~ Rozdział 9 ~

11.7K 818 355
                                    


- Jak to wyjechali? Na parę dni w dodatku ?!

- Spokojnie Marinett. Damy radę. Zobaczysz wszytsko będzie dobrze.

- Ale dlaczego nie napisali gdzie jadą ?

- Dobre pytanie.

Minęło już parę dni od tak zwanej "choroby" wywołanej przez koszmary. Ciągle wracały. Ale z czasem udało mi się je zwalczać, kontrolować i usuwać z myśli. Każdy był inny. Ale w jednym się nie różniły. Wszyscy byli martwi. Przeze mnie. Nie wiem skąd są ani co mają zamiar mi przez to przekazać, ale jedno wiem na pewno...To nie jest dobry znak. A ! No i rodzice wrócili. Okazało się, że wyjechali do mojego wujka. Nic nadzwyczajnego.

- Marinett !

Odskoczyłam od Alyi jak oparzona. Spojrzała się znacząco na nauczycielkę. Zapomniałam, że mamy lekcje z panią od chemii co było bardzo niekorzystne w tej chwili. Cała klasa była zwrócona w moją stronę.

- A więc Marinett odpowiesz na moje pytanie ?

- Ja...przepraszam. Nie wiem co pani przed chwilą powiedziała.

- Nie nie wiesz, tylko nie uważasz! Do dyrektora ! W tej chwili !

Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi. Ostatni raz spojrzałam na moją przyjaciółkę Alyę, która patrzyła na mnie współczującym wzrokiem i wyszłam z klasy. Zaczęłam podążać w stronę gabinetu dyra kiedy nagle rozległ się huk. Echhh...! No serio ?! Akurat teraz musiała sobie przelecieć tą durna Akuma i kogoś dopaść ?! Nie mogłaby przylecieć jutro albo pojutrze ?! Mam zły dzień Władco Ciem !

- Uważaj !

Czarny Kot wpadł na mnie i poturlał nas po całej długości korytarza. Gdy się ocknęłam zobaczyłam długie żądło wbite w miejsce gdzie wcześniej stałam. Nagle Chat zaczął się podnosić i spojrzał na mnie zakłopotany.

- Eeee...prze...prze...przepraszam Mari - eee...to znaczy Marinett.

Czy ja dobrze słyszałam, że chciał mnie nazwać Mari ?

- Nie no spoko, nic się nie stało. Ale czułabym się lepiej kiedy byś wkącu ze mnie zszedł kocie.

- A no tak. Wybacz.

Nie zdążyłam otworzyć ust kiedy chłopiec opętany Akumą zaczął podążać w naszą stronę z niewiarygodną szybkością. Czarny Kot wepchnął mnie nagle do schowka na miotły i zamknął to z drugiej strony. Co on najlepszego wyrabia ?!
Jak on śmie ?! Przecież nie pokona Akumy bez biedronki , a biedronka tak się składa, że siedzi zamknięta w schowku ! Na miotły ! No błagam no co to ma być !

- Wypuść mnie ! Wypuść mnie w tej chwili !

- Nie ma mowy ! Zostaniesz tu póki ja i Biedra nie zniszczymy tej złej Akumy. Przyjdę po Ciebie później. Obiecuję.

- Mam w dupie twoje obietnice ! Wypuść mnie w tej chwili !

- Echh...do zobaczenia.

- Co ???!!! Wracaj tu w tej chwili ty głupi kocurze ! Jak Ci przywale w tą twoją piękną buźkę to się przez tydzień nie pozbierasz ! Wracaj tu mówię !

Nie usłyszałam odpowiedzi. Najwyraźniej poszedł walczyć z Akumą sam. Zaczęłam walić w drzwi schowka i krzyczeć w niebo głosy aby mnie wypuszczono. Po pewnej chwili usłyszałam kroki na korytarzu. Zaczęłam kopać, wierzgać i bić nogami drzwi. Niestety osoba się oddaliła a ja pozostałam nadal w tej ciemnicy. No dobra czas wziąć sprawy w swoje ręce. Zrobiłam kopniak z pół obrotu i wywarzyłam drzwi.

Witaj Kocurze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz