Nagle drzwi otworzyły się na oścież, a w nich ukazała się postać Patrick'a. Już wcześniej był w nastroju, aby się zabawić. Najwidoczniej nie posłucha kolegów i nie da mi spokoju. Modliłam się, aby wrócił tylko, aby powiedzieć mi dobranoc, albo, żeby przynieść mi jakiekolwiek ubrania. Od kilku dni jestem naga i drżę z zimna. Nie mam żądnego okrycia, zabrali mi z łóżka pościel i zostawili pusty materac.
- Co się stało, księżniczko ? Zimno ci ? - zapytał z przebrzydłym uśmiechem.
Skuliłam się jeszcze bardziej. Jego oczy śledziły moje ciało i napawały się tym widokiem.
- Obiecaliście. - szepnęłam.
- Oni obiecali, nie ja. - warknął. - Nikt nie będzie mi mówił co mogę, a czego nie.
Zaczął do mnie podchodzić, a ja cofałam się coraz bardziej. W końcu natrafiłam na płaską i zimną powierzchnię ściany. Koniec ucieczki. Nie ma drogi wyjścia. Widziałam, jak Patrick wyciąga w moją stronę rękę i łapie garść moich włosów. Pociągnął je mocno, a ja skrzywiłam się z bólu. Cichy krzyk wypadł z moich ust. Zaczął rozpinać spodnie, a ja jedyne co mogłam robić to płakać i krzywić się z bólu.
Nagle zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać.
- Kurwa ! Patrick ! Chłopaki ! Spieprzamy ! Słyszę radiowóz ! - krzyczał chyba Henri.
Mężczyzna przede mną, jak tylko usłyszał co się dzieje, wybiegł , jak opętany, a ja z ulgą osunęłam się po ścianie. Czułam... radość? Ash zapewne zadzwonił po policję. Teraz zostaje mi tylko czekanie. Trwało to jakieś pięć minut zanim nie doszły do mnie głosy. Wszystko było jednak przytłumione.
W pewnym momencie ktoś nade mną stanął. Uchyliłam lekko oczy i przyjrzałam się osobie. Był to Ashton, na twarzy miał wypisane przerażenie.
- Hej... - szepnęłam.
- Katya... Boże. Już cię stąd zabieramy. - wydusił i się schylił. Następnie rozpiął bluzę i mi ją podał. Byłam mu wdzięczna.
- Dziękuję. A gdzie policja? - zapytałam podczas zapinania zamka.
- Nie ma. Luke'a ojciec ma różne gadżety, a jednym z nich była syrena policyjna, więc pożyczyliśmy ją. - wyjaśnił.
- Dziękuję. - posłałam w jego stronę lekki uśmiech.
Przed moimi oczami pojawił się wcześniej wspomniany chłopak. Bez słowa podbiegł do mnie i wziął mnie w ramiona. Zaczął coś szeptać do Ashtona, na co tamten się nadgorliwie z czymś zgadzał. Byłam taka zmęczona, że nie zauważyłam, kiedy przymknęłam oczy i zasnęłam.
Jak przez mgłę pamiętam jeszcze głosy, jednak nie potrafię powiedzieć kto co mówił. I kto był kim. Całkowicie wyczerpania pozwoliłam na zabranie mnie nicości.
************************
Króciutki, bo nie mam siły, ale jest :>
KOMENTUJCIE !
GWIAZDKUJCIE !
Pozdrawiam,
Klaudia :***
![](https://img.wattpad.com/cover/50019503-288-k743632.jpg)
CZYTASZ
Przez nienawiść do miłości. / L.H.
Hayran KurguStara miłość nie rdzewieje. Czy jakoś tak się to mówiło. Tak jednak nie było w moim przypadku, albo raczej nie do końca. Z mojej i jego strony to była nienawiść. Między nienawiścią, a miłością, krótka linia. Nasz wzajemna oschłość nie zmieniła się n...