaczynały mi się jeżyć! - Czemu nie - uśmiechała się jak gdyby nigdy nic. - Bardzo chętnie. Kasia? - zwróciła się od naszej współlokatorki. - Ty też powinnaś przyjść i przyprowadzić swojego nowego chłopaka. Chciałabym go w końcu poznać, a to wyśmienita okazja.
- Czy ja wiem? - zastanawiała się Kasia, zerkając to na mnie, to na Arka.
- Dobry pomysł - dodał Arek.
- Ja przyprowadzę kolegę z pracy - kontynuowała Patrycja. - I będzie prawie jak takie spotkanie w parach.
- Super. To widzimy się w piątek na miejscu o dziewiętnastej. Ja już będę uciekał. To do zobaczenia - i wyszedł.
Kiedy zamknęłam drzwi na klucz, w korytarzyku stała tylko Patrycja z założonymi rękami i miną zwycięscy. Postanowiłam ją zignorować i wyminęłam, wchodząc do mojego pokoju.
CZYTASZ
Śpiąca królewna
FantasyMożna by powiedzieć, że to dziki tłum zepchnął mnie w te szalone odmęty mojej podświadomości. Ale to nie tłum, tylko upadek i nie moja podświadomość, a obcy mi świat, o którego istnieniu nikt z was nigdy nie słyszał, stał się powodem moich wszystkic...