Uciekłam.
Wiem, znowu okazałam się zwykłym tchórzem. Jednak teraz myślę tylko o jednym.
LUKE MNIE POCAŁOWAŁ !
Nic mi nie zepsuje humoru. W idealnym nastroju wracałam do domu. Cicho pogwizdywałam pod nosem, a moje oczy pałały radością. Gdybym mogła, to bym teraz latała. Minęłam kilka przecznic, ścieżek i byłam pod domem. Wszystko takie niepozorne.
Samochodu taty nie było na podjeździe.
Dzięki Bogu, pomyślałam.
Jak tylko wróci do domu, będę mogła zacząć uciekać z prawdziwego powodu. Cicho otworzyłam drzwi i nasłuchiwałam. Żadnego dźwięku, szelestu, nic.
Wypuściłam powietrze z płuc, nawet nie wiedziałam, że je wstrzymywałam. Spokojnie weszłam do łazienki i się rozebrałam. Potrzebowałam prysznica. Delikatnie dotknęłam ręką wargi, nadal czułam usta Luke'a. Chyba dzisiejszy dzień w szkole nie będzie taki zły.
Czym prędzej umyłam się i ubrałam. Dzisiaj postanowiłam założyć brązowe rurki, pasującą do tego bluzkę z napisem i komin, a na koniec czarne conversy. W rękę złapałam jeszcze starą torebkę i śmieszne broszki z wąsami. Doprowadzały mnie do uśmiechu.
Popędziłam do pokoju po kosmetyki i usiadłam na przeciwko toaletki. Musiałam zrobić jeszcze makijaż i włosy. Oczy prędko pomalowałam, tak, aby pasowały do ubrań. Zajęło mi to około dziesięciu minut. Byłam już przyzwyczajona do pośpiechu.
Na sam koniec złapałam za szczotkę i zastanawiałam się nad fryzurą. W końcu wybór padł na warkocza. Robi się go najszybciej i nie trzeba go co chwilę poprawiać, a jak już najdzie taka potrzeba, to nie trwa to wieczność.
Trochę długo go plotłam, moje włosy sięgają poza tyłek. Kocham je, ale są utrapieniem.
Szybko założyłam torbę na ramię i ruszyłam do szkoły. Ludzie, jak zwykle rzucali mi zniesmaczone spojrzenia. Wiedziałam, że odstraszam ich za mocnym makijażem i ciągle zaciśniętymi ustami.
Podeszłam do swojej szafki i po prostu zlekceważyłam innych, tak, jak zwykle. Słyszałam rozmowy.
" Widziałaś, jak się pomalowała ?"
" Dziwka. "
" Pff... bluzka z lumpeksu."
" Jak myślisz, ile bierze za loda ?"
To były tylko niektóre z nich. Reszta była nawet gorsza. Ludzie nie mieli powodu, aby tak mówić, a i tak to robili.
Westchnęłam i sięgnęłam po książkę od algebry. Poczułam, jak ktoś staje za mną. Olałam go. Pewnie znowu jakiś debil. Nagle ręce znalazły się na moich biodrach i zostałam odwrócona.
Na całym korytarzu zaległa cisza. Wszyscy czekali na naszą kolejną kłótnię.
Luke stał tam z tajemniczym wyrazem twarzy i jakby na coś czekał.
Na odepchnięcie ? Niedoczekanie jego. Nie potrafiłam. Topniałam.
- Cześć ? - raczej zapytałam.
Chłopak nic nie powiedział, tylko zagarnął moje usta do pocałunku. Jestem pewna, że usłyszałam jak uczniowie wciągają powietrze, a niektórzy krzyczą pojedyncze " Co ?! ".
Zagłębiłam się w pocałunku. Z transu wybudził mnie dzwonek. Delikatnie odsunęłam się.
- Hej. - odparł Luke zachrypniętym głosem.
- Hej... - wydusiłam. Wiem, że już się witałam,ale mój mózg działał z lekkim opóźnieniem.
- Idziemy na lekcje ? - zapytał Luke uśmiechając się zniewalająco.
On dobrze wiedział co robi z moim ciałem.
- T... Tak... - zająknęłam się.
Chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, ale nie skorzystałam. Ruszyłam do łazienki. Musiałam się uspokoić. On narusza moje mury.
Odkręciłam kran, gdy tylko stanęłam nad umywalką i zmoczyłam ręce, następnie przyłożyłam dłonie do polików. Trochę lepiej.
- KATYA SNOW PROSZONA DO SEKRETARIATU - dobiegł mnie głos z głośników. Najwidoczniej nie muszę się tak bardzo śpieszyć na algebrę.
Wyszłam z toalety i ruszyłam do sekretariatu. Gdy zapukałam, usłyszałam krótkie " proszę ". Nacisnęłam klamkę i weszłam.
To co ujrzałam w środku, przeraziło mnie.
- Tata? - wydusiłam ledwo.
- Witaj kochanie. Muszę cię odebrać. Ważna sprawa rodzinna. - powiedział.
Przełknęłam gulę, która zaczęła tworzyć się w moim przełyku.
- Ta... Tak ? A jaka ? - zapytałam cicho. Wiem, że w szkole nic mi nie zrobi, ale potem...
- Omówimy to w domu. Chodź już. - rozkazał.
- Dobrze.
Kiedy ojciec stanął koło mnie, mocno złapał moje ramię. Cicho syknęłam przez zęby.
- Zamknij się. - warknął zmierzając w kierunku wyjścia.
Chciałam go jakoś zatrzymać, jednak to nie możliwe.
- Katya ! - usłyszałam krzyk.
Lekko obróciłam głowę i zobaczyłam Asha z resztą chłopaków. Blondyn spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Oczami błagałam go, aby był cicho.
- Wszystko okey ? - zapytał.
Nawet nie zauważyła, kiedy podszedł. Poczułam, jak tata zacieśnia swój uścisk.
- Tak. Ważna sprawa rodzinna. Muszę iść do domu. - odparłam spokojnie, ale Ash widział, że coś jest nie tak.
- Do zobaczenia jutro.
- Jasne. Pa. - pożegnałam się i ruszyłam do samochodu. Gdy tylko ojciec zatrzasnął za mną drzwi, wiedziałam, że jest bardzo wściekły.
******************************************
KOMENTUJCIE !
GWIAZDKUJCIE !
Pozdrawiam,
Klaudia :***
CZYTASZ
Przez nienawiść do miłości. / L.H.
FanfictionStara miłość nie rdzewieje. Czy jakoś tak się to mówiło. Tak jednak nie było w moim przypadku, albo raczej nie do końca. Z mojej i jego strony to była nienawiść. Między nienawiścią, a miłością, krótka linia. Nasz wzajemna oschłość nie zmieniła się n...