Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Roger jeszcze spał na drugiej krawędzi łóżka. Może jemu też jest tak gorąco jak mi? Spróbowałem się podnieść. Usiadłem z cichym jękiem i opuściłem nogi na podłogę. Objąłem szyję swojej maskotki i poszedłem do łazienki. Zdjąłem z siebie przepoconą koszulkę i stanąłem przed lustrem. Spojrzałem na swoje odbicie. Miałem rozwichrzone, wilgotne włosy, które potrzebowałbym przyciąć. Nie były długie, ale mi już przeszkadzały. Zaczesałem je za ucho i obmyłem twarz i kark zimną wodą. Znowu podniosłem wzrok na lustro i zmarszczyłem czoło. Wydawało mi się, że zbladłem trochę i te oczy... Przetarłem je pięściami, wycierając śpiochy, próbując jakoś zetrzeć te wory pod oczami. Uważałem, że wyglądam naprawdę ŹLE. Więc co on we mnie widział? Zacząłem się dokładniej oglądać, obracając się i pozując przed lustrem. Zaczynałem czuć obrzydzenie do siebie. Te sińce, zadrapania no i te rany, po których zostaną mi blizny... Ale czemu się dziwiłem, przecież mnie pobito, zgwałcono i wywoływano u mnie płacz, nie mogłem przecież po czymś takim wyglądać jakbym wyszedł prosto z salonu urody. Westchnąłem i odwróciłem się do toalety, było mi przykro, że wyglądałem tak strasznie. Zdjąłem spodenki i wysikałem się. Spojrzałem potem na wannę. Zdecydowanie zimny kąpiel dobrze mi zrobi na ten gorąc. Wszedłem do wanny i złapałem za słuchawkę prysznica. Właśnie odkręcałem kurki żeby puścić zimną wodę kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
-Zajęte!-Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, więc po prostu uniosłem rękę i pozwoliłem wodzie spływać po moim ciele. Najpierw się wzdrygnąłem, naprawdę była zimna, potem było lepiej. Cieszyłem się tym momentem wytchnienia, nie myśląc o niczym jak tylko o tym jak przyjemnie i świeżo się teraz czuję.
Kiedy skończyłem, otrzepałem mokre włosy i zaczesałem je do tyłu. Stanąłem na macie i wytarłem się. Ubrałem wczorajsze ciuchy i wyszedłem z uśmiechem. Jak miło jest dobrze zacząć dzień. Wyszedłem do pokoju, ale nigdzie go nie było. Domyśliłem się, że pewnie jest w kuchni i nucąc radośnie ruszyłem do drzwi. Nie zdążyłem ich jednak otworzyć, bo ktoś pchnął je z drugiej strony. Krzyknąłem z bólem kiedy skrzydło uderzyło w moje palce.
-Przepraszam, nic Ci nie jest?!-Chyba zbyt często słyszę to zdanie z jego strony. Podniosłem na niego wzrok i skrzywiłem się.
-Uważaj jak chodzisz!-Odparłem z oburzeniem. No i dobry humor szlag trafił.
-Przyniosłem Ci śniadanie do łóżka.-O, a może jednak nie. Spojrzałem na tacę, na której były ciepłe tosty i szklanka soku. Tak wspaniale pachniały~!-To dla Ciebie kochanie.-Roger uśmiechnął się do mnie i musnął moje czoło swoimi ustami.-Matko, Alex! Przecież Ty jesteś rozpalony.
-Ale ja przed chwilą brałem zimny prysznic...
-Co zrobiłeś?-Krzyknął na mnie zbulwersowany i złapał mnie za nadgarstek.-Natychmiast wracasz do łóżka! Zaraz zadzwonię po Logana.
-Ale nic mi nie jest!-Zacząłem marudzić, próbując uwolnić rękę z jego uścisku. Zaczynało boleć.-Puść wariacie, bo mi ją zmiażdżysz!-Krzyknąłem na niego i zatrzymałem się raptownie w miejscu. Jak on mnie wkurza. Ten dzień się tak fajnie zapowiadał, a on wszystko zepsuł! Ma duuużego minusa u mnie. Hmpf. Kiedy puścił moją dłoń, skrzyżowałem ręce na piersi i odwróciłem głowę w bok, wydymając usta. Prychnąłem, naburmuszony, nie patrząc w jego stronę. Usłyszałem jego umęczone westchnięcie.
-Alex, masz gorączkę. Proszę połóż się i odpocznij. Zjesz śniadanko i jeśli będziesz chciał to obejrzymy może jakiś film razem. Hm, będziesz grzeczny?-Spojrzałem na niego akurat w momencie kiedy kładł dłoń na moich włosach żeby mnie pogłaskać. Uśmiechał się łagodnie, choć pewnie kosztowało go to wiele opanowania. No dobra, za to ma plusika.

CZYTASZ
Burdel
RomanceAleksander jest bardzo ładną maskotką swojej babci. Ale co się stanie kiedy staruszka zginie w zamachu, a chłopak straci dach nad głową? Gdzie pójdzie, co będzie potem robił? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w tej opowieści, o księciu, który s...