~ Rozdział 3 ~

16.7K 836 118
                                    

( Marinett )

- Heeejunia moje bobaski. Czy ktoś lubi swoje zdjęcia z dzieciństwa ? Mam dla was niemiłą niespodziankę, no juuuż nie ukrywajcie się, chcę się tylko z wami zabawić. Przecież nie mogę was szukać wiecznie, a wy nie możecie się wiecznie ukrywać więc może przyspieszymy całą akcję i po prostu się poddacie? Hmmm?- Clocken zaglądając do poszczególnych sal niecierpliwiła się co raz bardziej.

- Władco Ciem? Obiecałeś, że będę mogła się nimi zabawić! A jak dotąd nikogo nie znalazłam, eh męczy mnie to, nie możesz sobie zaakumanizować kogoś innego?- podirytowana Clocken usiadła na podłodze zrezygnowana.

- Pamiętaj jaka była umowa! Albo przynosisz mi miracula albo koniec z tobą! Równie dobrze mogę poprosić Jacka i jego bandę aby się tym zajęli... na pewno będą zainteresowani przysługą zburzenia miasta za jedną, małą, bezradną dziewczynkę, która zgubiła się w alejkach Paryża. - zagroził Władca Ciem i szybko urwał połączenie.

- Ughhh... i na co mi to było, on nawet mi nie płaci. Blablabla zrób to blablabla przynieś tamto - Clocken udając głos Władcy Ciem powoli podniosła się z podłogi.

Zrezygnowana dziewczyna zaczęła chodzić po korytarzach szkolnych przesuwając dłońmi po niebieskich szafkach uczniów. Zatrzymała się przy jednej z nich i zaczęła nadsłuchiwać. Obróciła się z impetem i strzeliła jasną kulą  światła w stronę przerażonego chłopca, który skradał się w stronę drzwi wyjściowych.

- Och jak dobrze, że jesteś! Już myślałam, że nikogo tu nie znajdę. A ty gdzie się wybierałeś? O nie nie nie mój drogi. Zabawa się jeszcze nie skończyła... ona dopiero się zaczyna.

Patrzyłam jak przedtem chłopiec o czarnych, krótkich włosach i zielonej bluzie z wydrukowanym logo zespołu ,,Crazy turtles"przemienia się w dwuletniego małego chłopca ubranego w niebieskie śpioszki. Zaczął płakać piskliwym głosem wołając imię swojej rodzicielki. To straszne, przecież muszę coś zrobić ! Ale obok mnie stoi Adrien. Nie mogę tak po prostu się teraz przemienić. Oby tylko Czarny Kot przybył na czas zanim ta akuma zdemoluje pół miasta zamieniając ich w kilku roczne dzieci. Za to ja spróbuję mu się wymknąć.

- Marinett / Adrien - wypowiadamy w tym samym czasie swoje imiona. Patrzymy sobie przez chwilę w oczy. W końcu Adrien przejmuje inicjatywę:

- Marinett udaj się w bezpieczne miejsce i schowaj się przed nią. Proszę, nie chcę by ci się stała krzywda.

Co ?! Słucham ?! Przecież ja tu jestem Biedronką sieroto ! To ja teraz powinnam ratować Was przed tą akumą ! I pewnie znowu to JA Was uratuję przed złem. Ale przecież ty nic nie wiesz i ja jak głupia muszę udawać przed tobą zagubioną dziewczynkę, aby nie wzbudzać podejrzeń z twojej strony. Ciekawe co on w tym czasie będzie robił. Ej...no właśnie !

- A ty ? Powinieneś pobiec razem ze mną.

- Ja...nooo...chybaaa...pobiegnę po pomoc ! Tak ! Spokojnie Marinett, sprowadzę pomoc a ty się idź gdzieś schowaj i pod żadnym pozorem nie daj się złapać ani zmienić!

Pff...kogo niby sprowadzi ? Policję ? Straż miejską ? Czy może bandę hipisów ? Przecież każdy wie, że jedynymi osobami, które mogą wam pomóc to Biedronka i Czarny Kot, a nas się nie da od tak znaleźć. Powinniśmy chyba pomyśleć z Chatem o takim reflektorze jak ma batman. No ale cóż nie wnikam gdzie on pójdzie. Ważne jest to, że będzie zdala od tej wrednej akumy. Dla mnie liczy się tylko jego bezpieczeństwo.

- Dobrze pójdę, ale przyrzeknij, że będziesz uważał na siebie.

Wybiegłam spod schodów i zaczęłam biec w stronę piwnicy. Kiedy się obejrzałam zobaczyłam jak Adrien wybiega za mur szkoły i z mrugnięciem oka znika za budynkami Paryża. Uff...nareszcie mogę się przemienić. Wbiegłam do niewielkiego pomieszczenia na miotły. Zamknęłam porządnie drzwi i spojrzałam na niewielką istotkę wydobywającą się z mojego żakietu.

- Chyba Paryż znowu potrzebuje naszej pomocy co Tikki ? Już czas aby zmienić się w Biedronkę. Tikki kropkuj !

Witaj Kocurze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz