Rozdział 19

1.1K 103 29
                                    


Uciekłam.

Wiem, znowu okazałam się zwykłym tchórzem. Jednak teraz myślę tylko o jednym.

LUKE MNIE POCAŁOWAŁ !

Nic mi nie zepsuje humoru. W idealnym nastroju wracałam do domu. Cicho pogwizdywałam pod nosem, a moje oczy pałały radością. Gdybym mogła, to bym teraz latała. Minęłam kilka przecznic, ścieżek i byłam pod domem. Wszystko takie niepozorne.

Samochodu taty nie było na podjeździe.

Dzięki Bogu, pomyślałam.

Jak tylko wróci do domu, będę mogła zacząć uciekać z prawdziwego powodu. Cicho otworzyłam drzwi i nasłuchiwałam. Żadnego dźwięku, szelestu, nic.

Wypuściłam powietrze z płuc, nawet nie wiedziałam, że je wstrzymywałam. Spokojnie weszłam do łazienki i się rozebrałam. Potrzebowałam prysznica. Delikatnie dotknęłam ręką wargi, nadal czułam usta Luke'a. Chyba dzisiejszy dzień w szkole nie będzie taki zły.

Czym prędzej umyłam się i ubrałam. Dzisiaj postanowiłam założyć brązowe rurki, pasującą do tego bluzkę z napisem i komin, a na koniec czarne conversy. W rękę złapałam jeszcze starą torebkę i śmieszne broszki z wąsami. Doprowadzały mnie do uśmiechu.

Popędziłam do pokoju po kosmetyki i usiadłam na przeciwko toaletki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Popędziłam do pokoju po kosmetyki i usiadłam na przeciwko toaletki. Musiałam zrobić jeszcze makijaż i włosy. Oczy prędko pomalowałam, tak, aby pasowały do ubrań. Zajęło mi to około dziesięciu minut. Byłam już przyzwyczajona do pośpiechu.

 Byłam już przyzwyczajona do pośpiechu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Na sam koniec złapałam za szczotkę i zastanawiałam się nad fryzurą. W końcu wybór padł na warkocza. Robi się go najszybciej i nie trzeba go co chwilę poprawiać, a jak już najdzie taka potrzeba, to nie trwa to wieczność.

 Robi się go najszybciej i nie trzeba go co chwilę poprawiać, a jak już najdzie taka potrzeba, to nie trwa to wieczność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Trochę długo go plotłam, moje włosy sięgają poza tyłek. Kocham je, ale są utrapieniem.

Szybko założyłam torbę na ramię i ruszyłam do szkoły. Ludzie, jak zwykle rzucali mi zniesmaczone spojrzenia. Wiedziałam, że odstraszam ich za mocnym makijażem i ciągle zaciśniętymi ustami.

Podeszłam do swojej szafki i po prostu zlekceważyłam innych, tak, jak zwykle. Słyszałam rozmowy.

" Widziałaś, jak się pomalowała ?"

" Dziwka. "

" Pff... bluzka z lumpeksu."

" Jak myślisz, ile bierze za loda ?"

To były tylko niektóre z nich. Reszta była nawet gorsza. Ludzie nie mieli powodu, aby tak mówić, a i tak to robili.

Westchnęłam i sięgnęłam po książkę od algebry. Poczułam, jak ktoś staje za mną. Olałam go. Pewnie znowu jakiś debil. Nagle ręce znalazły się na moich biodrach i zostałam odwrócona.

Na całym korytarzu zaległa cisza. Wszyscy czekali na naszą kolejną kłótnię.

Luke stał tam z tajemniczym wyrazem twarzy i jakby na coś czekał.

Na odepchnięcie ? Niedoczekanie jego. Nie  potrafiłam. Topniałam.

- Cześć ? - raczej zapytałam.

Chłopak nic nie powiedział, tylko zagarnął moje usta do pocałunku. Jestem pewna, że usłyszałam jak uczniowie wciągają powietrze, a niektórzy krzyczą pojedyncze " Co ?! ".

Zagłębiłam się w pocałunku. Z transu wybudził mnie dzwonek. Delikatnie odsunęłam się.

- Hej. - odparł Luke zachrypniętym głosem.

- Hej... - wydusiłam. Wiem, że już się witałam,ale mój mózg działał z lekkim opóźnieniem.

- Idziemy na lekcje ? - zapytał Luke uśmiechając się zniewalająco.

On dobrze wiedział co robi z moim ciałem.

- T... Tak... - zająknęłam się.

Chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, ale nie skorzystałam. Ruszyłam do łazienki. Musiałam się uspokoić. On narusza moje mury.

Odkręciłam kran, gdy tylko stanęłam nad umywalką i zmoczyłam ręce, następnie przyłożyłam dłonie do polików. Trochę lepiej.

- KATYA SNOW PROSZONA DO SEKRETARIATU - dobiegł mnie głos z głośników. Najwidoczniej nie muszę się tak bardzo śpieszyć na algebrę.

Wyszłam z toalety i ruszyłam do sekretariatu. Gdy zapukałam, usłyszałam krótkie " proszę ". Nacisnęłam klamkę i weszłam.

To co ujrzałam w środku, przeraziło mnie.

- Tata? - wydusiłam ledwo.

- Witaj kochanie. Muszę cię odebrać. Ważna sprawa rodzinna. - powiedział.

Przełknęłam gulę, która zaczęła tworzyć się w moim przełyku.

- Ta... Tak ? A jaka ? - zapytałam cicho. Wiem, że w szkole nic mi nie zrobi, ale potem...

- Omówimy to w domu. Chodź już. - rozkazał.

- Dobrze.

Kiedy ojciec stanął koło mnie, mocno złapał moje ramię. Cicho syknęłam przez zęby.

- Zamknij się. - warknął zmierzając w kierunku wyjścia.

Chciałam go jakoś zatrzymać, jednak to nie możliwe.

- Katya ! - usłyszałam krzyk.

Lekko obróciłam głowę i zobaczyłam Asha z resztą chłopaków.  Blondyn spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Oczami błagałam go, aby był cicho.

- Wszystko okey ? - zapytał.

Nawet nie zauważyła, kiedy podszedł. Poczułam, jak tata zacieśnia swój uścisk.

- Tak. Ważna sprawa rodzinna. Muszę iść do domu. - odparłam spokojnie, ale Ash widział, że coś jest nie tak.

- Do zobaczenia jutro.

- Jasne. Pa. - pożegnałam się i ruszyłam do samochodu. Gdy tylko ojciec zatrzasnął za mną drzwi, wiedziałam, że jest bardzo wściekły.


******************************************

KOMENTUJCIE !

GWIAZDKUJCIE !

Pozdrawiam,

Klaudia :***

Przez nienawiść do miłości. / L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz