Nie wiedząc co zrobić z nadmiarem czasu szukał go po całym budynku, bo może tylko wyszedł do kibla czy coś, jednak jak go nie było tak nie ma. Dziwne, że jednak nikt na to nie zareagował, w sumie nie wie nawet czy to zauważyli. Powinni mieć teoretycznie oko na każdego więźnia, jednak kolejny raz okazało się, że w praktyce jest zupełnie inaczej. W każdym razie miał teraz czas, by przemyśleć to wszystko. Im szybciej urwie się kontakt z nimi tym lepiej. Znajdą sobie nowe ofiary, a on będzie miał spokój. Uznał, że dalsze siedzenie tutaj jest bez sensu i korzystając z tego, że minęła dopiero niecała godzina przeszukał kieszenie za jakimiś drobnymi i poszedł do apteki kupić jakieś tabletki przeciwbólowe. Niestety takie rany nie dają o sobie łatwo zapomnieć i teraz będzie musiał to znosić. Z drugiej strony cieszył się, że nie stało mu się nic poważniejszego. Przeszedł na drugą stronę ulicy i po kilku minutach drogi zobaczył szary budynek i tłum ludzi w środku. Nawet ucieszyło go to, bo czas znowu szybko zleci. Chciał jak najszybciej wrócić do siebie i mieć to z głowy. Wchodząc włożył słuchawki i słuchał muzyki, aby szybciej zleciał czas. Gdy w końcu przyszła jego kolej to nieco ściszył muzykę i wyjął jedną słuchawkę. Wychodząc nie mógł pozbyć się dziwnego wrażenia, że farmaceutka przyglądała się mu dziwnie...tak jakby był chodzącym trupem. No dobra był normalnie nieco blady, a gdy stracił sporo krwi to pewnie pobladł znacznie bardziej. Mimo wszystko skoro nawet Utsuro nic nie zauważył to nie ma czym się przejmować. Sarutobi zawsze była dziwna, krążą plotki, że najchętniej dała by się związać i lubi te wszystkie łóżkowe bajery.
- Dogadałaby się z tym psycholem Oboro... - przeszło mu przez myśl. Wiedział jednak, że było to praktycznie niemożliwe, bo robi maślane oczy do dostawcy leków, a on to samo do niej. Cóż, Zenzou jest w takim wieku, że powinien już kogoś mieć lub chociaż przestać ciągle czytać mangi. Czasami Gintoki też tak robi na lekcji, ale no to jeszcze jakoś przejdzie... dziwnie wygląda jak facet z prawie trzydziestką na karku czyta coś takiego. Złośliwi mówią, że nic z tego nie będzie i patrzą tak na siebie tylko dlatego, że Sarutobi daje mu spore zniżki na maść na hemoroidy.... serio dziwni ludzie. To wytłumaczenie też na mistrzowskim poziomie, chociaż teraz sam musiał coś wymyślić, aby było to wystarczająco przekonywujące. Mimo złości na Bansaia to nie był jakimś skończonym draniem, by mu dokładać problemów. Po wróceniu do więzienia czekał tak jeszcze jakieś 50 minut, a potem zobaczył znajome auto.
- I jak ustalone wszystko ? - zapytał blondyn.
- No tak, a co by nie ? - odpowiedział Takasugi jakby nigdy nic, jednak Utsuro miał pewne podejrzenia
- Myślałem, że wrócisz bardziej obity i dacie sobie po przysłowiowej mordzie. Nawet zainwestowałem w kilka apteczek i teraz co ? - westchnął z udawanym rozczarowaniem i skinieniem głowy pokazał, żeby wszedł do środka
Takasugi przewrócił oczami i zapiął pasy - tak oczywiście, najlepiej jeszcze wydłubać sobie oczy i skoczyć do gardeł - powiedział z nutą sarkazmu i ciągnął dalej - z resztą nie rozumiem czemu Oboro powiedział, że jesteś zimnokrwistym draniem... nie wydajesz się być zły
Blondyn pstryknął go palcami w czoło - i dobrze ci powiedział. Nie oceniaj książki po okładce - rzucił mu zagadkowy uśmiech- nie zrozum mnie źle, po prostu taka niewinna istotka jak ty nie powinna mieć styczności z moją prawdziwą naturą - poczochrał mu włosy nim Takasugi zdążył odtrącić jego rękę i nie ukrywał zadowolenia z tego faktu.
