...

2.2K 91 5
                                    

Mały kurw przeprasza i życzy miłej lektury T^T

Rozjerzałem się jeszcze raz po małej celi i wstałem na nogi. Zacząłem szarpać się z obrożą, która tarła po mojej skórze. Nie umiałem znaleźć zapięcia szukając go szybko i po omacku. Jest! Zdjąłem z siebie to cholerstwo i potarłem dłonią kark i gardło. Podszedłem do drzwi i szarpnąłem za nie. Zamknięte. Hm, spodziewałem się tego, a jednak to było wkurzające. Myśl Alex, myśl. Jak możesz się stąd wydostać? O tak! A nie... Chociaż może. Zdjąłem spinkę zapiętą na ramieniu aby szal ze mnie nie spadł i spróbowałem pobawić się we włamywacza. Marnie mi to szło, nawet nie poruszyłem zamka. Cholera! Więc nie pozostało mi nic innego jak szarpać za klamkę i liczyć, że się nade mną zlituj. Chociaż chwila, lochy raczej są w piwnicach, głębokich a on życzył mi dobranoc i najpewniej szedł na górę. Nie mam po co mordy drzeć i tak nie usłyszy. Ech. Spojrzałem na swoje posłanie i usiadłem tam. Po chwili zacząłem szczękać zębami, tak było zimno. Zakopałem się w tych (na szczęście czystych) kawałkach materiału. Nawet znalazłem kawałek ciepłego koca i nim próbowałem się okryć. Zimno, bardzo zimno...Miałem problemy ze snem.

Do krainy snów odpłynąłem nad ranem, niestety tylko na chwilę. Zziębnięty otworzyłem oczy kiedy drzwi skrzypnęły. Mężczyzna patrzył na mnie uśmiechnięty.
-Dzień dobry kociaku.-Przywitał mnie. Odwróciłem tylko wzrok od niego nie odpowiadając.-Powiedziałem dzień dobry.-Siła jego kopniaka popchnęła mnie na ścianę. Znów uderzyłem głową w mur, zaćmiło mnie a w ustach poczułem smak krwi. Znowu... Schylił się do mnie i bardzo cichutko powtórzył "dzień dobry", trzymając mnie mocno za włosy. Wymamrotałem coś na kształt odpowiedzi nieprzytomnie. Pochwalił mnie łagodnym głaskaniem.-Ale gdzie twoja obroża i uszy? Niegrzeczny jesteś, niedobry..-głaskał mnie po policzkach aby za chwilę strzelić mi z liścia. Jęknąłem i ścisnąłem głowę miedzy ramionami.-Wstań, czas Cię nakarmić.-Cholerny ból i te mroczki przed oczami...-Powiedziałem wstań!-złapał mnie mocno za kark i poderwał do góry. Zaczął ciągnąć mnie po schodach w górę. Potykałem się jak nidgy, na szczycie zwymiotowałem. Odepchnął mnie jak coś odrażającego, więc słaby upadłem we własne wymiociny.-Jak posprzątasz to się Tobą zajmę. Masz na to 15 minut.-Odezwał się i zostawił mnie. Moja szansa... Wstałem chwiejnie, zapach drażnił moje nozdrza wywołując kolejną falę mdłości. Miałem dość życia. W oczach stanęły mi łzy.

Miałem to olać i uciekać, ale jakiś dziwny strach podpowiedział mi uległość i znalezienie szmaty. Wisiała na wiadrze z mopem. Jak dobrze... Szybko po to poszedłem i zacząłem sprzątać. Nie wiem czy minęło 15 minut, ale przyszedł. Kiedy kończyłem.
-Grzeczny chłopiec, teraz Cię umyje.-Wyciągnął do mnie dłoń. To było śmieszne... Gest zaufania i pomocy po tym co mi zrobił? Ująłem jego dłoń potulnie, podciągnął mnie do góry i zaczął prowadzić. Zupełnie opierałem się na jego silnym ramieniu kiedy potykałem się lub chwiałem. W głowie miałem pustkę, czarną dziurę.

