Weekend minął w miarę spokojnie. Tata musiał przyjąć dodatkowe zlecenie w pracy, aby podpisać umowę z pewną, dużą firmą z Rio de Janeiro. Jest to jedna z największych transakcji, jaką prowadzi mój ojciec. Miałam, aż dwa dni, aby zregenerować siły i wziąć się w garść. Jestem tak bardzo zdenerwowana jutrzejszym dniem, którym niestety jest poniedziałek. Boję się reakcji ludzi w szkole, nie wiem czy Ashton nie rozpowiedział wszystkim co się dzieje w moim domu. Chociaż nie do końca wiedział, jakie rzeczy zdarzają się za zamkniętymi drzwiami. Mógł wymyślić najróżniejsze scenariusze. Nie podejrzewam go o takie chamstwo, ale nigdy nic nie wiadomo.
Drugim problemem może być to, że Luke się dowiedział. Ash jest jego przyjacielem i mógł nie przechować mojej tajemnicy. Nie wiem czego bardziej się boję.
Tego, że obcy mi ludzie poznają prawdę.
Czy tego, że Luke może wiedzieć.
Chciałabym nigdy się nie urodzić, albo trafić do innej rodziny. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na taki los, ale przepraszam za wszystko. Każdego wieczoru odprawiam modlitwę i co niedzielę próbuję chodzić na msze. Nie zawsze jestem w stanie, ale w takich sytuacjach oglądam ją w telewizji.
Pamiętam, jak mama zachęcała mnie, abym rozmawiała z Bogiem. Mówiła, że on zawsze mnie wysłucha i wspomoże. Teraz coraz bardziej tracę nadzieję na to, ale próbuję z całej siły wierzyć w prawdę jej słów.
Czy gdyby mnie słuchał, to by coś zrobił?
Pomógłby mi?
Sama dodaję sobie nadzieję powtarzając w kółko, że po prostu nie nadeszła jeszcze moja kolej na cud. Takie rozkminiania trzymają mnie przy zdrowym rozsądku.
Ostatni raz tęsknie spoglądam na zegar i widzę, że jest już po północy. Pozostało mi niecałe siedem godzin na sen. Gdy tylko wybije szósta trzydzieści rano, będę musiała wstać i zacząć się szykować do szkoły.
Nie spostrzegłam kiedy, a już spałam. Obudziła mnie piosenka " Monster " Meg & Dia. Od pewnego czasu miałam na jej punkcie małego bzika. Słowa utworu były tak bardzo podobne do mojego życia.
Sześć zdaniem szczególnie odnosi się do mnie.
Tej nocy uwięził ją.
Pobił i złamał ją.
Szarpał się z nią.
Potem ją zgwałcił.
Jej posiniaczone nadgarstki a potem jej kostki.
Cichy ból.Leżę jeszcze kilka minut i po prostu słucham. Cisza w domu zadowala mnie dogłębnie. Najwyraźniej mój prywatny potwór jeszcze nie wrócił. Może jeden raz w życiu nie pójdę do szkoły ze świeżymi siniakami.
Czasami cuda się zdarzają, pomyślałam i zaczęłam zwlekać się z łóżka. Nie jest to moje ulubione zajęcie, ale nic nie poradzę. Zresztą, jaki człowiek lubi wstawać o wpół do siódmej rano?
Mogę zapewnić, że żaden.
Kiedy otworzyłam szafę uderzyło we mnie, że jeden raz będę mogła nie ukrywać rąk. Zero siniaków równa się zero długich rękawów. Na moich ustach zagościł tak bardzo żaki szczery uśmiech, który po chwili zniknął, gdy tylko zerknęłam na nadgarstki i całą resztę. Dziesiątki linii, niektórych krótszych i płytszych, innych dłuższych i głębszych, pokrywało całą długość obu rąk.
Jedna pojedyncza łza wyciekła spod powieki, ale szybko ją starłam i wzięłam głęboki wdech, a następnie powoli wypuściłam powietrze z płuc.
- Myśl pozytywnie. - szepnęłam do siebie.
Stałam tam około pięć minut, zanim się na coś zdecydowałam. Wybór padł na długie, jasne dżinsy z dziurami i zwykłą szarą bokserkę, a na to narzuciłam czarną skórę, aby zatuszować cięcia.
Po raz pierwszy od bardzo dawna czułam się dobrze. Żadnego dyskomfortu, tylko ekscytacja?
W miarę dobrym nastroju zamknęłam drzwi i udałam się do szkoły. Jak tylko przed moimi oczami ukazał się gmach uczelni, chciałam już uciec w drugą stronę.
- Katya ! - usłyszałam krzyk.
Wolałam się nie odwracać, ale znałam ten głos i poznałam chłopaka na tyle, że wiem, że nie odpuści.
- Co Ash? - zapytałam, w końcu stając z nim twarzą w twarz.
- Poczekaj na nas. - odparł, gdy do mnie podbiegł.
Spostrzegłam, że za nim podążała reszta chłopaków. Jednak jeden przykuł moją uwagę. On najwyraźniej, również mi się przyglądał.
- Cześć Katya. - powiedział Luke.
- Hej... - szepnęłam.
- Ślicznie wyglądasz. - kontynuował.
- Dzięki. - czułam, jak ciepło rozlewa się po moich policzkach. Nie byłam przyzwyczajona do komplementów
Dalej miałam na sobie mocny makijaż i kryłam twarz za włosami, ale czułam, że w tym momencie mogę zdobyć świat.
- Ludzie idziemy do szkoły? - zapytał Ash.
Szybko, nie odpowiadając mu, poszłam w kierunku wejścia do budynku. Nie chciałam za długo przebywać obok chłopaków. Zbytnio się bałam. Gdy otwierałam drzwi, zerknęłam po raz ostatni przez ramię i zderzyłam się z niebieskimi oczyma Luke'a.
******************************************************************
No i mamy kolejny :)
Mi się wydaje trochę nudny, za co przepraszam.
KOMENTUJCIE !
GWIAZDKUJCIE !
Pozdrawiam,
Klaudia :***
CZYTASZ
Przez nienawiść do miłości. / L.H.
FanfictionStara miłość nie rdzewieje. Czy jakoś tak się to mówiło. Tak jednak nie było w moim przypadku, albo raczej nie do końca. Z mojej i jego strony to była nienawiść. Między nienawiścią, a miłością, krótka linia. Nasz wzajemna oschłość nie zmieniła się n...