"Mam dość"

1.1K 65 3
                                    

-...to nie dawało Ci prawa do duszenia Willa a potem rozbicia mi nosa!
-Jakby nie pchał łap w gacie Aleksa to nic by się nie stało!
-Ja się chciałem tylko z nim zaprzyjaźnić i pokazać, że seks jest fajny!
-Musiał dawać Ci jakieś znaki, że nie chce!
-No może coś tam mruczał..
-I miałeś wtedy przerwać, a nie zmuszać go do krzyku i strachu!
-To Ciebie się boi! Przez Ciebie tak reaguje!
-Zamknij się szczeniaku, bo i Tobie nos rozwalę!
-Spróbuj tylko podnieść na niego rękę, to mnie popamiętasz!
Leżałem na kanapie i słuchałem ich kłótni. Czułem coś zimnego na głowie. Leżałem jeszcze chwilę, a potem zdjąłem sobie okład i wstałem powoli. Zaczynałem czuć rosnącą wściekłość. Ruszyłem w stronę kuchni powoli. Dalej darli te mordy. Chciałem spać, byłem głodny i bolał mnie łeb, a oni dalej krzyczeli! Stanąłem w wejściu, pod łukiem. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, nikt. Chociaż nie, ona na mnie patrzyła. Popijała kawkę i przyglądała mi się . Zobaczyłem drwiący uśmieszek na jej twarzy i to podziałało na mnie jak płachta na byka.
-Czy wy możecie się zamknąć?!-Ryknąłem na nich wściekły. Aż się uśmiechnąłem z satysfakcją widząc ich miny. W kuchni zapadła absolutna cisza, słyszałem swoje poruszone serce.-No i tak ma zostać.-Mruknąłem odwracając się w stronę salonu i kanapy gdzie spałem.
-Aleks, ja chciałem Cię...-Odwróciłem się do chłopaka.
-Przeprosić? W dupie mam Twoje przeprosiny. Jestem głodny, zmęczony i wszystko mnie boli!
-Już robię Ci kaszke.-Odezwał się pan.
-Nic od was nie chcę. A nie, chcę. Świętego spokoju! Dajcie mi w końcu żyć albo zdechnąć. Odwalcie się wszyscy!-Krzyknąłem znowu i odwróciłem się. Od razu ruszyłem do drzwi wejściowych. Boso, w tym co mi dał, wyszedłem na zewnątrz. Aż się zatrzymałem kiedy słońce mnie oślepiło, a zapachy świata wpadły w moje nozdrza. Świat teraz mnie przeraził. Ale nie mogłem się cofnąć, zwłaszcza, że słyszałem kroki w domu. Zebrałem się w sobie i ruszyłem przed siebie powoli. Nie miałem zamiaru uciekać jak wystraszone zwierzę, tylko odejść z godnością. Kroczyłem sobie w ciszy w dół ulicy, wbijając wzrok w chodnik. Nie słyszałem, żeby ktoś za mną szedł. Zatrzymałem się i rozjerzałem. Pusto. Aż dziwne... Przecież jeste środek dnia, a tu nic! Czyżby to była taka spokojna okolica? Z rozmyślania wyrwał mnie odgłos pustego żołądka i lekkie ssanie. Ugh, jestem głodny. No a przecież nawet pieniędzy nie mam! Głodny i zły ruszyłem znowu przed siebie. Nawet nie wiedziałem gdzie idę, dopóki nie zacząłem poznawać okolicy. Stanąłem przed budynkiem burdelu, ale po przeciwnej stronie ulicy, żeby nie ryzykować. Ciekawe co by się stało gdybym tu został. Jakbym nie trafił do niego, tylko żył tutaj. Ile razy by mnie już tu zgwałcono, a może sam bym się oddawał z przyjemnością? Czy byłbybym w stanie skamleć żeby klient mnie wziął albo uderzył? Aż się wzdrygnąłem. Dopiero teraz zauważyłem, że ktoś stoi przed wejściem do tego budynku i przygląda mi się. Bezmyślnie, kierowany strachem, puściłem się biegiem w stronę starego domu. Zaczynałem wpadać na ludzi, odbijać się o nich. Stając oko w oko z jednym z mężczyzn, zakwiliłem i uciekłem gdzie pieprz rośnie. Co się dzieje? Dlaczego ten świat jest taki straszny? Nie wiedziałem, że na twarzy mam mokre ślady od łez. Z boku pewnie wyglądałem jak jakiś psychicznie chory uciekinier, że szpitala.