W łazience kazał mi się rozebrać. Nie chciałem tego robić, więc sam mnie rozebrał mimo mojego (słabego) oporu. Skuliłem się i spróbowałem zakryć dłońmi przed jego wzrokiem.
-Śliczny jesteś, ale te sińce... Strasznie delikatny jesteś. Chodź.-Znów wyciągnął do mnie rękę. Nie chcąc się odsłonić nie podałem mu dłoni, więc pociągnął mnie za ramię. Upadłem na kolana. Ze strachem próbowałem się szybko podnieść. Podniósł mnie, z wysiłkiem i posadził w wannie pełniej ciepłej wody. Od razu zrobiło mi się dobrze, fala przyjemnego ciepła rozlała się po moim ciele. Odetchnąłem zamykając oczy i zanurzając się do szyi. Mój spokój przerwał delikatny masaż gąbką. Zaczął mnie myć czasem patrząc na mnie. To było trochę krępujace, chciałem, żeby wyszedł.
-Sam umiem się umyć.-Odezwałem się szeptem i spuściłem wzrok.
-Domyślam się, ale mam ochotę to zrobić.-Odparł pewnie i głośno. No to ja chyba nie mam już nic do gadania. Mycie włosów połączone z masażem głowy miało być przyjemne, ale bolało. Może gdybym nie dostał tyle razy w łeb pewnie czułbym się teraz jak król. Po wszytskim spłukał mnie i kazał wstać. Otulił moje ciało miękkim ręcznikiem i wciągnął z wanny. Zacząłem się wycierać szybko, ale zaraz on poprawił mnie dokładnie. Znów stojąc przed nim nagi cicho poprosiłem go, aby wyszedł. Zignorował moją próbę i zaczął mnie ubierać jak lalkę.-Teraz możemy iść na śniadanie. A potem się pobawimy.-Ogniki w jego oczach sugerowały mi tylko jedną zabawę przyjemną wyłącznie dla niego.

Śniadanie też nie wyglądało tak jak bym chciał. To on decydował co mam jeść, a za wybrzydzanie czy zostawinie czegoś karał mnie ukłuciem ręki widelcem. Płakałem, klnąłem ale to tylko wzmacniało jego złość. W końcu wściekł się na tyle, że pchnął mnie na stół, zsunął ze mnie spodnie i wbił się w moje "wejście" bez żadnych nawilżań czy ostrzeżenia. Wyłem z bólu, strachu i złości. Bawiło go to, a kiedy byłem za głośno wkładał mi palce do gardła aż się dławiłem. Jego pchnięcia były pewne i mocne, czułem tą złość, którą żywił do mnie w tym momencie.

Doszedł we mnie wołając moje imię, to było okropne. Kiedy się ze mne wysunął. Nacisnął mój tyłek wyciskając trochę spermy zmieszanej z krwią. Opadłem na ziemie z jękiem, słaby fizycznie i kompletnie zdruzgotany psychicznie. Łzy ciekły mi z oczu, oddychałem ciężko. Dodatkowo zwymiotowałem znów na podłogę. Wtedy poczułem kopnięcie w brzuch. Upadłem.

Zniósł mnie do lochów, do mojej celi. Zmieniła się. Teraz było w niej wody po kostki. Lodowatej wody. Położył mnie w niej i zapiął na krótki łańcuch za kostkę. Podpełzłem do mokrego posłania i skuliłem się tam. Zastanawiałem się tylko ilu takich szaleńców jak on chodzi po świecie... Tym razem szybko zasnąłem zmęczony i obolały.

Babciu...

---------
Hi, dawno się nie widzieliśmy. Napiszcie co myślicie o trochę dłuższym rozdziale, odczucia po nim. Można zostawiać słowa pocieszenia dla Aleksia, przekażę mu je i może się zupełnie chłopak nie załamie. Szukam imienia dla oprawcy, help .-.

Do zobaczenia w następnym (mam nadzieję) rozdziale.

BurdelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz