Blond udręka

141 19 2
                                    

I znowu to zrobił. Kolejny raz w ciągu tygodnia zerwał się z lekcji. Plus był taki, że mieszkał sam i nie ma kto się na niego wydzierać, a do końca tygodnia było bliżej niż dalej. Tak jak teraz się nad tym zastanawia, to mógł w ogóle nie przychodzić. Czasami nie mógł sam siebie zrozumieć, a co dopiero inni. Według nich jest dzieciakiem, który ma za dużo w dupie i uważa się za kogoś tak zajebistego, że wie już wszystko i może olewać lekcje. To nie była prawda, ale wolał nawet nie zaczynać myśleć o tym, aby nie zepsuć sobie nastroju na resztę dnia. W zasięgu jego wzroku pojawiło się dobrze znane mu osiedle. Tu zawsze się coś działo i na chwilę ciszy można było liczyć dopiero po zamknięciu się w czterech ścianach. Ogólnie syf, malaria i nie ma co jeść, nie no żart ale ogólnie nie przeszkadza mu, że mieszka w dalszej części miasta z dala od centrum. Tam jest zbyt wiele pustaków działających mu na nerwy, czyli jakieś 98% klasy nie licząc tych z internatu i tego nowego. Skoro już o pustakach mowa...
- Takaaaś !!!! - usłyszał kobiecy głos niosący się aż na czwarte piętro, gdy tylko był w pobliżu drzwi do swojego mieszkania. Kijima Matako od dłuższego czasu jest jego sąsiadką. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie była w nim zakochana. To nieco wkurzające czasami
- setki razy mówiłem ci, że masz mnie tak nie nazywać a teraz spadaj  - powiedział obojętnym tonem. Wolał nie tracić nerwów dla zwykłej blondi w różu. Jej oczy natomiast rozbłysły
- jesteś jeszcze większym oziębłym draniem niż zazwyczaj !! - nie potrafił zrozumieć czemu wyczuwa nieco ekscytacji w jej głosie. Ona jednak jakby nigdy nic ciągnęła dalej 

- Wiesz, że niedługo będziemy widywać się częściej ? - na jej twarzy pojawił się uśmiech - może wtedy jak pobędziemy razem dłużej to wtedy przyznasz, że ta twoja oziębłość to nic innego jak oznaka tego, że na mnie lecisz ale nie chcesz się do tego przyznać 

Takasugi przewrócił oczami - jedynie kto na ciebie leci to grabarz, bo chce mieć jakieś ciało do wsadzenia w trumnę a potem pod ziemię. 

Nie doczekał się odpowiedzi z jej strony, bo już wszedł do mieszkania zamykając drzwi. Zastanawiał się tylko co miała na myśli mówiąc, że będą widywać się częściej. Kawakami byłby w niebo wzięty gdyby był na moim miejscu. Może pozornie zgrywa się, że związki go nie interesują, ale tak na serio to na nią leci. Nie mam pojęcia co on widzi w tej rozwydrzonej, zarozumiałej i pustej babie, ale no miłość nie wybiera. Szkoda tylko, że ona nie czuje tego samego do niego, bo wtedy wszyscy byliby szczęśliwi. Niestety życie to troll mówiący - lol nope - gdy tylko przydałoby się nieco szczęścia. Otworzył lodówkę, bo pasowałoby coś zjeść, ale pustka aż biła po oczach. Zrezygnowany wyciągnął nieco drobnych i wyszedł do najbliższej knajpy. Może jak mu starczy kasy to zrobi zakupy. Nie wiedział, czy to jeszcze po papierosach mu odbija czy tylko mu się zdaje, ale dostrzegł znajomy kolor włosów. Zastanawiał się chwile co on tutaj robi , bo przecież powinny być jeszcze lekcje.
- Tak szybko wyszedłeś, że zapomniałeś jej zabrać - powiedział podając książkę Takasugiemu.

Bo szczęście ma rudy kolorWhere stories live. Discover now