- Co wy wszyscy w jakieś zmowie jesteście ?! Nie jestem wcale uroczy i tyle - westchnął, a Utsuro zamyślił się chwile a potem jakby nigdy nic powiedział krótko - jesteś zbyt skromny... - potem już nic nie dodał, tak jakby chciał zamknąć ten temat. Zapadła cisza, co nie przeszkadzało chłopakowi. Patrzył przez szybę na drogę, co działało nieco usypiająco. Po upływie kilkunastu minut spał z głową nieco opuszczoną na dół. Utsuro nie zauważył tego od razu, jednak gdy doszło do niego, że Takasugi śpi sobie w najlepsze westchnął cicho i skręcił w uliczkę, aby go odstawić do domu. Niosąc go na rękach poczuł jak coś ciepłego spływa po jego nadgarstkach. Z lekkim trudem otworzył drzwi do jego domu i na wszelki wypadek opatrzył
- rany, skaranie Boskie z tobą - burknął do siebie i patrzył na śpiącego chłopaka, który coś mruczał przez sen. Mimo, że mógłby się mu tak przyglądać godzinami to jednak uznał, że nie może tak tego zostawić i lekko uderzył go w głowę
- Jeżeli jeszcze raz nie powiesz mi, że coś ci zrobił to inaczej sobie porozmawiamy
Takasugi rozmasował głowę i lekko sennym wzrokiem spojrzał na niego
- tak ? Dziwne, bo najpierw mieliście mi zniszczyć życie a teraz zgrywasz miłego ! Pewnie będzie tak do czasu aż nie spłacę jego długu, więc dzięki ale sam sobie poradzę jak to ma tak wyglądać - wstał z łóżka i miał zamiar wyjść, gdy poczuł uścisk na nadgarstku
- powiedz mi ... przeszkadza ci to ? - spytał oziębłym tonem, z jakim nigdy się do tej pory nie spotkał - wystarczy słowo, a nie będzie odwrotu. Przede mną nikt nie zdoła Cię ochronić, więc lepiej rób grzecznie co trzeba i może w małym stopniu będę trzymał Oboro daleko od ciebie. Rozumiemy się ? - popatrzył w stronę chłopaka wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. On nie mając zbytnio wyjścia wolno pokiwał twierdząco głową
- Ciesze się, że się rozumiemy - na powrót był tym spokojnym i na pozór normalnym człowiekiem z uśmiechem na twarzy, który praktycznie nigdy nie schodzi z jego twarzy - odpoczywaj teraz, a jutro staraj się go tak nie denerwować, dobrze ?
- To on sam zaczyna i mi się obrywa... - nim dokończył zdanie ponownie został sam w domu. Westchnął ciężko opadając na łóżko. Po chwili ciszy usłyszał wibracje w telefonie i sprawdził o co chodzi. Miał dwie nieodczytane wiadomości. Pierwsza z całą rozpiską zadań domowych i planowanych sprawdzianów, drugi natomiast był krótki, ale zupełnie nie znał tego numeru. Przeszła mu przez głowę myśl, że to jakaś zwykła reklama lub operator sieci, jednak ciekawość wzięła górę i dla spokoju sprawdził co to jest. Niewiele z tego zrozumiał, bo podane były jakieś dwie daty i napis "pobawimy się ?"
Uznał, że nie warto sobie tym zawracać głowy i odłożył telefon na biurko zachowując się tak, jakby tej drugiej wiadomości wcale nie było. Jednak czy dobrze zrobił ?
Przepraszam serio za to , że to tak wolno idzie ;___;
YOU ARE READING
Bo szczęście ma rudy kolor
Fanfictionyaoi, ale o czym to sprawdźcie sami. Jak nie lubisz - nie czytaj