Dla shadow_river za motywacyjnego kopa w dupę.
Nasze spojrzenia się spotkały, jego ziemne szare oczy zmierzyły mnie od stóp do głów przenikając moje ciało i duszę. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, jego postać wzbudziła we mnie zachwyt. Z wrażenia otworzyłem usta, na co on się uśmiechnął i wyciągnął do mnie dłoń wychylając się z samochodu.
-Rozwiążcie tego chłopca.-Rozkazał swoim dźwięcznym głosem i po chwili poczułem jak więzy opadają mi z rąk na ziemię. Potarłem nadgarstki a potem ująłem jego dłoń ostrożnie. Silnym ruchem zostałem wciągnięty do samochodu. Wylądowałem twarzą na kanapie samochodowej, a całym ciałem na kolanach starca o białych sięgających do pasa włosach. Miał je luźno związane z tyłu. Już miałem się z niego usunąć dukając inteligentnie przepraszam, gdy poczułem jego dłoń na moim pośladku i lekko zaciskające się palce. Zaskoczony krzyknąłem i w miarę możliwości odskoczyłem od niego na podłogę. Spojrzałem na niego z dołu oddychając szybko.
-Dlaczego Pan to zrobił?-Zapytałem, a on w odpowiedzi tylko się zaśmiał. Poklepał miejsce obok siebie patrząc na mnie z wesołymi ognikami w oczach. Kiedy niepewny zająłem wskazane mi miejsce, On spojrzał przed siebie, i zastygł jak posąg. Czułem się nieswojo, nie wiedziałem jak się zachować. Rozmawiać, milczeć? Operłem głowę o szybę i wyjrzałem na ulicę. Kierowca minął patrol psów, a potem skręcił w bardziej zamożne dzielnice. Moją uwagę przykuł duży budynek wyglądający jak hotel, ale szyld informował, że to burdel. Przypomniałem sobie co kiedyś usłyszałem od babci, to jeden z najbardziej luksusowych domów publicznych. Ciekawe jak tam jest? Czy po pracy tam można żyć norlmanie? Z zamyślenia wyrwała mnie czyjaś dłoń na ramieniu. Odwróciłem głowę w stronę mężczyzny, jego twarz znajdowała się tuż obok mojej. Patrzył mi w oczy, a ja czułem, że chce uciec i się gdzieś schować. Dlaczego on jest tak blisko? Czyżby było z nim coś nie teges?
-Em... Przepraszam Pana, mógłby się Pan odsunąć trochę. Nie czuję się zbyt komfortowo.-Wydukałem cicho starając się odwrócić wzrok od tych hiponotyzujących oczu.
- Nie widzę podobieństwa, pewnie wdałeś się w drugą rodzinę. Ciekawe dlaczego ukrywała Cię?-Nie rozumiałem o co mu chodzi. Dotknął mojego policzka.
-Czy może mnie Pan zostawiać?-Odepchnąłem go.- Nie chce być niemiły, ale źle się czuję w tym momencie.-Spojrzał na mnie zły, oj. Czyżbym przesadził?
-Antoni, skieruj samochód na aukcję. To nie ten chłopak, to jakiś sługa. Z pewnością nie jest jej potomkiem.-Mówił spokojnym głosem, choć jego wzrok był pełen złości, nienawiści do mnie. Szofer łagodnie skręcił, znów mijając burdel.Wjechaliśmy w obskurną ulicę, przy której znajdowała się opuszczona fabryka. Zdziwiłem się widząc pod budynkiem luksusowe auta razem z ciężarówkami do transportu zwierząt. Spojrzałem na starca i zawstydzony przeprosiłem go jeszcze raz cicho i zapytałem gdzie jedziemy. Zwrócił na mnie oczy i uśmiechnął się złośliwie.
-Zaraz znajdę Ci jakiś nowy domek. Piesio mojej ukochanej nie może zostać wyrzucony na ulicę, zwłaszcza jeśli mogę na nim zarobić.-Że co? Jaki pies prze Pana? Spojrzałem na niego urażony, co wywołało głośny śmiech z jego strony. Limuzyna zatrzymała się, a po chwili szofer otworzył drzwi. Jasper gestem ręki wskazał mi, aby wysiadł pierwszy. Wystawiłem głowę z auta i od razu zostałem złapany przez dwóch osiłków. Jakaś skąpo ubrana dziewczyna założyła mi obroże z numerkiem i wskazała na kolegów, aby mnie gdzieś zabrali. Kierowali się w stronę bocznego wejścia do fabryki.Nie wiedziałem, że tak można traktować ludzi, jak zwierzęta. Zamknięci w klatkach, przypięci za obroże na łańcuszkach, zmuszeni chodzić na czworakach. Kobiety, mężczyźni i dzieci. W większości młodzi, jedna klatka z dojrzałymi kobietami i facetami. Z przepaskami na biodrach i piersiach. Widok był okropny.
-Na badanie?-Zapytał ktoś dziewczynę, tę która zakładała mi obroże.
-Nie, zapłacony, od razu na aukcję. Umyty, zdrowy, prawiczek. Ulubieniec Pani dzielnicy Orfan.-Oznajmiła na co pytający mężczyzna wskazał osiłkom miejsce przy którym stali młodzi i nadzy właściwie chłopcy opaskami na oczach. Widok zszokował mnie, więc dopiero kiedy próbowali zakryć mi oczy zacząłem się wyrywać.Ciemność, szepty i chłód kajdan na nadgarstakch. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Wiem, że ktoś mnie obserwuje, czuję to. Nie jedna osoba, wiele par oczu.
-A teraz kolejny piękny chłoptaś! Zabaweczka dobrze nam znanej Alice! Kto chętny wziąć biedaczyne? Kto zapewni mu takie luksusy, do których przywykł? Uwaga! Zdrowy prawiczek!-Cholera, gdzie ja jestem? Co się dzieje?-Zaczynamy licytację, a w między czasie mój pomocnik będzie prezentował wam towar.-Że co? Psia krew, jaki towar? Co oni mają zamiar zrobić? Poczułem jak jakieś duże ręce podnoszą mnie, ustawiają. Walczyłem, ale to tylko wywołało śmiech na sali. Kiedy ktoś podniósł jedną z moich nóg wystawiając moje intymne okolice na pokaz próbowałem się zgiąć, krzyknąłem. Nic to nie dało. Nie chciałem słuchać za ile mnie sprzedają. Starałem się wmówić sobie, że to złu sen albo jakiś kawał. Na pewno nikt mnie nie sprzedaje, te ceny, które padają to tylko wymysł mojej wyobraźni.
-Sprzedany!-Kurwa.-----
DZIĘKI CI że tu dotarłeś! Nie będę żebrać o gwiazdki, ale jak się podoba to daj Pan! Albo Pani. Zostaw komentarz, wyraź swoją opinię!DZIĘKUJĘ za wszystkie gwiazdki, komentarze i miłe słowa. Do zobaczenia w następnym rozdziale. :)

CZYTASZ
Burdel
RomanceAleksander jest bardzo ładną maskotką swojej babci. Ale co się stanie kiedy staruszka zginie w zamachu, a chłopak straci dach nad głową? Gdzie pójdzie, co będzie potem robił? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w tej opowieści, o księciu, który s...