NOTKA NA DOLE !!!- Nie masz patelni.
- Założymy się? Poproszę o nią czytelników. Oni na pewno mają.
- O-o.
Czułam jego dotyk.
Czułam jego oddech.
Czułam jego bicie serca.
Czułam...jak mnie przygniata.
Byłam zdecydowanie za blisko Czarnego Kota.
- Kocie zejdź ze mnie.
- Jeszcze chwila... - zamruczał i włożył swoją głowę w moje granatowe włosy wciągając ich przyjemny zapach. ( możesz tu sobie wstawić twój ulubiony zapach ;) // dop.autorki )
- Nie mogę oddychać. Duszę się! - próbowałam go nabrać na stary dobry numer z duszenością.
- Nie nabierzesz mnie Biedrona. Idź spać.
Mmm...chyba nie podziałało. Szkoda. Jednak nie zostanę sławną na cały świat aktorką.
- Kiedy ja nie chcę.
- To poleż chwilę. Dobrze ci to zrobi. I mi też. Więc przestań się wiercić.
- Wypuść mnie stąd! Chcę stąd wyjść!
Zaczęłam wiercić się na wszystkie strony. Najwyraźniej Czarnemu Kotu bardzo to przeszkadzało w jego "drzemce" bo zrezygnowany podniósł swoją łapę z mojego brzucha i przewrócił się na drugi bok dając mi znak żebym dała mu święty spokój i już sobie wreszcie poszła. Wstając szybko się ubrałam i zeszłam na dół do kuchni. (ubranie Mari możecie zobaczyć powyżej ~ dop. autorki)
Zaczęłam przygotowywać śniadanie. W pewnej chwili zauważyłam, że zapomniałam dodać roztopionej czekolady do środka naleśników! Zaczęłam w panice grzebać po szafkach kuchennych. Ale nic w nich nie znalazłam oprócz przeterminowanych płatków owsianych. Kiedy ja je wogóle kupiłam, bo jakoś sobie tego nie przypominam. Spojrzałam na datę. Ah...już wszystko jasne. Data spożycia minęła jakieś o pięć lat temu. Mmm...życzymy smacznego.- Cholera. Muszę szybko zajść do sklepu zanim się obudzą. Co jak co ale czekolada i naleśniki to podstawa dobrej więzi rodzinnej i dobrego początku dnia.
Wzięłam portfel i napisałam długopisem na niewielkiej kartce, że idę do sklepu. Przyklejając ją do lodówki wyszłam z domu.
~~~ time skip~~~
- Miejmy nadzieję, że tyle czekolady wystarczy do naleśników. Hm...w sumie nie wiem po co kupiłam te truskawki? No cóż ale przecueż były na przecenie! Więc jak mogłam nie skorzystać z takiej okazji?! Ale jak ja mogłam zapomnieć o czekoladzie? No jak...
- Ludzie często zapominają o takich drobiazgach. To nasz natura.
Zamarłam. Z ciemnej uliczki wydobył się niski, nieprzyjemny głos. Znałam ten głos. Już pierwszego dnia bycia Biedronką miałam z nim do czynienia. Tak jak każdego kolejnego dnia. To był...
- Władca Ciem.
- Wow! Spostrzegawcza jesteś. Brawo Biedronko...och!...A może raczej Marinett, nie prawdaż?
Zza rogu wyszedł wysoki barczysty mężczyzna w fioletowym stroju. Jego maska pokrywała całą jego twarz. Ukłonił się lekko w moją stronę jakby chciał oddać mi należyty szacunek dla super bohaterki Paryża. Ale jego oczy mowiły co innego. Było w nich widać pogardę i triumf. Cieszył się, że nareszcie mnie dostał. Dałam się mu złapać w pułapkę, jak zwierzę.
CZYTASZ
Witaj Kocurze...
Fanfiction( Narrator ) Co stanie się kiedy Czarny Kot zakocha się także w Marinett ?... (Marinett) - Ja plus Czarny Kot ? Nie ma mowy ! W życiu ! ( Czarny Kot ) - A moze jednak ? ^-^ ( Marinett ) - Nie ma mowy kocie Najwyższe odnotowania: #3 miejsce w opo...