9 - Zły peron

1.1K 114 16
                                    

Razem w trójkę usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Na zegarze dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, więc spojrzałyśmy na sobie zdziwione. Ktoś ponownie zadzwonił. Wstałam z miejsca i podeszłam do drzwi, pytając jednocześnie:

- Kto tam?

- To ja, Arek. Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz.

„Arek?" - pomyślałam zdziwiona i przekręciłam zamek. Wszystko się zgadzało - w progu stał mój obiekt westchnięć.

- Przepraszam, że cię nachodzę z wieczora, ale musiałem przyjść, by powiedzieć ci to osobiście. Zdałem egzamin i to na czwórkę!

- Wow - powiedziałam. - To wspaniale! Moje gratulacje! Przecież wyniki miały być dopiero po weekendzie?

- Widocznie profesor uwinął się z tym szybciej, w końcu nie było nas wiele do poprawki.

- Może wejdziesz dalej? - zaproponowałam.

- Tylko na moment - uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi. 

W przedpokoju pojawiła się także Patrycja z Kasią, a gdy dowiedziały się o jego zdanej poprawce, także mu pogratulowały. Nawet w głosie Patrycji nie wyczułam nutki goryczy czy kpiny.

- Tak naprawdę to gratulacje i wszelkie pochwały należą się tobie. Jestem ci bardzo wdzięczny za to, co dla mnie zrobiłaś.

- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się.

- Nie wiem, jak ci się odwdzięczę.

- Najlepszą nagrodą dla nauczyciela jest dobry wynik ucznia - zawyrokowała filozoficznie Patrycja.

- Pewnie masz rację - zwrócił się w jej stronę Arek. - Jednak mimo wszystko jakoś inaczej także wypada podziękować. - Ponownie spojrzał na mnie. - Może dałabyś się zaprosić na pizzę w piątek? Jeśli oczywiście nie koliduje to z twoją pracą.

- Nie, nie koliduje. Jest wrzesień i moja praca zwinęła się razem z ogródkiem piwnym - odparłam.

- Ach, no przecież. Wspominałaś o tym ostatnio. Czyli jesteśmy umówieni?

- Dobrze. Podaj tylko adres i czas - starałam się to mówić swobodnie, chociaż w środku skakałam cała z radości.

„Mój sen zaczyna się spełniać!"

- To ta nowa pizzeria? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Kasi. - Słyszałam, że jest świetna.

- Dokładnie - odparł Arek. - Też tak słyszałem. A może wy dziewczyny także się przyłączycie? W końcu jakby na to nie patrzeć, w pewnym sensie także musiałyście znosić moje wizyty.

„Co takiego?!" - krzyczałam w myślach, starając się ze wszystkich sił, trzymać emocje na wodzy.

- Pewnie - głos Patrycji sprawił, iż włosy na głowie zaczynały mi się jeżyć! - Czemu nie - uśmiechała się jak gdyby nigdy nic. - Bardzo chętnie. Kasia? - zwróciła się od naszej współlokatorki. - Ty też powinnaś przyjść i przyprowadzić swojego nowego chłopaka. Chciałabym go w końcu poznać, a to wyśmienita okazja.

- Czy ja wiem? - zastanawiała się Kasia, zerkając to na mnie, to na Arka.

- Dobry pomysł - dodał Arek.

- Ja przyprowadzę kolegę z pracy - kontynuowała Patrycja. - I będzie prawie jak takie spotkanie w parach.

- Super. To widzimy się w piątek na miejscu o dziewiętnastej. Ja już będę uciekał. To do zobaczenia - i wyszedł.

Kiedy zamknęłam drzwi na klucz, w korytarzyku stała tylko Patrycja z założonymi rękami i miną zwycięscy. Postanowiłam ją zignorować i wyminęłam, wchodząc do mojego pokoju.

Śpiąca królewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz