Przyjaciel?

1.1K 65 7
                                    

Zaskoczył mnie ten gest. Zamiast patrzeć na niego, gapiłem się na mężczyznę nie rozumiejąc co się dzieje. W odpowiedzi uśmiechnął się do mnie i wykonał zachęcający gest. Przeniosłem wzrok na blondyna, i niepewnie i ostrożnie podałem mu dłoń. Zaraz uścisnął ją mocno i potrzasnął nią.
-Jjestem Aleksander.-Przedstawiłem się pełnym imieniem, podobnie jak on. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Miło mi Cię poznać! Może zabierzesz mnie do swojego pokoju, co?
-Po co?-Zdziwiłem się. O co mu chodzi? Poczułem niepokój.
-Aleks.-Zaraz usłyszałem karcący głos bruneta. Zlękłem się. Bezmyślnie wyrwałem rękę gościowi i skuliłem się  z jękiem.
-Skąd go wziąłeś, taki niewychowany.-Usłyszałem pogardliwy głos kobiety. Już miałem odpysknąć urażony, kiedy usłyszałem jego.
-Może jest troszkę aspołeczny, ale z pewnością nie niewychowany. Prawda Aleksiu?-Czy on mnie właśnie obronił? Z szeroko otwartymi oczami skinąłem głową bezmyślnie. On mnie obronił, nie pozwolił obrazić. -Poza tym Aleks jeszcze nie ma swojego pokoju. Nie przygotowaliśmy go. Może przez weekend zrobimy remont.-Uśmiechnął się do mnie.-Zapraszam do siebie. A wy dwaj możecie tu zostać.-Spojrzałem na niego niepewnie. Nie wiedziałem jak się do niego zwrócić, chyba wolałem żeby został..
-...Panie...-Wydukałem niepewnie. Tak mam do niego mówić? Zobaczyłem na jego twarzy wyraz głębokiego zdziwienia.
-Tak Króliczku?-Słysząc jak mnie nazwał przy innych oblałem się rumieńcem. Powoli podszedłem do niego próbując wtopić się w ścianę, obok której przechodziłem. Czułem na sobie wzrok kobiety i mężczyzny. Patrzyłem w oczy bruneta. W końcu stanąłem za nim i stanąłem na placach, do jego ucha. Nie czułem się pewnie w ich obecności i on jako jedyny wydawał mi się bliski.
-...ppo co oni tu są?
-Co masz na myśli Zajączku?
-...czy ja muszę się bać...?
-W jakim sensie?
-No...-Spojrzałem w dół cichnąc. Niech się domyśli, no.
-Nie, nikt poza mną Cię nie dotknie. Nie pozwolę na to małpko.-Nie ucieszyło mnie to do końca. Nie nie dlatego, że nikt więcej nie będzie mnie dotykał, tylko fakt, że on jednak zamierza mnie dotykać. Przełknąłem ślinę i skinąłem głową. Poczułem jego dłoń na swoich włosach-Nie martw się słoneczko.-Słysząc te miłe słowa zrobiło mi się cieplej na sercu. Mimo, że pochodziły z jego ust. Jęknąłem głośno, czując się zagubiony, na co wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony i schowałem się za nim całkiem. Usłyszałem jego chichot i spojrzałem na niego zaskoczony. Poczułem jego silne ramię wokół swoich. Przycisnął mnie do siebie  w niedźwiedzim uścisku i potarł moje ramię. Zesztywniałem wtedy zupełnie, byłem tym taki zszokowany, że nawet nie jęknąłem z powodu bólu pleców. Potarł moje ramię i spojrzał na mnie z uśmiechem. Ja wpatrywałem się w niego szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi wargami z wyrazem głębokiego zdziwienia na mordzie. Znowu się zaśmiał ze mnie i puścił. Zaprosił swoich gości gdzieś "do siebie", a ja zostałem z zielonookim. Stałem jeszcze chwilę patrząc za nim nadal oszołomiony dopóki nie usłyszałem obcego.
-Twój Pan rzadko Cię przytula?-Zapytał  siadając na kanapie
-Hee?-Wyrwało mi się bezmyślnie. Skupiłem na nim wzrok i pozostałe zmysły.
-To widać, po tym jak się zachowujesz. Od kiedy tu jesteś?
-Eeee..
-Miesiąc?-Przerwał moje obliczenia.
-Nie, na pewno nie.-Wymruczałem. O co mu chodziło? A może jestem przewrażliwiony i tylko normalnie chce ze mną rozmawiać.
-Skąd jesteś?
-Z dzielnicy Orfan.
-Nie o to pytam.
-To o co?-Zdziwiłem się znowu.
-No, skąd wziąłeś się w jego domu. Z targu, odkupił Cię od kogoś, znalazł na ulicy?
-No on...-Zacząłem zawstydzony tym pytaniem. On wygląda na panicza z jakiegoś domu. No a ja... Ja jestem takim niczym. Uśmiechnąłem się smutno na tę myśl.
-Halo, ziemia do Aleksa~
-Hm?
-Nie umiesz odpowiedzieć na takie proste pytanie?
-Skądże, potrafię.-Odparłem urażony.-Wykupił mnie z burdelu. Trafiłem tam przez przypadek.
-Jasne, każdy tam tak trafia.
-Naprawdę!
-No dobra, nie musisz krzyczeć.-Wywrócił oczami.-Słabo wyglądasz, pewnie nie daje Ci spać.
-Co?-Zachichotał.
-No wiesz.-Spojrzałem na mnie. Widząc, że nie rozumiem znowu się zaśmiał.-No seksu chyba dużo uprawiacie.
-Właśnie wróciłem ze szpitala.-Odpowiedziałem poważnie.
-Jak to? Chory jesteś? Jakiś syf z poprzedniej pracy?-Dopytywał, ale teraz jakby... z odrazą?
-...Trafiłem tam przez niego...-Odpowiedziałem cicho.
-Skrzywdził Cię?-Usłyszałem zmartwiony głos. No jakbym widział Jego, wersja young and blonde. Nie odpowiedziałem na to. Po prostu wzruszyłem ramionami i usiadłem obok niego. Wziąłem sobie miskę z kaszką.-Biedaku Ty. To pewnie nie wiesz jaki seks jest miły.-Poczułem jego ramię w pasie i jak wciąga mnie na swoje kolana.
-Co Ty robisz?!-Odwróciłem głowę w jego stronę gwałtownie.
-Spokojnie, chcę Cię tylko przytulić, rozluźnij się.-Poczułem jak przyciska mnie do swojej piersi. Już chciałem się wyrywać ale usłyszałem w swojej głowie jego głos i poczułem na sobie jego karcący wzrok. Aż się wzdrygnąłem. Usłyszałem jego cichy śmiech i poczułem jak zabiera mi z ręki miskę. Oparł mnie na sobie zupełnie sadzając mnie na swoich kolanach okrakiem. To już było dziwne. Ale kiedy jego dłonie wylądowały na moich udach i zaczęły sunąć do okolicy kroku nie wytrzymałem. Chciałem się podnieść ale owinął moje nogi swoimi i zablokował jednym ramieniem, zakrywając mi też usta. Zacząłem się szarpać. Serce zaczęło mi bić jak u zajączka.-Spokojnie. Ciiii... Pokaże Ci coś miłego. Zaprzyjaźnimy się, dobrze?-Poczułem jego, dużo mniejszą dłoń niż jego, na swoim kroczu. Chciałem zacisnąć uda, a najlepiej to uciec, ale nie miałem jak. Próbowałem więc albo ugryźć jego dłoń, albo się wyrwać. Niestety nie miałem jeszcze wystarczająco siły, żeby to zrobić. Kiedy wsunął dłoń w moje dresy zacząłem płakać. Czemu to się znowu dzieje...? Dlaczego?! W końcu wykonałem dziki ruch głową i uwolniłem usta.
-Panie!-Wydarłem się płaczliwie zanim znowu zakryto mi usta. Zaraz usłyszałem huk drzwi, które w coś uderzyły i szybkie kroki na schodach. A potem jakaś siła mnie odepchnęła na bok i zobaczyłem jego, jak ściska gardło mojego nowego "przyjaciela" i przyciska pięść do jego twarzy. Jego oblicze przedstawiało prawdziwy obraz furii. Przerażony tym obrazem wycofałem się z kanapy. Zaraz przebiegł partner blondyna i zaczął szarpać pana za ramię. A kobieta coś krzyczała. Ja to słyszałem jakbyśmy byli w jakimś kanale, ja daleko od nich. Sylwetki widziałem jak przez mgłę. W uszach słyszałem szum krwi, a potem poczułem jak twarda jest podłoga. To ostatnie co pamiętam.
Aua.
--------
DzieńDobryWieczór. Jak zawsze proszę o opinię i komentarze. One bardzo mnie cieszą. Dziękuję za wszystkie gwizdki! No i za to, że jesteście.
Dziękuję z całego serduszka ❤
Do następnego!
Znowu przepraszam za błędy.


BurdelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz