....Zadowolonego blondyna z uśmiechem na twarzy przywodzącym na myśl jeden z tych, którym nie pogardziłby szalony psychopata przed wysłaniem swojej ofiary do piekła. Przez głowę przeszła mu myśl co takiego - delikatnie mówiąc- zdenerwowany Oboro powiedział, że aż szef musiał ingerować. Nie chcąc wzbudzać podejrzeń wyszedł razem z nim ze szkoły z nadzieją, że cokolwiek miało się teraz stać to szybko się skończy i będzie miał spokój. Po dokładniejszym zastanowieniu stwierdził, że dobrze by było przeżyć do następnego dnia biorąc pod uwagę to , że praktycznie nic nie wie o tym człowieku. Mimo, że wyglądał na kogoś normalnego to wiedział, że to tylko przykrywka czegoś o czym nie miał zamiaru się dowiadywać. Słaby wiatr rozwiał jego włosy a słońce lekko przedzierało się przez chmury. To się nazywa ładna pogoda i powinni częściej mieć zajęcia na zewnątrz, a nie kisić się za murami budynku
- Tym razem nieźle narozrabiałeś - usłyszał po dłuższej chwili ciszy. Nic nie odpowiedział, a mężczyzna nie doczekując się żadnej reakcji ze strony Takasugiego ciągnął dalej
- Masz też jednak moje gratulacje. Tylko tobie udało się go na tyle wyprowadzić z równowagi, że teraz to na pewno będzie chciał cię zabić. Ewentualnie wcześniej zmienić twoje życie w koszmar, a potem zabić.. w każdym razie jest dość mściwy
Takasugi słuchając tego nieco pobladł na twarzy. Nie mógł przyjąć do świadomości tego, że ktoś kto był dla niego ważny wpakował się w takie gówno i jeszcze teraz on ma mieć spierdolone życie do odwołania. Westchnął cicho
- Skoro zostałem zwolniony tylko po to, by usłyszeć to o czym wiem od pewnego czasu to mogę już wracać... - nie chciał tracić nerwów na ponowne zaczynanie tematu o tym, że to nie jego dług, a co za tym idzie to fakt, że nie może ot tak z nieba wytrzasnąć sporej sumy pieniędzy. Miał już się odwrócić i iść na lekcje, jednak poczuł ucisk na nadgarstku
- e e e nie ma tak. Podobno dla uczniów możliwość opuszczenia lekcji to tak jak wygrać szóstkę w lotku co nie ? Z resztą nie po to Cię zwalniałem na cały dzień, żebyś teraz tak to olewał. Nie mów mi, że postanowiłeś awansować na pilnego ucznia ? Z tego co wiem to często i tak sam się nieoficjalnie zwalniasz, a teraz to dotlenisz swoją główkę i może wpadniesz na pomysł jak pozbędziecie się długu.
Ciągle było tylko dług, dług i kasa, a chłopak zaczynał mieć już tego serdecznie dość. Chciałby mieć znowu swoje zwykłe, normalne problemy typu jak odpowiedzieć na wredny komentarz ćwoka z trwałą, który ... właśnie ma wymyślić jakieś wyzwanie. Znając życie będzie to coś głupiego, więc nie musiał się tym teraz przejmować
- Kurna to z nim, a nie ze mną macie się dogadywać, skoro on wam wisi i nie dostaniecie ode mnie ani jena. Po cholerę to wszystko ?! - gdy to z siebie wyrzucił poczuł pewnego rodzaju ulgę. Czasem na prawdę znajdą się tacy kretyni, którzy uparcie nie będą chcieli zrozumieć pewnych rzeczy
- Po co ? Bo tak będzie zabawniej nie sądzisz ? - powiedział to takim tonem jakby rozmawiali o pogodzie - z resztą kto bogatemu zabroni ? - zaśmiał się cicho - i no skarbie to by było nie fair psuć mu radość prawda ?
- No z dupy strony zabawniej ! - wyrwał swój nadgarstek i ruszył w stronę szkoły, bez względu na to jak nudne będą dalsze lekcje i co pomyślą nauczyciele widząc go w szkole, mimo zwolnienia. To było mniejsze zło - jesteście popieprzeni, jeden i drugi z resztą - burknął cicho, co nie uszło uwadze mężczyzny
- Oboro by cię pieprzył, widać to w jego oczach. Znam go wystarczająco długo, że nie ukryje tego przede mną bez względu jak bardzo chce. Z resztą tak jak mówiłem tylko tobie udało się go zdenerwować i no sobie ciebie zapamiętał - westchnął kierując się w stronę parkingu - a teraz chodź, bo mamy parę spraw do załatwienia.
Musiało minąć dobre kilka minut zanim dotarło do niego to co usłyszał. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie i wiedział, że jak nie wyznaczy mu granicy to nie przestanie. Im szybciej przestanie mieć z nimi do czynienia tym lepiej
- No już lecę ... - przewrócił oczami nawet nie myśląc o tym, by posłuchać tego co mówił blondyn. Zostało mu liczyć na fart szczęścia.
- Nie żeby coś, ale jest dzisiaj w pracy do siedemnastej - usłyszał po chwili ciszy. Zadziałało to jak zimny prysznic i Takasugi nagle obrócił się z myślą, że wagary z mafią mogą być nawet fajne
- siedzę z przodu - westchnął cicho. Niedługo później zobaczył na szkolnym parkingu czarne ferrari wyróżniające się na tle innych aut. W sumie pozostałe przy tym wydawały się dziwnie mizerne. Chłopak mimo, że próbował nie dać nic po sobie poznać to w pewnym stopniu wywarło na nim wrażenie. W końcu to kawał dobrego sprzętu.
Zastanawiał się gdzie jadą, jednak na razie kierowali się w kierunku centrum, a ciszę przerywała już i tak ledwo słyszalna praca silnika. Im dalej jechali to tym bardziej znajoma wydawała mu się okolica. Zdał sobie sprawę, że jadą w stronę więzienia, co było nawet dobrym pomysłem, bo wreszcie będzie mógł domagać się wyjaśnień.- Za trzy godziny po ciebie przyjadę. Wiesz co robić za ten czas i myślę, że sam do niego trafisz. Postarajcie się nie pozabijać, bo potem nikt chętnie nie będzie zbierał waszego truchła.
Nastawiając się psychicznie bez słowa ruszył w kierunku wejścia i próbował sobie przypomnieć drogę do niego. Wyszło mu to całkiem dobrze, jednak problem był taki , że jego dawnego... lub dalej obecnego przyjaciela nie było. Dalej nie mógł się zdecydować i wbrew pozorom to nie była taka łatwa decyzja
- Gdzie poszedł ten bałwan ? - przeszło mu przez myśl. Najpierw pomyślał, że może jest w kiblu czy coś, ale im więcej czasu mijało to po nim nie było ani śladu
- no po prostu zajebiście.... - poszedł spytać ochroniarzy czy coś wiedzą, jednak nie widzieli go od jakiegoś czasu. Czyżby spróbował uciec ? Bo nawet jeśli to nie był aż takim chamem, by im o tym mówić. Będzie udawać, że już wszystko ustalone, jednak gdy zaczną coś podejrzewać to będzie przerąbane. Mimo to spróbował podjąć ryzyko.
YOU ARE READING
Bo szczęście ma rudy kolor
Fanfictionyaoi, ale o czym to sprawdźcie sami. Jak nie lubisz - nie czytaj