Po wypaleniu około pięciu papierosów wrócił do środka, bo było już stanowczo za zimno. Spojrzał na zegarek. Powoli zbliżała się trzecia nad ranem i mimo, że miał na później to i tak wiedział, że nie zaśnie. Musiał to wszystko przemyśleć i pogodzić się jakoś z zaistniałą sytuacją. Czuł potrzebę, by z kimś o tym porozmawiać, jednak jedyna osoba której ufa... ufał (?) odsiaduje wyrok. Nie odpuści mu, dopóki nie będzie miał pewności, że to wszystko albo prawda, albo ktoś nie ma co zrobić ze swoim życiem i bawi się w mafię. Gdy jednak przypomni sobie twarz tego starszego w blond włosach to nie może pozbyć się wrażenia, że to nie bajka, ale dopiero początek koszmaru. Położył się na łóżko zakładając wcześniej słuchawki na uszy. Muzyka pozwoliła odciąć mu się od natrętnych myśli. Leżąc tak stracił zupełnie poczucie czasu, a oczy mimowolnie mu się zamykały. Obudził go dopiero alarm w telefonie którego zapomniał wczoraj wyłączyć, w sumie nawet nie miał jak tego zrobić. Przeciągnął się i poszedł do kuchni zrobić sobie kawę. Musiał zachowywać się tak jakby nic się nie wydarzyło, co będzie dość łatwe, bo jedynie co łączy go ze swoją klasą to wspólna sala lekcyjna. Wychodząc z kuchni zabrał ze sobą kubek i wziął się za odrobienie zadań. Skończył szybko, bo były dość proste i nie wiedząc co zrobić z resztą wolnego czasu, doprowadził się do porządku, a potem oglądał telewizję. Wyszedł z domu około dziesiątej zabierając trochę drobnych na jedzenie, aby nie umrzeć z głodu do tej szesnastej / siedemnastej, chociaż to wszystko zależy czy np nie zwolni się z jakieś lekcji. Słońce było nieco schowane za chmurami, więc było trochę chłodniej, chociaż równie dobrze Takasugiemu mogło być zimno przez uczucie bycia obserwowanym. Mało tego to uczucie ciągle narastało, ale doszedł do szkoły bez żadnych komplikacji. Chyba pierwszy raz był kilka minut przed dzwonkiem, co wywołało zdziwienie u tapeciar rozmawiających ze sobą o jakiś dupnych serialach typu M jak Madao, ale nie skomentowały tego. Zajął swoje stałe miejsce z myślą, że będzie mógł lepiej poznać się z Kamuim, jednak nie było go. Będzie musiał czekać teraz co najmniej trzy dni żeby w ogóle go spotkać, o ile pojawi się w poniedziałek. Tak na prawdę mało co o nim wiedział i nawet jakby chciał się z nim skontaktować to nie ma ani jego numeru, ani nie wie gdzie mieszka, chociaż pewnie gdzieś w jego okolicy skoro wracali razem. Dwie godziny mieli oglądać jakiś film historyczny, więc nauczyciel nie chcąc tracić czasu wpisał wszystkim obecność... długopisem w kształcie majonezu. Ogólnie pan Tosiek miał dziwne gusta i no niemal zawsze majonez dodawał do wszystkiego. Minus był taki, że nie mieli żadnych przerw i można było ewentualnie wyjść raz na jakiś czas do toalety. Przez pierwsze piętnaście minut był spokój, ale później połowa gadała albo używali telefonów. Posypały się pierwsze minusowe punkty i uwagi. Nawet klasowemu przystojniakowi z trwałą na głowie uzbierało się kilka upomnień, a dodatkowo wkurzał go fakt uśmiechającego się z satysfakcją Takasugiego. Jemu samemu natomiast ani trochę to nie przeszkadzało i tylko dodatkowo prowokował swojego rywala jakby nigdy nic.
- Sakata dostajesz kolejne -5 za pyskowanie pod nosem i jeszcze -5 punktów za przeszkadzanie innym w oglądaniu filmu. Jak tak dalej pójdzie to zagościsz w gabinecie dyrektora - odezwał się w końcu nauczyciel. Takasugi natomiast powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem na całą sale. To było takie piękne i wreszcie dostało mu się za swoje, chociaż dziesięć punktów to nie było znowu nie wiadomo co. Ten drań szybko je nadrobi podlizując się nauczycielom na innych zajęciach. Po chwili wstał i wyszedł teoretycznie do toalety, ale tak serio to chciał rozruszać kości i zapalić. Z racji tego, że był nadzwyczajnie cicho na lekcji to nauczyciel nie skomentował jego wyjścia. W sumie nawet i dobrze. Tosiek niemal miał całkowitą pewność o tym, że w tak młodym wieku chłopak pali, jednak przymyka na to oko, ponieważ on sam nie jest święty. Było kilka takich przypadków dzięki którym można było się domyślić, że nauczyciel też pali i to jeszcze przed zajęciami. Może innym nic do tego co dorosły facet robi a co nie, jednak na wszelki wypadek nie chciał, aby ktoś o tym doniósł. Wyszedł tylnym wyjściem przed szkolny dziedziniec, gdzie prawie w ogóle nie było kamer i nikt nie pilnował tego miejsca, bo i po co. Wyciągnął jednego papierosa obiecując sobie, że w najbliższym czasie ograniczy ten niezdrowy nałóg, jednak dzisiaj po prostu musiał.
- zakazany owoc jednak smakuje najlepiej co nie ? - usłyszał po chwili ciszy zdającej ciągnąć się w nieskończoność. Serce niemal podskoczyło mu do gardła, bo był święcie przekonany, że jest sam. Zastanawiał się od jak dawna był obserwowany
- co ty tu robisz ? - spytał obojętnym tonem, który oboro próbował ignorować. Jedynie mierzył wzrokiem Takasugiego. Te jego ciemne oczy przywodziły na myśl żądze mordu i nie liczenie się z nikim.
- to samo pytanie z tą różnicą, że ty masz lekcje, a twój dług rośnie - powiedział najwyraźniej próbując zastraszyć chłopaka
- czyżby ? - spytał wypuszczając dym z papierosa wprost na twarz szkolnej sprzątaczki i ciągnął dalej
- to jest jego, a nie mój dług i gówno mnie obchodzi jak to między sobą załatwicie, ale ode mnie nic nie dosta... - nie dokończył bo poczuł jak coś zimnego wbija się w jego skórę, a potem gorąca krew spływa po jego ciele. Syknął cicho wypuszczając papierosa i złapał się ręką za bok. Na szczęście rana nie była głęboka, ale i tak będzie miał z nią niezłe problemy. Przecież oficjalnie powinien być wewnątrz budynku, a patrząc ile złamał punktów regulaminu szkolnego to czeka go naganne jak nic... oczywiście jeżeli ktoś się o tym dowie. Spiorunował wzrokiem oboro, który tylko z nieco psychicznym uśmieszkiem oblizał jego krew z noża
- jeżeli chcesz wojny ze mną i szefem to proszę bardzo, z chęcią popatrzę jak staczasz się na samo dno, bo nie było do tej pory osoby, która ową bitwę wygrała. Ilu uszło z życiem to już inna kwestia, ale też szału nie ma - rozejrzał się czy na pewno nikt ich nie obserwuje i
szepnął mu na ucho
- To ostatnie ostrzeżenie. Dobrze ci radzę współpracuj ze mną to nikomu nic się nie stanie. W przeciwnym razie trzeba będzie sięgnąć po inne środki, a twój znajomy wyjdzie na wolność dopiero w trumnie jak mu załatwię dożywocie
Nawet nie dopuszczał do siebie takiej myśli i najchętniej jakby mógł to by go rozjechał czołgiem i jeszcze walcem dla pewności, że wszystkie z jego 206 kości są połamane
- nie zrobisz tego... - powiedział przewiązując swoją marynarkę wokół bioder by jakoś zatamować krwawienie.
- wolisz nie wiedzieć do czego jestem zdolny, a teraz nie będę cię dłużej zatrzymywać, bo będziesz miał masę zaległości - odszedł w swoją stronę przy okazji zabierając Takasugiemu paczkę papierosów
- to już raczej nie będzie ci potrzebne - powiedział chichocząc cicho, natomiast chłopak przeklinał go w myślach na wszystkie sposoby, jednak wiedział , że miał racje mówiąc, że musi wracać. Trochę chwiejnym krokiem poszedł najpierw do łazienki tak jak powinien na początku, aby zmyć krew, a potem wrócić do klasy. Wolał nawet nie wiedzieć ile czasu go nie było przez tego świra i czy będą jakieś podejrzenia.
YOU ARE READING
Bo szczęście ma rudy kolor
Fanfictionyaoi, ale o czym to sprawdźcie sami. Jak nie lubisz - nie czytaj