Obudziłem się czując na głowie coś ciężkiego i mokrego. Spróbowałem podnieść rękę żeby zdjąć to z głowy ale kompletnie nie miałem siły w ciele. Nawet powieki były zbyt ciężkie żeby je unieść. Chwila. Co się tak właściwie stało? Czy ja już umarłem... Czy to faktycznie był prawdziwy nóż? Nie, nie. Przecież biegłem, wpadłem do łóżka Willa. Ten koszar. Wstrzymałem oddech ze strachu, co zaraz poskutkowało bólem w płucach. Ach, cholera! Lekko zagiąłem palce na pościeli wyrażając tym samym wewnętrzny ból. Dobra, muszę się uspokoić, bo robię sobie jeszcze większą krzywdę. Alex, weź się w garść, uspokój oddech. Spróbowałem wypuścić powoli powietrze przez usta, ale mogłem tylko próbować. Nic się nie zmieniło przez te kilka chwil, dalej nie miałem siły. Ból powoli jednak zaczął ustawać i mogłem poczuć miękkość tego co miałem pod sobą. Zaczynało też do mnie docierać, że nie leżę w klasycznej prostej pozycji leżącej, a opieram się na czymś lekko. Hmmm, co to może być. Pachnie tak znajomo, przyjemnie. Czuję też taki mocny, ale nie do końca intensywny zapach... Hmmm, Roger tak pachnie. Tyle, że on nie jest taki miękki. O! To królik, ten, którego mi podarował! Nigdy mu tego nie powiedziałem i NIE POWIEM, ale to jak na razie najlepszy prezent. Jest wygodny, milusi i miękki. Za to też muszę mu dać dużego plusa. Czy skoro jest tu królik, to znaczy, że jestem w domu? Więc nic poważnego się nie stało, a jednak nie jestem w stanie się obudzić i kierować swoim ciałem. Ciekawe czy on tu jest... Siedzi gdzieś obok, a może na łóżku? Albo stoi obok i patrzy na moje głupie miny przez sen. Grrr, oby nie ta ostatnia opcja. W którym pokoju leżę? W jego łóżku, u gości? A może w jakimś osobnym pokoju, który potem będzie mój? Ah, będę musiał go pogonić z tym pomysłem o remoncie. Chcę móc zamykać się przed nim na klucz i nie martwić się, że będzie chciał mi wsadzić te duże łapy w gacie albo zamieni swoje przyrodzenie z.. nożem. Tym razem poczułem jak ciałem wstrząsa dreszcz. Ta reakcja od razu wywołała ostrożne a jednocześnie mocne uciśnięcie jednej z moich dłoni. A więc siedzi tu... Martwi się? Podobno chce się starać. Zgodziłem się na to, więc chyba w porządku. Ech, może i dobrze, że na razie się nie budzę, nie muszę z nikim rozmawiać i niczym się martwić! O, będę tak spał całą wieczność!
-Króliczku...-Jego głos. Drżał. No chyba nie płacze. A co jeśli jednak tak... To znaczy, że jednak to coś poważnego! O cholera, o cholera! Muszę się obudzić! Już, wstajemy! Raz! Głupie ciało, współpracuj! Hop, hop, budzimy się-Nie bój się, jestem obok... Wyzdrowiejesz, już nie będę Cię więcej stresował. Jak odpoczniesz będzie czekać na Ciebie bardzo miła niespodzianka, obiecuję-Moja bezwładna ręką została uniesiona, a na wierzchu dłoni poczułem wilgoć jego ust. Ooo, to tym bardziej muszę się obudzić! Chcę zobaczyć tą niespodziankę!Jedyne co udało mi się zrobić to przyprawić sobie kolejny ból płuc i w kończynach oraz jęknąć raz z tego powodu. On ciągle siedział obok i trzymał moją dłoń. Kiedy oznaka bólu wyrwała się z moich ust, pogłaskał mnie po policzku, a potem zdjął coś z głowy żeby zmienić to na coś dużo chłodniejszego. Ech, chyba nie wygram z własnym ciałem. Może to jednak dobry pomysł pospać sobie chwilkę, jak tak teraz myślę, to jestem bardzo zmęczony. Dawno się tak porządnie nie wyspałem...
--------------------------------------------------------------
Kiedy mój mały opadł blady na nogi mojego kolegi od razu ruszyłem w ich stronę. Will krzyknął i wyskoczył z łóżka ubrany jedynie w szare bokserki. Zdenerwowany nie zwróciłem uwagi gdzie biegnie. Spróbowałem ściągnąć Aleksa na dół samodzielnie, ale pewnie upadłby z hukiem gdyby nie szybka reakcja Toniego. Złapał nogi chłopak i opuścił go ze mną na dywan. Spojrzałem na jego skupioną twarz. Narzucił na siebie szybko koszulkę i klęknął przy chłopaku. Zawisł policzkiem nad jego ustami sprawdzając czy oddycha.
-Nie ma oddechu, stracił przytomność. Dzwoń po Liama albo na pogotowie, a ja zacznę go ratować.-Nim skończył wypowiadać to zdanie już opierał dłonie na piersi Króliczka. Musiało do mnie dotrzeć zanim złapałem za telefon na szafce nocnej obok łóżka. Wybrałem telefon alarmowy. Przedstawiłem całą sytuację obserwując jak Tony naciska na niego. Rozmawiałem z operatorem dopóty, dopóki przyjaciel nie krzyknął, że Aleks złapał samodzielnie oddech. Wtedy dostałem kolejne instrukcje, ale były one po prawdzie zbędne. Mężczyzna doskonale radził sobie sam. Czemu się dziwić skoro zrobił wszystkie kursy, które ja zawsze olewałem... Wytarł krople potu z czoła po tym jak ułożył chłopaka w bezpieczniej pozycji i usiadł obok niego. Rozłączyłem się słysząc karetę pod swoim wjazdem. Wstałem szybko i zbiegłem po schodach ich wpuścić.
-Pospieszcie się!-pogoniłem ich zmartwiony o mojego słodzika.
-Oni wiedzą co mają robić. Pomogą mu, tu mu teraz tylko pomożesz spokojem. Ubierz się, będziesz musiał pojechać z nim do szpitala-Tony oparł dłoń na moim ramieniu.
-Masz rację. Pilnuj domu przyjacielu, będę się odzywał-Posłałem mu nerwowy uśmiech i wróciłem na górę, do naszej sypialni. Naciągnąłem na siebie spodnie z wczoraj, a na plecy narzuciłem bluzę chłopaka. Nie miałem czasu się ubierać. Wszedłem szybko do pokoju, w którym go zostawiłem z ratownikami. Właśnie układali go na noszach. Zrobiłem im miejsce i spojrzałem na Królika. Był taki blady i spocony... Nie wiem co wysyłało w nim taki stan, ale jest to niepokojące. Będę musiał chyba załatwić mu jakąś terapię.
-Pan jest jego krewnym?
-Ja... Partnerem
-Musi pan jechać z nami i udzielić wszelkich informacji o lekach i okolicznościach zdarzenia-Schodziłem z nimi już po schodach na podjazd. Zająłem miejsce w ambulansie przy samych drzwiach. W drodze odpowiadałem na zadawane pytania, patrząc na dłoń Aleksa. Nie widziałem co dokładnie odpowiedzieć na pytanie o możliwą przyczynę jego stanu.
-Myślę, że to może być koszmar. Chłopak ostatnio przeżył śmierć kogoś bliskiego.-Wymyśliłem na poczekaniu i ostrożnie złapałem jego dłoń. Zacisnąłem palce wokół niej.

CZYTASZ
Burdel
RomantikAleksander jest bardzo ładną maskotką swojej babci. Ale co się stanie kiedy staruszka zginie w zamachu, a chłopak straci dach nad głową? Gdzie pójdzie, co będzie potem robił? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w tej opowieści, o księciu, który s...