Roger

1.4K 75 9
                                    

Trochę było mi przekro kiedy kazał mi wyjść, zrobił to dosyć chłodno. Usiadłem na krześle przed jego pokojem i westchnąłem. Chyba mogę się cieszyć. Dziękuję mi za coś, wydaje się, że nie widzi we mnie zupełnego potwora i chce wrócić do mnie. Albo raczej do mojego domu, niż do mnie. Przeszedłem znów do pomieszczenia, w którym spałem i spojrzałem przez szybę na mojego Króliczka. Potem przeniosłem wzrok na wielkiego pluszaka i uderzyłem się w czoło. Królik. Na podobnym przecież przeżyliśmy swój pierwszy.. gwałt. Ale czy on też to zauważa? Jakoś nie reaguje strachem na tą ksywkę. Ale czy taki pluszak nie będzie mu o tym przypominać? Czy cała ta maskotka nie będzie wzbudzała u niego negatywnych emocji i złych wspomnień. W takim razie mu to zabrać? No ale chyba już go widział, a kto daje i.. Ech, pewnie i tak mam tam miejsce. Nie wiem co robić. Jak zapytam to sam mogę sprowokować złe skojrzarzenie. Trudno, będę go dobrze obserwował i w razie czego podejmę odpowiednie środki. Drgnąłem gwałtownie czując czyjąś dłoń na ramieniu.
-Spokojnie, nie mordują.
-Logan, zaskoczyłeś mnie.
-Widziałem. Porozmawialiśmy ze sobą chwilkę.
-Tak? I co?
-Dowiedziałem się pewnej ważnej dla Ciebie rzeczy.
-Tak? Niby jakiej?
-On się Ciebie boi. Albo bardziej boi się zostać z Tobą sam na sam. Prosił mnie o jakąś opiekę, kogoś kto wróci z wami do domu i będzie Cię pilnował.
-Rozumiem...-Zamyśliłem się.
-Dasz radę rozwiązać ten problem?
-Myślę, że tak. Zaproszę gościa. Albo dwóch. Powinien czuć się bezpieczniej.-Westchnąłem.-Powiedz mi, co ja mam teraz zrobić?
-A skąd ja mam wiedzieć? Na pewno musisz zmieniać mu opatrunek, albo przywozić go na jego zmianę. Zadbać o jego dietę, odpowiednie miejsce do życia. Nie traktuj go jak chomika, ale na początku pomyśl co takiemu zwierzątku jest potrzebne.
-Dziękuję.
-Tak moja rola, ratować kogo się da.
-Ale wtedy nie dałeś rady...
-Nie. Wtedy było już za późno. Nie będę Cię obwiniał, ale chyba wiesz, że sam doprowadziłeś do takiego stanu. No i mogłeś dzwonić wcześniej. Proszę, nie popełniaj tego samego błędu wobec niego.-Spojrzał na mnie. Ja skinąłem głową przygnębiony. Usłyszałem jego westchnięcie i poczułem jak klepie mnie po ramieniu pokrzepiająco. Zostawił mnie samego z moimi myślami. Nie mogłem wracać w przeszłość, nie teraz. W tym momencie ktoś inny jest dużo ważniejszy i właśnie śpi sobie smacznie. Chomik, hm. Będę musiał coś o nich poczytać, albo ogólnie o hodowli zwierzątka domowego. Prychnąłem rozbawiony taką sytuacją. Mój Króliczek.

Zapomniałem zapytać Logana kiedy mogę go zabrać do domu, więc spędziłem trochę czasu w jego gabinecie. Rozmawialiśmy głównie o nim, wplatając w to przyjacielską gadkę. Na spokojnie pokazał mi na manekinie sposób w jaki mam zmieniać bandaże i wyjaśnił jakich medykamentów będę używał. Poza tym przepisał od razu witaminy na wzmocnienie, pouczył mnie kilka razy, że mam o niego odpowiednio dbać bo urwie mi jaja i zaproponował gości. Posłusznie kiwałem głową rozbawiony, chociaż jego wskazówki i zalecenia były bardzo pomocne. W końcu oboje uznaliśmy, że warto zajrzeć do Aleksia, bo mógł się już obudzić. Przeszliśmy więc do niego.

Dobrze wyczuliśmy, maluh obudził się chwilę po tym jak weszliśmy. Patrzyłem na niego cały czas. Logan powiedział, że leki mogły przestać już działać i mój aniołek mógł teraz bardzo cierpieć. Faktycznie jego delikatne oblicze wykrzywiały grymasy bólu. Ująłem jego dłoń ostrożnie i zacząłem ją gładzić. Za chwilę jednak zabrał mi rękę i skupił się na lekarzu. Nie pytał co mu jest, właściwie to nie odezwał się ani słowem podczas całej rozmowy. Spoglądałem na nich trochę zazdrosny, ale przede wszystkim smutny. Żeby nie siedzieć jak głupek zacząłem poprawiać kokardę maskotce i gładziłem jego długie uszy. Mój przyjaciel wyszedł, zostawiając na znowu samych. Spojrzałem na niego. Próbował się wygodnie położyć krzywiąc się cały czas. Wstałem i odsunąłem go łagodnie. Włożyłem mu pluszaka pod plecy.
-...miękki.-Odezwał się cichutko. Ale mi serce zadrżało z radości.
-...wiem, specjalnie dla Ciebie. Jak Ci się podobają to kupię takich więcej. Cały pokój Ci w nich obstawię!-Uśmiechnąłem się szeroko
-..jaki pokój?
-Twój Króliczku. Dostaniesz swój pokój, przecież nie będziesz spał ze mną w moim łóżku.-Na razie. Póki nie dowiem się dokładnie co do mnie czuje i jak reaguje. Patrzył na mnie zdziwiony tymi swoimi niebieskimi oczami.-No co się tak dziwisz.-Zaśmiałem się cicho.
-...to nie będę spał w lochu?
-Skądże! Nigdy już Cię tam nie zamknę.
-...a hamak?
-Spodobał Ci się? Jeśli lubisz takie wiszące siedziska to pomyślimy przy urządzaniu pokoju. Co Ty na to?
-Urządzaniu?
-No, skoro pokój ma być dla Ciebie i z myślą o Tobie, to chyba wypada, żebyś był głównym dekoratorem wnętrza.-Posłałem mu ciepły uśmiech, na który on odpowiedział lekkim, prawie znikomym uniesieniem kącików ust. Czyli nie jest tak źle?! Yahooo!
-...kiedy wracamy?
-Logan nie widzi przeszkód, żeby zabrać Cię dziś, jeśli sobie tego życzysz.
-..tak, nie podoba mi się tu.
-Bez przesady, całkiem tu ładnie.-Uśmiechnąłem się i pogłaskałem go po głowie. Zanim położyłem dłoń na jego włosach zobaczyłem strach w jego oczach i jak kuli ramionka. Mimo to przesunąłem lekko dłonią w dół. Raz, wystarczy.-To ja Cię spakuję i pójdę po gotowy wypis. Zjedz zanim wyjedziemy, dobrze? Zaraz mają podać coś do jedzenia.
-...mhm..
-Obiecujesz, że zjesz wszystko?-Zobaczyłem przez chwilę ból i strach na jego twarzy. Czyżby ten jeden raz na stole? Cholera, mam nadzieję, że nie wzbudziłem w nim jakiegoś wstrętu do jedzenia.
-..Oobiecuję...-wyszeptał drżącym głosem. Westchnąłem. Przepraszanie go chyba będzie głupie. Wyszedłem do gabinetu przyjaciela i poprosiłem o wypis. Potem wróciłem do niego. Właśnie jadł powoli kleik albo coś podobnego. Męczył się z tym, widziałem to. Czy ja mógłbym go nakarmić? Usiadłem przy nim i wziąłem od niego miskę. Patrzył na mnie zaskoczony.
-Za długo to męczysz. Nie smakuje? Troszeczkę zjesz.-Odezwałem się nabierając porcję na łyżkę. Teraz zauważyłem, że to kaszka.-No, samolocik i tak dalej, otwieraj buzię.-Zrobił go szybko wtapiając się w poduszki i pluszaka. Boi się...

Kiedy zjadł połowę porcji i wyglądał na naprawdę zmęczonego jedzeniem uznałem, że tyle wystarczy i skończyłem pakować jego torbę. Usłyszałem szelest pościeli i nagie stopy na kafelkach. Odwróciłem głowę w jego stronę. Moja myszka stała chwiejnie nade mną. Mierzyliśmy się chwilę wzrokiem, a potem on zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałem. Zaczął mnie kopać. Co prawda, nie bolało jakoś bardzo, był słaby, ale sam fakt, że to robi aż mnie sparaliżował. Kiedy jednak odzyskałem władzę nad sobą i przesunąłem się, gwałtownie wstając, on zupełnie przerażony cofnął się i upadł na tyłek. Usłyszałem tylko głośno jęk wtedy i zobaczyłem łzy w jego oczach. Przysunąłem się prędko do niego i wziąłem go na ręce. Przycisnąłem go do siebie trzymając pod pupą jedną ręką, drugą przytrzymując jego plecy. Od razu zaniosłem go do auta w piżamie i podałem mu koc do okrycia się. Potem wróciłem po torbę i resztę rzeczy. Pluszaka dałem mu do tyłu i wsiadłem z przodu. Ruszyłem do domu w ciszy. Spojrzałem w lusterko i zobaczyłem go, że śpi oparty na maskotce. Na policzkach miał ślady łez. Nie wiem czemu płakał.

Na miejscu delikatnie wyciągnąłem go z auta, żeby nie obudzić mojego zajączka. Zaniosłem go do swojego pokoju, na swoje łóżko. Sam położyłem się na kanapie tam wystawionej, przy biblioteczce. Zasnąłem po dłuższej chwili pilnowania Aleksa. Czyżby w naszym życiu nastąpiła duża zmiana czy to tylko moje głupie odczucie?
~~~~~~~~~
Klasycznie; dziękuję, że jesteś i to czytasz. Proszę o komentarze, opinie i do następnego ;)
Znowu przepraszam za błędy, jeśli jakieś są.

BurdelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz