Rozejrzałam się rozbieganym wzrokiem dookoła, ale nie mogło być mowy o żadnej pomyłce. Byłam ponownie w swoim mieszkaniu, cała i zdrowa, jedynie z szybko bijącym sercem, jak po porządnym koszmarze sennym.
„Matko i córko! Ja chyba oszaleję!"
Siedziałam przez moment nieruchomo, starając się uspokoić. Nie pamiętałam w ogóle upadku do wody. Czyżbym straciła przytomność i obudziła się w domu? Moje dłonie były bardzo pomarszczone od wody, co mogło świadczyć o tym, że spędziłam w tej wannie spory kawałek czasu. Pytanie teraz, co to za dzień i pora dnia? Najczęściej zasypiałam w kąpieli, słuchając muzyki, dlatego nie zdziwiłam się, gdy na dnie wanny namacałam moje słuchawki.
„Kolejna para do wyrzucenia" - pomyślałam. - „Ale skoro słuchałam muzyki, to być może mamy piątkowy wieczór i ... Jeszcze nie było tej koszmarnej kolacyjki!"
Wyskoczyłam z wanny jak oparzona i niedbale zawinęłam się w ręcznik. Woda z włosów kapała mi na szyję i ramiona, ale nie zwracałam na to teraz uwagi.
„Jeśli Kasia jest właśnie u mnie w pokoju, szukając lakieru do paznokci, to znaczy, że mam rację!"
Drzwi do pokoju były otwarte, więc śmiało weszłam, lecz ku mojemu zdziwieniu Kasia nie była sama, ale razem z Patrycją. I wcale nie szukała lakieru. Obie stały zwrócone do mnie plecami, przyglądając się czemuś za moim łóżkiem.
- Czy coś się stało? - zapytałam, na co jednak żadna z nich nie odwróciła się w moją stronę.
- O to samo chciałyśmy cię zapytać - usłyszałam burkliwy głos Patrycji.
Podeszłam do nich i (pewnie podobnie jak one) stanęłam jak wryta. Na podłodze obok mojego łóżka leżał jakiś mężczyzna i był nagi! Leżał twarzą zwróconą w posadzkę, dodatkowo zakrywając ją jedną z rąk. Szybko ocknęłam się z tego transu i ściągnęłam narzutę z łóżka, zakrywając go. Wtedy to dopiero obie moje współlokatorki spojrzały na mnie.
- Aga, przepraszam - odezwała się Kasia, lekko jąkając. - Przepraszam, że weszłam bez pytania, ale pukałam do łazienki i najwidoczniej zasnęłaś, albo słuchałaś muzyki - tłumaczyła się niezgrabnie.
- Chodzi o lakier, prawda? - postanowiłam skrócić jej zażenowanie i od razu podeszłam do biurka, wyjmując czerwony flakonik.
- Tak - przełknęła nerwowo ślinę i zabrała lakier z moich rąk. - To jeszcze raz przepraszam - i od razu wyszła.
Przeniosłam wzrok na Patrycję, a ta skrzyżowała ręce na piersi, mówiąc:
- No proszę, cicha woda brzegi rwie.
- Jeszcze jakieś uwagi? - powiedziałam ściszonym głosem, obawiając się pobudki tajemniczego gościa.
- Tak. Mam kilka, ale może porozmawiamy w kuchni?
Zgodziłam się, prosząc, by tam na mnie poczekała, gdy ja będę zakładać szlafrok.
Przyznacie sami, że moje serce nie ma lekkiego życia. Ponownie czułam, jak szybciutko bije, a krew pulsuje mi w skroniach. Szybkim rzutem oka zerknęłam jeszcze na śpiącego mężczyznę i zauważyłam, że ma na prawym ramieniu tatuaż w kształcie ciemnego okręgu z jasnymi literami, albo raczej symbolami. Wyglądały jak chińskie lub japońskie znaki. Stąd też od razu nasunął mi się wniosek, że nie może to być ktoś z tamtego świata, tylko będzie pochodził z mojego. Albo mieszkał tutaj od dłuższego czasu. Czyżby starszy bart króla spadł mi z nieba niczym prezent gwiazdkowy?
Przewiązałam szlafrok i wyszłam z pokoju do kuchni, gdzie czekał już na mnie sierżant Pati.
Od razu bez zbędnych ceregieli (co było bardzo w jej stylu) zaczęła mówić.
CZYTASZ
Śpiąca królewna
FantasyMożna by powiedzieć, że to dziki tłum zepchnął mnie w te szalone odmęty mojej podświadomości. Ale to nie tłum, tylko upadek i nie moja podświadomość, a obcy mi świat, o którego istnieniu nikt z was nigdy nie słyszał, stał się powodem moich wszystkic...