Zatrzymałem się pod domem Alice. Drżałem jak osika, serce kołotało mi w piersi, w uszach szumiała krew. Poczułem ostre mdłości, więc złapałem się kosza na śmieci i opróżniłem brzuch. Od razu zrobiło mi się lepiej. Teraz czułem duże pragnienie. Spojrzałe  na swój stary dom i pomyślałem sobie, że wejście głównymi drzwiami nie jest najmądrzejsze. Ruszyłem więc na tyły, żeby wejść do domu drzwiami dla służby. Grzecznie najpierw zapukałem. Jakież było moje wielkie zdziwienie kiedy chwilę po otwarciu mi drzwi znalazłem się w ramionach starszej kucharki. Zaraz zgarnęła mnie do środka i posadziła na kufrze. W nim służba zostawiała swoje rzeczy żeby nie zniszczyły się przy pracy. Uprzejmie zakrywałem usta dłonią, żeby nie razić jej zapachem, ale tak, aby mnie zrozumiała. Cichutko poprosiłem ją o wodę. Podała mi szklankę i patrzyła jak piję.
-Aleks, dziecko, wróciłeś do domu. Jednak wróciłeś.-Odezwała się i pocałowała mnie w oba policzki trzymając moją twarz w swoich spracowanych dłoniach.
-Wróciłen Ciociu, wróciłem. Chociaż nie do końca. Przyszedłem tu na spacer... Zobaczyć co się tu zmieniło.-Wytłumaczyłem.
-A jak Ci się wiedzie synku?-Haha. Co ja mam powiedzieć tej kobiecinie? Za dobrze mnie znała i od razu wykryłaby kłamstwo. Chwilę zastanowiłem się nad odpowiedzią.
-Mogło być gorzej.-Odezwałem się w końcu po chwili milczenia. Pokiwała tylko głową w zamyśleniu i zaczesała mi włosy do tyłu.
-Chyba będę musiał wracać.
-Szkoda chłopcze.
-Też mi szkoda...-Mruknąłem i oparłem się o jej pierś głową. Pogłaskała mnie czule.
-Odwiedzaj ciotkę częściej, dobrze? I mów jeśli miałbyś jakiś wielki problem.
-Dobrze-Spojrzałem na nią z dołu i wstałem. Pocałowałem kobietę w czoło i wyszedłem dziękując za wodę. Nie chciało mi się tam wracać, a tu nie mogłem spać. Ruszyłem więc na dalszy spacer...

Do niego wracałem kiedy ulice były puste, świeciły latarnie i nawet psy już spały. Wszedłem ciężko na jego podwórze i ruszyłem do drzwi. Zanim je jeszcze otworzyłem usłyszałek urwany kawałek rozmowy
-...Wiem; że nie był tani, ale mogę go od Ciebie odkupić.-Odezwała się kobieta.
-W życiu Ci go nie sprzedam. Już nawet nie chodzi o pieniądze!-To on teraz krzyczał.
-Nie mów, że się w nim zakochałeś. Przecież on Cię nienawidzi. Sam mi to mówiłeś. To nigdy się nie uda.
-Wynoś się wiedźmo!-Uskoczyłem prędko, zanim otworzyła drzwi. Dopiero kiedy wyszła i odjechała odważyłem się podejść do drzwi. Uchyliłem je i wkradłem się do środka...
-Aleks! Czy Ty  wiesz która jest godzina?!-Usłyszałem jego krzyk. Przestraszyłem się, że będzie kara. Patrzyłem w podłogę drżąc cały. I nagle poczułem jego ramiona wokół swoich.-Jak dobrze, że jesteś... Nie uciekaj mi tak, proszę. Martwiłem się o Ciebie Króliczku.-Spojrzałem na niego. Czy on właśnie płakał?!
~~~~~~~
Hejo ludziki kochane. Wybaczcie, że nie było rozdziału w sobotę. Wątpię czy dam radę go nadrobić. Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze. Jak zwykle proszę o oceny i do następnego :*

BurdelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz